Rozdział 9

809 67 1
                                    

(Lidia)

Jadłam właśnie śniadanie gdy do kuchni weszła Kat. Wzięła jabłko i usiadła na przeciwko mnie obok Jace i Isa. Patrzyła się na mnie ciekawym wzrokiem. Zjadłam i wyszłam z kuchni. Idąc do swojego pokoju wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i spojrzałam w niebieskie oczy. Aron popatrzył się na mnie przez chwile niż zaczął mówić.

-Trening jest o 10. Obecność obowiązkowa.- powiedział i poszedł dalej.

Spojrzałam na zegarek na ręce. Była 9.45. Mam 15 min! Pobiegłam do swojego pokoju i przebrałam się w strój bojowy. W sali treningowej wszyscy już byli gdy weszłam. Ćwiczyliśmy chyba z 2 godziny nim skończył się trening. Spocona i zmęczona poszłam do pokoju wziąźć zimny prysznic i zabandarzować ramie które skaleczyła mi Kat i to dość poważnie. Chcieli mnie uzdrowić ale nie zgodziłam się bo to i tak by na mnie nie zadziałało. Nie wiedziałam z skąd to wiem ale wiedziałam to. I w tym właśnie o to sposobem już zaczynają nabierać podejrzeń.

-Po prostu świetnie.- powiedziałam na głos wychodząc z łazienki i podchodząc od razu do szafy.

-Ale co świetnie?- powiedział za mną głos a ja się od razu odwróciłam.

Na moim łóżku leżał nie kto inny niż Jace. Patrzył się na moje ciało. Miałam na sobie tylko ręcznik. Zrobiłam się od razu cała czerwona ze złości.

-Wynocha z mojego pokoju!!!- krzyknęłam i rzuciłam w nim sztyletem który leżał na komodzie obok mnie. On zgrabnie to złapał i podszedł do mnie wolnym krokiem. Staną tak blisko mnie że czułam jego oddech na moim policzku i dzieliło nas tylko kilka centymetrów.

-Spokojnie. Przyszedłem tutaj tylko po to żeby powiedzieć ci że Isa cię szuka. A tu takie niespodzianki. No muszę tu częściej przychodzić.- powiedział ze swoim irytującym uśmieszkiem.

-Wynocha z stąd.- powiedziałam tym razem spokojnie.

-Czy my się kiedyś nie spotkaliśmy? Czuje że jesteś dla mnie bardzo ważna. Jakbyśmy się znali i to bardzo dobrze.- mówił głaszcząc mój policzek a ja zamknęłam oczy.

Jace bez słowa odwrócił się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Stałam tak sparaliżowana kiedy przypomiało mi się że Isa mnie szuka. Ubrałam się szybko i poszłam do Isabell. Zapukałam i usłyszałam ciche proszę. Weszłam a tam siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Isabell.

-Szukałaś mnie?- spytałam

-Tak.

-A po co?

-Zakupy.- krzyknęła

Zabijam by istnieć, istnieje by zabijaćWhere stories live. Discover now