Wypoczynek tego dnia był w końcu możliwy. Spacerowałam i oglądałam każdy detal mijanego dzieła. Pod koniec dnia myślałam, że zobaczyłam całą ekspozycję. Prawdopodobnie mogłam powiedzieć, ile było płytek między obrazami, każdy ich numer i użyte kolory.
Rozmawiałam z kilkoma osobami i ciotką, a gdy wszystko odbiegło końca, Meg i ja zdecydowałyśmy się zjeść w małej kafejce, którą przeklęła "mają najlepsze paninis w mieście".
Droga do niej nie była długa, połowa drogi do wystawy z apartamentu Meg. Kiedyś, gdy weszłyśmy do niej, poczułam pewien zapach i się w nim zakochałam. Była mała, bardzo mała. Na lewo stała mahoniowa lada, następnie lada z przepysznie wyglądającymi kanapkami. Ponadto po stronie okna były tylko dwa miejsca do siedzenia, obok były pod dachem miejsca dla dzieci z ich kawą i herbatą. Na prawo cztery stoły. Natomiast we mnie uderzył ogromny krajobraz na całą ścianę.
Wybrałyśmy stół przy oknie, a ja tak, abym widziała dzieło. Wreszcie, gdy się ulokowałyśmy przywitałyśmy się z bardzo radosnymi kelnerkami.
-Hej! Nazywam się Penny! -uśmiechnęła się do Meg i podała menu. -Proszę, o to twoje menu. Jeśli będziesz miała pytania nie wahaj się. Gdy się zdecydujesz zawołaj mnie.
-Dziękuję- powiedziałam i otworzyłam menu.
-Życzysz sobie najpierw czegoś do picia?
-Poproszę kawę, czarną- odpowiedziała ciocia.
-Ja również poproszę, podwójną- dodałam.
-Doskonale! Zaraz wracam!
Gdy kelnerki poszły zajrzałam do menu. Po chwili dzwonki zadzwoniły, co oznaczało, że kolejna osoba weszła do lokalu. Podniosłam głowę do góry, a ciocia zrobiła to samo machinalnie. Spojrzałam w bok i zrobiłam to z żalem. Odwróciłam wzrok próbując się skupić na menu.
Proszę, nie podchodź tutaj. Proszę nie podchodź tutaj.
-Proszę, proszę, proszę- usłyszałam głos obok siebie.
Spojrzałam w bok i spostrzegłam zielone oczy i kpiarski uśmieszek. To był ten sam chłopak, którego spotkałam rano, Harry jak sądzę, tyle, że nie był sam. Przypuszczam, że mężczyzna był starszy, oraz był ojcem, gdyż było między nimi podobieństwo.
-Hej Des!- ciocia przywitała się z mężczyzną.
-Meghan! Jak się masz?-powiedział i pochylił się, aby pocałować ją w policzek. Miał taki sam akcent jak Harry.
-Dobrze. To moja siostrzenica Annabelle. Anna, to Des Styles mój przyjaciel- przedstawiła.
-Miło mi cię poznać. To mój syn Harry.
-Sądzę, że już się spotkaliśmy- oświadczył. Patrzył się na mnie, a jego a jego roztańczone oczy wyrażały rozbawienie. Wyraźnie widział, jak bardzo czułam się niekomfortowo.
-Oh? Cóż, może chcecie dołączyć do nas?-spytała.
Spojrzałam szybko na nią, a moje były szerokie i bezsłownie skrytykowały ją. Harry wypuścił powietrze, po czym się zaśmiał.
-Z chęcią- odpowiedział i spojrzał na swojego ojca, który kiwnął głową w geście zgody.
-Cóż, zajmijcie miejsca, skoro jeszcze nie macie.- ciocia spojrzała na mnie. Jej twarz wyrażała opanowanie, ale wiedziałam, że jest zaintrygowana.
Harry zajął miejsce obok mnie, ale byłam na tyle zmęczona, że zignorowałam go.
-Rano widzieliśmy twoją wystawę- powiedział ojciec Harry'ego do cioci.-Niestety nie mogliśmy cię znaleźć, aby z tobą porozmawiać.

YOU ARE READING
Masterpiece {H.S} tłumaczenie PL
FanfictionSztuka jest formą komunikacji. Czy to poprzez muzykę, komponowanie lub malowanie, każdy twój utwór gra, każde twoje słowo kreuje, a każda upuszczona kropla na płótno wyraża emocje. Jest również formą ulgi, sposobem by powiedzieć wszystko co sobie ży...