(Lidia)
Przebrałam się w strój bojowy i związałam włosy w kucyka. Wyszłam na korytarz i udałam się w stronę sali treningowej. Weszłam do środka i wszystkie spojrzenia padły na mnie. Byli już tam Isa, Katerina, Aron i Jace. Na nim najdłużej zatrzymałam wzrok. Podeszłam do Isy.
-Hej.
-Hej.
-Tak jak chciałaś, przyszłam na trening.
-To dobrze bo będziesz ze mną walczyć.
-Nie ma mowy.- nie chciałam się zgodzić bo wiem że przewyższam ją umiejętnościami i mogę jej coś przez przypadek zrobić.
-A co, cykasz się?
-Nie. Nie chce ci nic po prostu zrobić.
-Nic mi nie zrobisz. A teraz wybierz jak walczymy.
-Walka w wręcz.
-Uuuuu... odważnie.- powiedział Jace i spojrzałam na niego. Było w jego oczach podziw, lekki strach, zrozumienie i tak jakby miłość. Nie to nie możliwe.
-Zgoda.- powiedziała Isa i stanęła w pozycji gotowej do ataku a ja zaraz za nią. I zaczęła się walka. Walczyliśmy i raz szala zwycięstwa przechylała się na moją stronę a raz na jej. Po 30 minutach zaciekłej zalki chciałam to skończyć to zastosowałam inną technikę niż dotychczas i po chwili leżała już na ziemi szarpiąc się ze mną. Chciała walczyć dalej ale gdy dotarło do niej że przegrała poddała się.
-Brawo.- zaczeli mi klaskać, a ja pomogłam wstać uśmiechniętej i zmęczonej przeciwniczce.
-Nieźle. Musimy kiedyś to powtórzyć.-powiedziała ona i poklepałam mnie po plecach.
Po rozmowie z innymi poszłam do swojego pokoju wziąźć prysznic i nim się obejrzałam było już po północy. Położyłam się do łóżka i po chwili byłam w objęciach morfeusza.
YOU ARE READING
Zabijam by istnieć, istnieje by zabijać
FantasyPrzez 17 lat wycierpiałam wiele. Pragnęłam spokoju. Mając dość, postanowiłam zakończyć moje życie, z nadzieją, że to będzie w końcu koniec. Okazało się, że przeznaczenie miałam inne. Po setkach lat spędzonych w otchłani, staje się istotą o której my...