Rozdział 17 ~ Zdrada~

3.5K 240 3
                                    

Choć po moim ciele spływały stróżki potu wewnątrz czułam się chłodna i pusta. Chciałam wrócić do Setha mimo to dalej brnęłam przez las. Gałęzie drzew niemiło chłostały moją twarz. Osłaniając się rękoma biegłam za Lukiem. Brakowało mi tchu, a płuca płonęły żywym ogniem.Przymknęłam nieco powieki by pozwolić łzą,które ciągle napływały mi do oczu wylecieć. Z trudem zeskakiwaliśmy z pagórków. Luka zakazał mi mimo to przemiany. Uznał że to niekorzystnie wpłynęło by na naszą strategię. Nie wiele obchodziło go to że nie mam pojęcia  jaka jest nasza strategia i że w ogóle nie wiedziała po co to robimy. Czułam się podle. Byłam jak małe dziecko, któremu odmówiono wyjaśnień. Tylko ja nie wiedziałam co mam robić. Beta interesował się tylko tym by jak najszybciej dotrzeć do celu. Stał się nagle poważny i inny. Zachowywał się jak urodzony obrońca. Czułam że był w stanie oddać za mnie życie. Wreszcie zrozumiałam dlaczego to właśnie on jest Betą. Wciąż schodziliśmy w dół. Duszący dym wkradał się do moich płuc, a sprawiał mi przy tym niemożliwy ból. Kaszląc starałam się wyrzucić z siebie całą truciznę. W powietrzu latały świecące iskierki oraz odłamki popiołu. Z biegiem czasu wszystkie krzyki ucichły. Dym nie sięgał już tych partii lasu, w której byliśmy. Jedyne co przypominało mi o tym makabrycznym zdarzeniu to świergot ptaków, które nuciły żałobną pieśń i podrywały się do lotu wiedząc, że jeśli jutro znów tu przylecą, to miejsce może już nie być takie samo. 

- Wskakuj - Z osłupienia wyrwał mnie Luka, który podniósł obiema rękoma metalową pokrywę, ukazując ciemny tunel. 

- Mam tam wskoczyć?- Spytałam z niedowierzaniem wskazując czarną dziurę, która zdawała się nie mieć końca. 

- Nie jest głęboko. Obiecuję nic ci nie będzie, tylko skacz, zanim ktoś nas tu znajdzie - Jego gwarancja podniosłą mnie nieco na duchu, mimo to kiedy przełknęłam ślinę czułam gule w gardle. I tym razem byłam pewna że to było moje serce. 

Niepewnie wykonałam krok w stronę tunelu. Spojrzałam na twarz Luka i skoczyłam. Ku mojej uldze tunel faktyczne nie był taki głęboki. Bez trudu wylądowałam na twardym betonie. Echo mojego skoku rozbiegło się po ścianach. Odsunęłam się by pozwolić Lukowi skoczyć. Kiedy oboje zaleźliśmy się na dole klapa od tunelu zasunęła się z trzaskiem. Tunel rozbiegał się na pięć mniejszych korytarzy. Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził do jednego z wyjść. Już po paru metrach marszu moim oczom ukazała się przestronna izba oświetlona pochodniami. Wewnątrz były szpitalne łóżka na których leżeli ranni ludzie. Kiedy weszliśmy ku nam od razu podbiegła Astra. Była wyraźnie zaniepokojona.

- Myślałam że coś wam się stało - powiedziała płaczliwym tonem i rzuciła mi się na szyję. 

- Wszystko w porządku - odparłam lekko gładząc jej plecy.Poczułam ostry metaliczny zapach krwi i dopiero teraz spostrzegłam że dziewczyna ma obandażowane ramię - A co z tobą gdzie jest Jack?- Powiedziałam wskazując jej ramie 

- Och to nic wielkiego. Jeden z ludzi, atakujących nas drasnął mnie siekierą- Machnęła ręką, a ja byłam pod wielkim wrażeniem z jakim spokojem o tym mówi- Na szczęście ten atak wcale nie był taki groźny. Wszyscy przeżyli. Mamy kilku rannych, ale udało nam się odeprzeć te ataki. Większość stada jest jeszcze na polu walki. Gaszą pożar. Jack jest z Sethem i Ruby. Za kilka minut powinni wrócić - uspokoiła mnie 

- I co teraz będzie, przecież nie możemy tu zostać - powiedziałam z trudem łapiąc powietrze.

- Przeczekamy tu całą noc, kiedy ugaszą pożar zajrzymy na pogorzelisko obmyślimy nowy plan działania. - po jej głosie można było wyczuć, że ciężko było się jej rozstać z tym miejscem. Mi też było. 

Oparłam dłoń na jej ramieniu i w tym momencie nieoczekiwanie usłyszeliśmy długi skowyt. To był wilczy skowyt. Ten głos należał do Setha. Moje serce momentalnie stanęło. 

- To Seth- powiedział Luk z miną równie przerażoną co moja - Wzywa nas wszystkich. Chodźcie wyprowadzę was.

Kiwnęłam głową i rozejrzałam się po sali. Ludzie, którzy leżeli na łóżkach zaczęli się z nich podnosić. Na szczęście ich obrażenie nie były zbyt głębokie i mogli bez problemu chodzić. 

Gdy całą gromadą dotarliśmy na miejsce. Zobaczyłam coś, czego mogłam się spodziewać od początku. 

Seth stał z opuszczonymi w geście rezygnacji dłońmi. Naprzeciwko niego stała Ruby uśmiechając się jadowicie jak to ona. Za nią stała gróbka mężczyzn. Niektórych widziałam już kiedyś. Z pewnością należeli do stada. Inni wyglądali tylko na gapiów, którzy z uciechą obserwowali rozwój akcji. Zanim zdążyliśmy się zbliżyć do Setha Ruby wrzasnęła na głos:

- Nie zbliżajcie się do niego! On jest mój! - Jej słowa były jak ostry bicz, który smagał moją dusze 

- Czego chcesz Ruby?- Odezwał się Seth, mężnym głosem 

- Dobrze wiesz czego - stwierdziła przyglądając się alfie, po czym rozejrzała się po naszym gronie. - Drodzy członkowie stada, chciałabym zaprosić was na spektakl, pod tytułem "Upadek Alfy "- Wykrzyczała  zaśmiewając się 

- Przechodź do rzeczy - polecił Seth patrząc na nią spode łba 

- Chcę żebyś mi się ukłonił - Powiedziała z uśmiechem na ustach. Szepnęła coś do swojego kolegi, po czym z tłumu gapiów wyszedł  Jack. Obity, prowadzony przez dwóch potężnych mężczyzn chłopak ledwo stał na nogach. 

Rozbiegł się mrożący krew w żyłach krzyk Astry. Dziewczyna wybiegła z naszego szeregu, i mknąc przez pokryte popiołem wzgórze chciała jak najszybciej znaleźć się przy swoim przeznaczonym. Luka, widząc to ruszył się z miejsca i złapał ją w pasie odciągając od całego zajścia. Wiedział że jeśli by podbiegła do chłopaka, Ruby nie miała by oporów i pewnie to Astra była by jej pierwszą ofiarą. Odciągając ją na bok chciał ją uspokoić. Jednak ta szamotała się, i rzucała różne obelgi w stronę byłej przyjaciółki. Na Ruby nie zrobiło to  wrażenia, bo przewróciła jedynie oczami i ciągnęła dalej. 

- Chce żebyś mi się pokłonił Seth - powiedziała obracając nożyk w dłoni i podchodząc do Jack'a - Inaczej on zginie - przycisnęła sztylet do tchawicy piętnastolatka, a ten aż zadrżał z niepokoju 

- Zwariowałaś- zakpił Seth, choć był świadom powagi sytuacji

- Może i tak, ale spójrz na to z mojej strony. To ty zawsze miałeś być najważniejszy, Miałeś być alfą i prowadzić stado, a twój ojciec był tylko żałosną omegą - mówiła z rozbawieniem 

- Był kiedyś Alfą, to twój ojciec go zdradził nie zapominaj o tym!- Seth zacisnął pięści 

- Może i tak było, ale ja chcę jednego. Ukłoń mi się, okaż swą uległość oddaj mi Stado, a wtedy nikomu nie stanie się krzywda.- zapewniła go zbliżając ostrze jeszcze bardziej do szyi Jack'a 

Tłum zawarczał nieprzyjemnie. Słyszałam ciche szepty i pomruki. Mięśnie Setha były napięta a po czole spływał mu pot. W końcu po kilku minutach rozważania padł na kolana. 

- Dobry chłopiec - powiedziała Ruby przechodząc obok niego - Niech żyje nowa Alfa- krzyknęła do tłumu - Kto chcę, idzie ze mną, a jeśli ktoś woli śmierć przy boku nowego Omegi. Proszę bardzo.

Jej słowa były jak cios. Wiedziałam że Seth nie pozbiera się po tym. Większość ludzi poszła za Ruby zostałam tylko Ja, Luka, Astra, Jack i pani Georginia. 

Po raz pierwszy w życiu nie nienawidziłam kogoś tak bardzo jak wtedy.


Przeznaczona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz