Rozdział 25

5.3K 454 127
                                    

~Your P.O.V~

Promienie zimowego słońca połaskotały mnie po zamkniętych oczach. Warknęłam wkurzona i przekręciłam się na drugi bok, ale natrafiłam na coś twardego i ciepłego. Uchyliłam oczy. Obok mnie spał Sebastian, półnagi. Jego klatka piersiowa lekko się unosiła i opadała.

Wczoraj była przyciśnięta do mojej, kiedy oboje jęczeliśmy nasze imiona...

Gwałtownie usiadłam, przez co kołdra zsunęła się z mojego ciała. Byłam jedynie w za dużej, białej koszuli i bieliźnie. Bezszelestnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, która była przyłączona do pokoju. Na miejscu spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Na mojej szyi były malinki, a na obojczyku ślad po ugryzieniu. I że to niby ja byłam brutalna, kiedy mordowałam Roseę... Opłukałam twarz zimną wodą i weszłam do pokoju. Sebastian dalej spał, a przynajmniej tak to wyglądało. Położyłam się koło niego, ale zaraz zostałam zgarnięta przez demona, przez co leżałam dosłownie na nim. Chciałam ponownie zasnąć, co niezbyt mi wyszło. Spróbowałam zmienić pozycję, ale przerwało mi ciche mruczenie.

- Jeśli zaraz nie przestaniesz się ruszać to nie będę ręczył za siebie. - Spojrzałam na demona, który patrzył na mnie tymi czerwonymi oczami. Trochę się podniosłam, by go pocałować, więc musiałam usiąść na jego biodrach. - Takie pobudki, to ja mogę mieć.

- Nie przyzwyczajaj się. - Fuknęłam. - Ciężko mi uwierzyć, że zrobiłam to z tobą.

- Cieszę się, że mogłem być twoim pierwszym. - Uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował. Zeszłam z jego bioder i usiadłam na łóżku, opierając się o drewniany zagłówek, co demon zaraz wykorzystał i położył głowę na moich kolanach. Zaczęłam bawić się jego włosami i powoli przeczesywać je palcami.

Wczoraj lekko za nie ciągnęłam...

Pokręciłam szybko głową.

- Myślałaś kiedyś o swojej przyszłości?

- Nie specjalnie... Przez wiele lat chciałam tylko zostać jak najlepszą shinigami. - Sebastian także usiadł i wziął moją twarz w swoje dłonie. Wtuliłam się w nie. Od tak dawna chciałam w nich być...

Wczoraj przesuwały się po moim ciele...

- ______... Moja ukochana... Odkąd cię spotkałem, od czasu kiedy cię poznałem wiem, że coś nas łączyło... Kocham cię od tak dawna, a te ostatnie wydarzenia pokazały mi jak dużo dla mnie znaczysz. Dlatego proszę. Wyjdź za mnie.

- A-a co z tatą? Co z nim? - Milczał przez moment.

- Byłem u niego i spytałem go o twoją rękę i... - Znowu przerwał.

- I? - Spytałam zlękniona.

- Mamy jego błogosławieństwo. - Poczułam łzy w oczach, a moje usta wykrzywiły się w radosnym uśmiechu. Przytuliłam się do niego mocno, jego ramiona znalazły swoje miejsce dookoła mojej talii.

- Tak. Tak. Nieważne ile razy bym powiedziała tak, dalej będzie za mało. Przez pewien czas wątpiłam, że kiedykolwiek usłyszę od ciebie to pytanie, ale...

- Ale teraz już to wszystko jest za nami. - Pocałował mnie namiętnie. Niestety szybko przerwał pocałunek, uśmiechnął się do mnie i ponownie położył na moich nogach. Zaczęłam nucić pewną piosenkę. - Możesz zaśpiewać? Z przyjemnością usłyszę twój głos aniele. - Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam śpiewać.

(„Safe and sound")

I remember tears streaming down your face

When I said, "I'll never let you go"

When all those shadows almost killed your light

I remember you said, "Don't leave me here alone"

But all that's dead and gone and past to night

Just close your eyes

The sun is going down

You'll be alright

No one can hurt you now

Come morning light

You and I'll be safe and sound

Don't you dare look out your window, darling,

Everything's on fire

The war outside our door keeps raging on

Hold on to this lullaby

Even when music's gone

Gone

Just close your eyes

The sun is going down

You'll be alright

No one can hurt you now

Come morning light

You and I'll be safe and sound

Oooh, Oooh, Oooh, Oooh

Oooh, Oooh, Oooh, Oooh

Just close your eyes

You'll be alright

Come morning light,

You and I'll be safe and sound...

Oooh, ooh, oooh, oooh, oooh, oooh...

- Kocham cię. - Szepnęłam.

- Także cię kocham aniele.

~Time skip!~

Kończyłam ścierać kurze w bibliotece, starając się zignorować tępy ból pleców i podbrzusza. Ja coś kiedyś zrobię temu demonowi...

Tak jak wczoraj w nocy, kiedy...

Zarumieniłam się i przycisnęłam dłoń do ust. To, co się wydarzyło w tej sypialni, na zawsze w niej pozostanie.

- Wyglądasz na obolałą młoda. - Podskoczyłam na dźwięk tego głosu i szybko się odwróciłam. Na fotelu nie daleko siedział wujek i popijał herbatę. Nawet nie chcę wiedzieć skąd ją miał... - Czyżby twój demoniczny kochanek był dość brutalny?

- W-wujku... Mogę powstrzymać się od komentarza? - Spytałam słabo z dużym rumieńcem.

- Oczywiście. I tak znam odpowiedź. - O mało się nie przewróciłam na tą wiadomość.

- A co u cioci? - Spytałam szybko.

- Bardzo dobrze, jak na kobietę w szóstym miesiącu ciąży z ciągłymi wahaniami nastroju.

- Ucałuj ją ode mnie.

- Na pewno to zrobię, o ile wcześniej nie dostanę patelnią... - Zaśmiałam się razem z nim. Takie dni mogę mieć. No... Pomińmy ciągły ból. Ale jestem szczęśliwa i to jest najważniejsze.

Ten kretyn ma córkę?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz