8. Poczekam na ciebie.

752 95 11
                                    


Wróciłem nad ranem do domu. Wszyscy jeszcze spali. Z przyzwyczajenia wyciągnąłem mleko, jajka i inne składniki.  Zacząłem robić naleśniki rozmyślając o mojej niezbyt wesołej sytuacji.  Jednak niektóre nawyki z mojego ludzkiego życia jeszcze mi pozostały. Wkrótce zanim się obejrzałem cała rodzina zleciała się do kuchni, a ja nakładałem machinalnie jedzenie na podstawiane mi talerze.

Nieźle ci idzie.
Już zdobyłeś ich zaufanie.

Podniosłem wzrok i zastygłem zdziwiony. Pinesowie patrzyli na mnie z uśmiechem. NA MNIE! Parsknąłem śmiechem. Cóż za ironia losu. Jeszcze niedawno próbowałem ich zabić, a teraz...nie warto nawet o tym wspominać. To wszystko było zbyt szalone, ale było faktem. Zaakceptowali mnie.

- Robisz pyszne naleśniki - Dipper uśmiechnął się do mnie. Wtedy mnie olśniło. Oczywiście! Wykorzystam dzieciaka żeby pomógł mi pozbyć się Beletha. Na pewno mi pomoże bo, co tu ukrywać, jest słaby i łatwo nim manipulować.  Tak wtedy myślałem.

- Dzięki. Jak chcesz mogę cię nauczyć robić takie naleśniki. - uśmiechnąłem się do niego.

- Chyba nie zdążysz mnie nauczyć...niedługo wyjeżdżam. - posmutniał. Spojrzałem pytająco na ich wujków.

- Tak, to prawda. - Stanley skinął głową. - Dzieciaki niedługo wyjeżdżają. A my z Stanfordem planujemy wyjechać na trochę i oddać Chatę w ręce Soosa. Ale Dipper i Mabel wrócą tu za trzy lata. Wtedy go nauczysz.

- Stan! -brat go szturchnął. - Nie mów mu za dużo! Dalej mu nie ufam... - syknął, mierząc mnie spojrzeniem.

- W porządku. Poczekam na ciebie. - uśmiechnąłem się do chłopca i poczochrałem go po włosach. Trzy lata to dużo czasu. Przez ten czas zdążę wtopić się w otoczenie i obmyślić plan...

Trzy lata później

- Dipper, rusz się! - szesnastoletnia dziewczyna wyskoczyła z autobusu i zakręciła się. - Tak się cieszę, że tu wróciłam!

Jej brat bliźniak wyszedł z autobus trzymając w ręce brązową torbę. Na jego brodzie zaczęły pojawiać się już ślady zarostu, ale twarz nadal miała młodzieńcze rysy.

- Ja też. Uwielbiam to miejsce.- wciągnął głęboko powietrze przesycone zapachem igliwia. Rodzeństwo ruszyło w stronę Mystery Shack. Nagle drogę zastąpił im blondyn o nietypowym kolorze oczu który spojrzał na nich z uśmiechem.

-Pamiętacie mnie jeszcze?

- Samuel! - Dipper uśmiechnął się do niego. - Pamiętasz o naszej umowie?

- Pamiętam. Bardzo dobrze pamiętam. - osiemnastolatek zaśmiał się tak głośno, że spłoszone ptaki poderwały się z gałęzi. - Witamy z powrotem w Gravity Falls!

Chłopak odprowadził ich a później ruszył w stronę pomnika ukrytego w głębi lasu. Przez ten czas bardzo się zmienił. Zdobył wielu potężnych przyjaciół wraz z którymi miał pewne plany względem bruneta, który teraz niczego nieświadomy witał się z dawnymi przyjaciółmi.

- Przybył mój zastępca.- były demon spojrzał na czarnowłosego. - Więc jeśli to zrobię, będę mógł zostać człowiekiem?

- Dokładnie. - Beleth uśmiechnął się wrednie. -Potrzebuję tylko kolejnego pionka. A ten chłopak nadaje się idealnie...

- Dobrze. Umowa stoi. - uścisnął jego rękę.- On zamiast mnie. To nie powinno być trudne.

Niebo przybrało kolor krwistoczerwony. Słońce zachodziło powoli nad malutką mieściną ukrytą pośród lasów która nie spodziewała się wydarzeń, jakie przyniesie im to lato...


My StoryWhere stories live. Discover now