~16~

1.9K 120 30
                                    

- Niezły strzał! - krzyknął Minho po dłuższej ciszy. 

-Nawet lepiej niż niezły! - Powiedział Newt. 

Od kiedy w drzewo wbiła się strzała ciągle myślę skąd ojciec wiedział że umiem dobrze strzelać? To było dość dziwne. Umiem rzucać bronią lub celnie strzelać pistoletem. Ale łuk?  Większość streferów pewnie ma teraz do mnie mnóstwo pytań. Ja o dziwo mam tylko jedno. Po co pytał mnie o matkę? Minho właśnie rozkazał wszystkim wracać do pracy, a ja nadal stałam w miejscu rozmyślając nad tym co się właśnie stało. Trzymałam w ręce łuk i zastanawiałam się ile godzin będę musiała opowiadać chłopakom o mnie i o przeszłości. 

- Hej, Sophie. - to był Newt - Nic ci nie jest? Dziwnie wyglądasz. - Zaśmiałam się sztucznie. 

- Zawsze dziwnie wyglądam, gdybyś nie zauważył. 

- Wiesz, po wym wszystkim musimy porozmawiać. Jeśli Ci to nie przeszkadza to możemy zwołać zgromadzenie i opowiesz. A jeśli nie to możesz to zostawić w tajemnicy. - odpowiedział chłopak

- Mogę opowiedzieć wszystkim, byle szybko bo mogę zmienić zdanie. To jeślibyś mógł...

- Jasne już idę. - Powiedział, uśmiechnął się i poszedł. A ja? A ja nadal stałam w tym samym miejscu i czekałam. Ale nadal nie mogę pojąć na co. 

***

- Sophie, młoda chodź już czas. - powiedział wchodząc do mojego pokoju Minho. Kiedy stałam na polanie po jakimś czasie postanowiłam iść do siebie. Ale tylko kiedy doszłam do miejsca docelowego, usiadłam na łóżku i siedziałam tak dopóki Minho nie wszedł do niego. Myślałam. Myślałam nad wieloma rzeczami. Nad przeszłością, ucieczką  ale również o 5 i 6 urodzinach. Prawie o wszystkim, co mnie spotkało. 

- Sophie! Żyjesz? - machał mi ręką przed oczami. 

- Tak, to znaczy żyję. - spojrzałam na przyjaciela. Wyglądał tak jak zawsze. Młody Azjata, prawie zawsze uśmiechnięty. Prawdziwy Przywódca. 

- Idziemy ? Wszyscy już czekają na ciebie. - oznajmił po czym wstałam i razem wyszliśmy z małego budynku. 

Kiedy doszliśmy do (chyba) największego budynku przyjaciel otworzył mi drzwi. Cicho podziękowałam i weszłam. Każda para oczu, każde oczy, wszystkie ślepia były wlepione właśnie we mnie. Nie dziwię im się. Powiedziałam przy wszystkich że pamiętam wszystko co się wydarzyło. A niektórzy pamiętali tylko imię. Po zastanowieniu to jednak nie niektórzy ale wszyscy wiedzą tylko jak się nazywają. Jednym słowem. Straszne. Doszłam na środek wielkiej sali. Przede mną przy równie dużym biurku, stoliku stał Alby, Newt, Minho, Winston i Gally. 

- Witaj Sophie- zaczął Alby - Nie będziemy się zachowywać jak w sądzie. Porozmawiajmy jak przyjaciele. - spojrzałam na Newt'a. Kiedy się do niego uśmiechnęłam, odwzajemnił mój uśmiech, po czym spojrzał na przywódcę. - Wszyscy widzieliśmy i słyszeliśmy co się dziś działo. Wszyscy są zaniepokojeni przede wszystkim twoim zachowaniem, ale nie ma co ukrywać prawie wszyscy się tak zachowują. Ale wiesz co zdziwiło nas najbardziej? - no nie wiem.. Na przykład ochroniarze, helikopter, czy mój ojciec? - To że wyznałaś przy wszystkich że wszystko wiesz, i pamiętasz. Wszystko. Podobno oczywiście. Parę osób twierdzi że kłamałaś. Ale tylko parę osób. Czy mogłabyś coś o tym opowiedzieć ? 

- Trudno będzie ale postaram się coś opowiedzieć... Od początku. Nazwisko chciałabym zachować dla siebie. Możecie tylko zgadywać. Od kiedy pamiętam ojciec chciał żebym została wojowniczką, żołnierzem czy nawet coś w stylu zabójczyni. Uczył mnie walczyć. Jedyne co się liczyło to noże, pistolety, miecze. Nie przeszkadzało mi to ponieważ ciągle dostawałam pochwały, co rzadko się zdarzało tacie. Dopiero w wieku 13 lat powiedziałam ojcu że nie chcę tego. Że nie chcę zabijać ludzi. Powiedział że to muszę się uczyć. Ludzie których on zabił byli winni i tych którzy zginą od mojego noża też będą winni. Kiedy odpowiedziałam że nie chcę zabijać nawet winnych on się tak zdenerwował że postanowił wysłać mnie do DRESZCZ'u. W tedy wiedział że nie chcę tam być. Kiedy chcieli mnie zabrać, krzyczałam, wyrywałam się ale na nic. Wynieśli mnie z domu a ojciec patrzył na całe zdarzenie z okna. Pozwolił na to. Pozwolił na to by wynieśli jego jedyną córkę z domu. Był bez krzty współczucia czy miłości. Od tamtej pory mieszkałam w największej placówce DRESZCZ'u. Po jakimś czasie wysłali mnie do Labiryntu. Dalej wiecie co się zdarzyło. - zakończyłam. 

Wszyscy patrzyli na mnie jak na dziwadło. Jedni ze współczuciem inni ze strachem a niektórzy z zaciekawieniem.  Wbiłam wzrok w podłogę. Chciałam uniknąć kontaktu wzrokowego z każdym streferem. 

- Przykro nam.- odezwał się Alby-  Ale jeszcze jedno, ci goście wspominali coś o twojej mamie. Czemu o nią pytali? 

W tym strasznym momencie przypomniałam sobie tą chwilę. Tą chwilę która dręczy mnie całe moje życie. Krew. Nóż. Morderstwo popełnione przez mojego tatę na oczach 12 letniej mnie. Pamiętam to doskonale. 11 lipca. Było ciepło ale nie gorąco. Rano obudziły mnie krzyki. Krzyki w salonie, wiec jak to ja poszłam do danego pokoju. Rodzice kłócili się zawzięcie. Usłyszałam dużo przekleństw ale też parę zdań o mnie. Kłócili się o to żeby nie uczyć mnie walki. Ojciec chciał ale mama za to nie. Kiedy zrobiło się już naprawdę strasznie, poszłam z powrotem do swojego pokoju. Często to robili. Rzucali naczyniami, krzyczeli na siebie. Usiadłam na krześle w moim pokoju i zaczęłam czytać Anię z Zielonego Wzgórza. Po dwóch rozdziałach wszystko ucichło. Dosłownie. Postanowiłam sprawdzić na dół co się stało. Schodziłam powoli ze schodów. W salonie, na podłodze leżała mama. Cała we krwi. Poznałam ukłucia na brzuchu rodzicielki. Nóż. Zaczęłam cicho łkać nad bezwładnym ciałem. Po chwili do pokoju wszedł tata. Również we krwi, ale nie swojej. Mamy. Zabił mamę. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Ojciec podszedł do mnie i powiedział że ona było tego winna. 11 lipca została zamordowana moja matka. 11 lipca wszystko się zmieniło.

- Pytali, bo zmarła na moich oczach. - powiedziałam po chwili ciszy. 

- A co jej się stało?- zapytał ktoś z tyłu. Czekaj, poznaję ten głos... Drake

- Miała atak serca i go nie przeżyła. - wymyśliłam to na szybko. Nawet nie wiem czy na atak można umrzeć. 

- Ciekawe... To czemu o nią tak zawzięcie pytali?

- Bo jestem słaba przy tych tematach? - odpowiedziałam gnojowi. 

- Dla mnie nie jesteś słaba przy żadnym temacie. Ty nie umiesz być słaba.

- Drake siadaj na miejsce! - krzyknął Minho. - Sophie, przykro nam. I Alby przeprasza że spytał. Prawda Alby? 

- Taak. Przepraszam. - powiedział przywódca. 

- Spoko. Dużo osób się pyta. - odpowiedziałam. 

- Ale skoro wszystko pamiętasz... To musisz znać wyjście! - Gally

- Właśnie w tym problem że nie. Widocznie użyli czegoś co mi wymazało z pamięci tylko to. Jedyne co pamiętam to spoko i ciemność. Ale nie wiem gdzie to było. - Wszyscy widocznie już nie mieli nic do powiedzenia bo ucichli. 

- Sophie jeszcze nie dostała żadnej pracy w strefie! Sophie jutro masz test na Zwiadowcę! Ogłaszam koniec zgromadzenia! - krzyknął Minho na koniec.

Wszyscy zaczęli wychodzić z pomieszczenia, ja to zrobiłam jako ostatnia z Newtem. 

- Newt, wiesz że oni cały czas nas obserwują? - powiedziałam cicho do ucha przyjaciela.

- Popikoliło Cię, Sophie Kto niby? 

- Stwórcy. DRESZCZ. Mają podgląd na całą strefę. Kamery. I inne sprzęty. Musimy poszukać kamer. 

Chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Po chwili się uśmiechnął a ja odwzajemniłam ten uśmiech. Mój przyjaciel. Wtuliłam się w niego. Co ja bym bez niego zrobiła...

Odporna UciekinierkaWhere stories live. Discover now