Rozdział 16 - Szczęśliwy kotek

827 15 8
                                    

Zanim zacznę bardzo bym chciała podziękować
Za wyrozumiałość w tym, że ten tygodniowy
Rozdział nie wypalił.
Aha... do czytajcie do końca
Bo mam do was Bardzo Bardzo ważne
Pytanie ;**
Ps. Pisze na laptopie!
Sory za polsat i przerwy w dialogach.
Odrazu zostaw ☆ i komentarz
**************************************************************

-

Marinette... chciałem tylko powiedzieć, że... -Nie zdąży powiedzieć bo Marinette dała mu palec na usta. Czarny Kot podejrzewał, że ona już wie o co mu chodzi.

- Kocie... nie musisz dokańczać wiem o co ci chodzi... - Także się zatrzymała. Popatrzyli się na siebie. Uśmiechnęła się i... nie pocałowali? (No co jest mieli się pocałować 😬 Hamstwo!~Odp autorki )

- Mari... daj mi dokończyć. - Powiedział puszczając jej barki.

- Dobrze. - Odpowiedziała jeszcze bardziej się uśmiechając. Marinette nie wiedziała już o co chodzi Czarnemu Kotu. Bała się, że coś nie miłego jej powie. Ale się myliła bo Czarny Kot powiedział jej:

- Marinette... podobasz mi się! Chcę być z Tobą! Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym ( nie umiem tego pisać xD ) Kotkiem na świecie. - Marinette odadła szczęka z dumy. Kot nie czekając na odpowiedź wyciągną pierścionek

- Zostaniesz moją dziewczyną?  - Uklękną.

- Jasne, że... (Nie xD~Odp Autorki ) TAK. - I Czarny Kot włożył jej pierścionek na palec. Pocałowali się.

- Jej! Jestem taki Szczęśliwy. - Wykrzyczał Kot. Mama Marinette była zdziwiona. Więc poszła na górę. Oni się znów pocałowali. W tym momencie weszła ona. Mama Mari.

- Co to ma znaczyć!  - wykrzyczała zdenerwowana Mama Mari. Była wściekła na córkę. - Wynoś się zboczeńcu jeden! Nie tykaj mojej córki!  A ty Marinette masz szlaban! Na zawsze!! - wykrzyczała jeszze głośniej. Na szczęście nie było w domu taty Mari. Kotek dziwnie popatrzył na jej mame i uciekł przz okno.

- Musiałaś! To mój chłopak! - Wykrzyczała na mamę Mari.

- Żaden chłopak! Superbohaterzy się nie zakochują! I nie pyskuj do mnie! Masz szlaban na zawsze!

- Czyli aż umre!?! - powiedziała

- Nie do odwołania!  - i trzasnęa drzwiami wychodząc z pokoju córki. Marinette mimo zakazu poszła na balkon i premieniła się w Biedronkę. Uciekła... do biła północ Biedronka latała po ulicach Paryża. Nie zwracała uwagi na przechodniów. Widziała pełno par, na samą myśl o matce jej robiło się przykro. Byłana nią bardzo zła. W tym samym czasie mama wraz z tatą Mari poszli sprawdzić czy Marinette śpi. Nie zastali jej w domu. Zaczęli się martwić... dzwonili do karzdego znajomego córki, nikt nie wie gdzie ona jest.

- Nie musiałaś tak jej traktować. - Powiedział łagodnie tata Mari do swej żony.

- ale ona całowała się z tym Czarnym Kotem. - Powiedziała

- Ale my też na przykład kiedyś się całowaliśmy. Czy to taka wielka zbrodnia kochanie? Ona już jest prawie dorosła ma 15 lat. Powinna już o tym z kim się umawia sama decydować. Nie prawdaż? - Powiedział Tom. (Czyli tata Marinette ~Odp Autorki )

- Masz rację. Okropnie się wobec niej zachowałam. Teraz gdzieś zniknęła. A co jeśli jej się coś stało? Albo zmarła. Auto ją przejechało? Ale coś innego na przykład ją ktoś porwał! - Zaczęła płakać. Negle usłyszała wchodzenie do piekarnik. Była zamknięta. Myśleli, że to włamanie. Podeszli bliżej drzwi i zobaczyli swoją córkę. Ich serca się radowały jak oni. Byli tacy, tacy szczęśliwi, że ich córka się znalazła. Mama Marinette odrazu ją przeprosiła za zachowanie. Ta jej wybaczyła. Wszystko było jak wcześniej. Była godzina 3:18 Marinette miała jakiś koszmar... tata i mama jej nie słyszeli bo mieli daleko od niej pokuj. Zaczęła krzyczeć ze strachu. Nie mogła otworzyć oczu. Obok nie staną ktoś znajomy. Uspokoił ją.

- T. To ty? - Zapytała nie otwierając oczu.

- Tak to ja. Czarny Kot. - odpowiedział. Ona otworzyła wpadla mu w ramiona (Ps. Sory, że piszę bez po l bi nie mam,jej w klawiaturze! Usunęla mi się więc mam nadzieję, że,będziecie mogli odrórznić l o l a i sory za Polsat ale nie mam slownika wlączonego i czasem nie wiem jak to napisać lub bez znaku np. Ą~Odp autorki)

- Kocie nawet nie wiesz jaki mialam sen! byleś w nim!!! - powiedziala zaplakana Marinette. Czarny Kot na nią popatrzyl

- Nie bój się jestem tu. Przy tobie!

- A z kąd wiedzialeś, że cię potrzebuje? - zapytala Marinette.

- Bo ja wiem kiedy moja królewna potrzebuje pomocy! - powiedzial kladąc się na podlodze.

- Co ty robisz? - zapytala Mari chwytając go za ucho i wciągając na materac... - teraz jest dobrze.

- Cieszę się, że cię mam... co ja bym bez ciebie zrobil? - zasnął w obięciach Mari. Następnego dnia Mari obudziła się w jakimś malym lasku... co się stalo, że tam się znalazla nie wie. Po chwili uslyszala jakiś szepty za nią gdy się odwrócila nikogo tam nie bylo. Zaczęla się bać.

- Czarny Kocie!-Krzyczała na cale gardlo... on nie przyszedł. Szła przed siebie. Nagle wpadła na drzewo, które pojawiło się z nikąd. Otrzepała głowę i poszła dalej. Gdy doszła do jakiejś dziwnej rzeki. Nie wiedziała gdzie się sama znajduje. Poszła wzdłuż rzeki. Doszła do małej chatki. Nikogo w niej nie było. Weszła.

- co to takiego?  -powiedziała sama do siebie. Pochyliła się nad dużym stołem i zobaczyła mapie. Na mapie była zaznaczona jakąś Droga. Wzięła mapę i poszła jej wskazaniami. Szła i szła bez końca. Doszła pod wieżę Eiffla. Choć wiedziała już że może iść do domu bez żadnych przeciwwskazań, ale postanowiła iść dalej tam gdzie mapa ja prowadziła. Szła zajęło jej to zaledwie 5 minut i już była pod Luwrem. Tam także nikogo nie było ale były strzałki jak do podchodów. Szła wiec za strzałkami. Doszła do pełnej altany. W niej siedział Czarny Kot... Marinette uśmiechnęła się. Była cała czerwona. Kot poszedł I podał jej dłoń ona ją chwyciła. Zaczęli tańczyć. Było tak romantycznie do czasu gdy nie pojawił się super złoczyńca.

- Jestem Diamentowa! Oddajcie mi swoje wszystkie klejnoty! A także miracula! - Wykrzyczała zakumanizowana dziewczyna. Czrny Kot odrazu tam pobiegł i zaczął z nią walczyć. Marinette ukryła się w krzakach i się przemieniła. Gdy była Biedronką wybiegła na spotkanie Czarnemu Kotu. Walczyli dzielnie. Tu jeden raz atakowała Biedronka, a zarazem Kot jej pomagał. Kilka minut później Diamentowa chwyciła Kota za rękę już miała mu sciągnąć pierścień, ale biedronka kopnęła ją w buzie (xd wiem jestem dziwna xdddddd ~Odp autorki ♥)

- Nie wolno ściągać mu pierścienia! - wykrzyczała pomagając mu wstać... (cdn)

****************************************************************************************

Dobry wieczór kochani :'(

Nie mogę pisać dalej... ponieważ już płaczę. Przez przypadek przypomniało mi się kilka bardzo smutnych zdarzeń z mojego życia. Przez to wszytsko puściłam bardzo ale to bardzo smutną piosenkę... rozpłakałam się.

Ten rozdział pisałam 2 lub 3 dni... wgl zauważyłam, że ubywa nas :(

Dziękuję za 3 tyś :DD Z tej okazji wymyśliłam to, że przed rozdziałem np nie tak jak teraz Rozdział 16 - Szczęśliwy Kotek i piszę odrazu cd albo info xD

Tylko będę wrzucać zdj rozdziału... część napewno kapuje ale jak co to pokarze to w następnym rozdziale. Jak wam to się nie spodoba to nie będzie tego xD

Podobało się? Zostaw gwiazdkę i komentarz

Pozdrawiam By:Kotek_13

Miraculum: Biedronka i Czarny Kot - Dreams Where stories live. Discover now