Hurricane & Sanity (Huragan i Zdrowie Psychiczne)

118 4 1
                                    




KONIEC SIERPNIA

Huragan. Tym słowem mogłam opisać moje życie miesiąc temu. Silny huragan, niszczący wszystko na swojej drodze. Silny wiatr i ciągły deszcz, to wszystko nigdy nie miało mieć końca. Stanęłam oko w oko ze sztormem i oglądałam, jak cały świat był niszczony. Moja rodzina, moi przyjaciele i oczywiście ja.

Wszystko było brutalnie zburzone przez niego.

I dzisiaj, zebrałam wszystkie kawałki co do jednego. Czy co najmniej próbowałam.

Minęły trzy tygodnie odkąd moja mam poszła na odwyk, a ja pojechałam do Nowego Yorku z Meghan. Trzy tygodnie straszliwych nocy, po których czuję kwaśny posmak w ustach. Nie chciałam się na tym koncentrować, ale i nie mogłam nic na to poradzić. Ta noc zostawiła po sobie gorzki posmak. Próbowałam twardo ignorować to wciąż się do mnie podkradało.

Pójście do przodu.

To skutecznie mnie przetrzymywało.

Ale faktem jest, że trudno jest mi pójść do przodu przez wspomnienia, które wracają. Wiem, że powinnam przestać myśleć o przeszłości, przestać obwiniać mamę czy siebie za to, co się stało. Na to, co się stało nie miałam wpływu.

Nie chcę kłamać, trudno było ruszyć dalej, ale przynajmniej próbowałam.

Gdy moja matka poszła na odwyk, pakowałam wszystko na przeprowadzkę do Nowego Yorku razem z Meghan. Wiedziałam, że potrzebuję się wyprowadzić z tego domu, za dużo było tutaj wspomnień, których mogłam nie udźwignąć. Nowy York był dla mnie nowym startem, potrzebowałam tego.

Moja mama dzwoni do mnie co tydzień, mówiąc co robi, jak postępuje leczenie, ale również o regresie. Byłam z niej szczęśliwa, naprawdę byłam.

Powoli uświadamia sobie jak bardzo podła była i przyznaje się do winy.

Zawsze gdy dzwoni przeprasza mnie. Zawsze jej mówię, że jest ok. Mimo że tak nie jest, to ona potrzebuje mojego przebaczenia, bo to jej pomoże.

A ja z drugiej strony wciąż się aklimatyzuję z miastowym życiem.

Ostatni raz , kiedy byłam w Nowym Yorku to wtedy, gdy poczułam się żywa i uspokojona. Ale teraz nic się nie wydarzyło. Ciągle próbuję zrozumieć swoje zachowanie. Co się zmieniło, że nie potrafię czuć się lepiej?

Zamiast tego czuję się samotna, tak samo jak pierwszego dnia tutaj, tylko że od tamtego czasu minęły trzy tygodnie. Czuję się obco, a każdy wygląda jakby chciał interesować się tylko sobą, ignorując resztę.

Wciąż zadawałam sobie pytanie czemu tak się czuję i co może sprawić, że poczuję się szczęśliwa. Taka sama odpowiedź wracała do mnie za każdym razem, gdy ją odpychałam.

Harry.

Cholerny chłopak, który rozmawiał ze mną, martwił się o mnie. Próbował wywrócić moje życie do góry nogami. Gdy byłam z nim, czy rozmawiałam, czułam się szczęśliwa. Ponieważ z jednej strony martwił się o mnie, a z drugiej był zabawny. Tak jakby. Codziennie rozpraszał moje myśli i widocznie to jest to, czego potrzebowałam.

Codziennie, przez trzy tygodnie, chodziłam na ekspozycje i codziennie Harry pojawiał się w moich myślach. Chciałabym siąść na ławce i oglądać wystawy oraz słuchać jak Harry mówi co mu się podoba, a czego nienawidzi w obrazie, tak samo, jak po raz pierwszy gdy go spotkałam.

Masterpiece {H.S} tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now