Rozdział 5.

706 45 0
                                    

-Słucham?!- warknęłam w stronę dwójki rodziców, którzy przed chwilą oznajmili mi, że wakacje mam spędzić w Kalifornii, a dokładnie w Venturze, w dodatku u babci. Przyzwyczaiłam się do wiecznie deszczowego Londynu, więc na pewno ciężko mi będzie się przestawić, poza tym... wszystkie plany na wakacje legły w gruzach, tam nawet nikogo nie znam.
-Brooklyn, czy tego chcesz czy nie, musisz tam jechać. Wiesz przecież, że dziadek ostatnio nie czuje się najlepiej, więc Bóg wie, a może zobaczysz go po raz ostatni, plus jeszcze my rzadko teraz będziemy w domu i nawet nie będziemy mogli cię przypilnować.- jasne, jakbym tego w ogóle potrzebowała. Przekręciłam oczami zirytowana i wybiegłam z domu. Już nawet nie mogę decydować sama o swoim życiu mimo praktycznie pełnoletności.
Usiadłam na ławce opuszczając głowę. Co będę robić w Kalifornii? Siedzieć przed laptopem oglądając jakieś denne romansidła?
-Widzę, że nie tylko ja mam dzisiaj zły humor.- usłyszałam właściwie to znany mi głos.
-Hood.- uśmiechnęłam się lekko.
-Clark.- zrobił pauzę. -No już, gadaj... co jest powodem twojego zmartwienia.- normalnie osobę, która za bardzo interesuje się moim życiem, odprawiłabym z kwitkiem, ale jemu... jemu w pewnym sensie wiem, że można zaufać.
-Rodzice oznajmili mi dzisiaj, że jutro wylatuję do dziadków do Ventury, świetnie nie?- przekręciłam oczami.
-Ventura? Wiesz świetnie się składa, bo z chłopakami również jutro tam wyjeżdżamy, spędzamy tam calusieńkie wakacje.- spojrzałam się na niego zaskoczona, ale i również wkurzona. Czyli, że jestem w wakacje skazana na tych czterech idiotów? Nic tylko się zabić.
-Rodzice Luke'a mają tam dwa domki letniskowe.- wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową. No cóż, państwo Hemmings na brak pieniędzy nigdy nie mogło narzekać.
-Powinnam wrócić do domu, będą się martwić i może znowu coś im odbije i wyślą za mną kilka policjantów, jakbym była jakąś uciekinierką.- westchnęłam wspominając pewne wydarzenie. Kiedyś po naprawdę ostrej kłótni z rodzicami opuściłam mieszkanie bez słowa, zaszywając się w parku przez dobre kilka godzin. Ojciec nasłał na mnie swoich pięciu znajomych z pracy. Czułam się z tym wtedy naprawdę dziwnie.
-Odprowadzę cię.- powiedział ruszając za mną. Chciałam oznajmić mu, że nie musi jednak tak jak zwykle, nie podziałałoby to, mężczyźni są naprawdę uparci i wkurzający.
-Pogodziłeś się już z Hemmingsem?- uniosłam pytająco brwi.
-Ta, przeprosił mnie co jest do niego jak pewnie wiesz, nie podobne. W sumie to nie moja sprawa z kim spotyka się moja siostra, za bardzo wtedy wybuchnąłem. To jej życie, nie moje. Z własnego wyboru będzie cierpieć przez tego idiotę.- miał całkowitą rację, ale jedno mnie zastanowiło. To Luke nie zerwał z nią kontaktu po przespaniu się z nią. Nowość.

Dodałam zdjęcie z moim najlepszym przyjacielem na instagrama (media) pakując przy tym wszystkie swoje najpotrzebniejsze ciuchy. Najwyżej kupię sobie coś w Venturze, dostałam w sumie sporo pieniędzy od rodziców.
Kliknęłam w powiadomienia przez co ukazał mi się komentarz Hooda do niedawno dodanej fotki.
CalPal69: Mam być zazdrosny przyjaciółko? A tak serio to, laska po lewej zepsuła tak ładne zdjęcie.
BrookBrooklyn: Właśnie przyznałeś, że jesteś gejem.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now