Rozdział 20 - Każda kłótnia ma swój koniec... *Cz.2*

466 20 12
                                    

Ten kto chce dedykt w następnym rozdziale niech pisze w kom :))

Ten kto chce dedykt w następnym rozdziale niech pisze w kom :))

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

... I wszyscy rozeszli się w swoje strony. Raz dwa się przemienili. Lisica powoli realizowała swój plan... Marinette wróciła do domu. Przwywitała się z mamą i poszła na górę.

- Tikki... Ja już nie wiem! Czarny kot jest na mnie wściekły. - Powiedziała do swego kwami.

- Marinette... Nie przejmuj się jeśli cię kocha, albo choć lubi to wróci i cię przeprosi! - Pocieszało małe kwami. W tym momencie do pokoju Mari wpadła kartka.

Droga, Marinette Dupain-Cheng
Wiem, że jesteśmy na siebie źli, ale doczytaj do końca...
Bardzo proszę!!

Chcę abyś przyszła do
,,Mięta"
Jutro o godzinie 19:20
Będę tam czekał na ciebie :')

Nie zapomnij o stroju galowym :)

Pozdrawiam
Czarny Kot :*

- Zobacz Marinette zaprasza cię do fajnej restauracji. - Dodało kwami.

- A z kąd wiesz, że jest fajna?? - Zapytała Mari.

- Była tam... ( teraz padniecie! ~Odp Autorki) Magda Gejzer!!! - Ucieszyło się kwami. (przepraszam nie mogłam się powstrzymać przed Magdą xD ~Odp Autorki)

- Naprawdę? Ale super! Musi to być naprawdę wspaniała restauracja... - Zachwytu nie było końca. - Ale co ja założe!? - Chwyciła się za głowę Marinette.

- Spokojnie Marinette!! Coś wybierzemy. - Mówiła Tikki.

- Mam nadzieję. Kiedy to mamy się spotkać? - Spytała Mari.

- Jutro o 19:20 w restauracji. - Powiedziała Tikki,

- To mam trochę czasu aby uszyć swoją suknię na ten wieczór. Hmm... Mam nadzieję że mi wybaczy tamten wieczór urodzinowy! - Zamartwiała się Mari.

- Marinette... Odrazu zacznij szyć bo nie zdążysz z sukienką! Przy sukienkach jest więcej pracy niż przy melonikach! - Zaśmiała się Tikki.

- Oh tikki. Nie bądź taka. Pomożesz mi?? - Zapytała Mari.

- Oj, oczywiście, że ci pomogę z sukienką! - Uśmiechnęło się Kwami Biedronki.. Dziewczyny odrazu wzięły się do roboty. Kilka godzin dobrze im zrobiło... Cały czas się śmiały! Niestety było już późno ... i Mari była zmęczona więc poszła spać. Sukienkę trzeba było jeszcze skaczyć. Ale uznały że to dopiero jutro. Noc była bardzo chłodna! Następnego dnia było bardzo ciepło. Z tego powodu nie było lekcji. Wszyscy chodzili w krótkich spodenkach i bluzkach z krótkim rękawem. Marinette siedziała w domu i kończyła sukienkę. Wtedy do pokoju weszła Ayla... Marinette specjalnie wylała swoją kawę zborzową na zaproszenie. Zrobiła to po to aby Ayla nie wiedziała czemu Mari szyje tą cudowną sukienkę.

- hej Ayla. Upss... ale ze mnie niezdra!! - I Chwycila zaproszenie. Dała je na balkon.

- To było coś ważnego? Dobra nie ważne! Ale piękna po co ją szyjesz? - Zaczęły się pytania od Ayli.

- To nie sukienka dla mnie... tylko dla. Ważnej osoby ... - zamyśliła się.

- Aha okej... Nie wnikam! - Powiedziała Ayla poczym zaproponowała - idziemy na lody? Przecież jest tak gorąco. - Mari spojrzała na Ayle

- Przepraszam Ayla ale za...

- Rozumiem...

- ... za 5 minut bo chcę skączyć sukienkę. - Dziewczyny zaśmiały się. 5 minut później wyszły z domu Mari. Poszły do lodziarni i kupiły Marinette cytrynowo śmietankowe, a Ayla czekoladowo truskawkowe. Obie dziewczyny udiadły w parku na ławce aby zjeść lody. Ciągle się śmiały i nie zwracały uwagi na ludzi przechodzących obok nich.

- Hejka dziewczyny przyjdziecie o 17 na wyścig wokół wieży Eiffla? - Zapytała Alix.

- Z chęcią prawda Marinette? - Odpowiedziała za dwie Ayla.

- Świetnie to cześć. - Odjechała na swych rolkach.

- Ayla co ty wyprawiasz? Ja o 18:45 muszę gdzieś iść ... ale to nie ważne gdzie. - Powiedziała Mari.

- To pójdziesz. Mari zawsze się ma czas! - Wtedy Mari przypomniała sobie o Czasołamaczce...

- Nie! Ja nie będę mogła przyjść! - I poszła do domu. Wiedziała, że jak pójdzie to na 100% braknie jej czasu. Tak jak wtedy z tym tortem. Zła na Aylę, Mari kończyła swoją suknię.

- Tikki skończyłam! - Uśmiechnięta Mari popatrzyła na sukienkę. Jest to czerwono czarną sukienka do kolan z falbankami i koronkami. Bez ramiączek...

- Jest piękna. Weź to do trgo i uczesz koka. - Tikki podała jej przypinkę z falbankami. Była ona w kolorze jej oczu. Fajbanka biał taka sama jak na sukience. Godzina 18:55 wybiła na zegarze Mari. Ubrała sukienkę i uczesała koka... Tikki przypięła jej przypinkę do włosów. Marinette wyglądała bosko. Zastanawiała się czy Kot uzna to samo co Tikki.

- Mamo! Idę do restauracji z Czarnym Kotem. Wrócę o 22:01 - zaśmiała się wraz z rodzicami. Po czym wyszła z domu. Po cichu zmieniła się w Biedronke. Poleciała na spotkanie. Zalewdwie 3 kroki od miejsca spotkania odkropkowała się. Powoli posunęła w stronę stojącego przed restauracją Czarnego Kota. Mari założyła maskę i poszła.

- Witaj. Mam nadzieję że mi wybaczysz zachwanie ostatnio. - Powiedziała Mari.

- Chciałem powiedzieć to samo! - Ucałował ją - oczywiście jeśli ty wybaczysz mnie...

- Jasne! To co idziemy? - Zapytała. Kot chwycił ją za rękę i weszli do restauracji gdzie się tańczyło...

*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+*+*
Tak wiem jestem okropna.
Xd jesteście ciekawi co się stanie??
Spojler: Lisica tam będzie xD
Nie daję więcej spojlerów xD
Sorki, że tak długo czekaliście, ale tablet oddałam do naprawy! A na telefonie bardzo wolno piszę i robię pełno błędów
Sorki za POLSAT
Następny rozdział w piątek

Pozdrawiam :***
By:Kotek_13

Miraculum: Biedronka i Czarny Kot - Dreams Where stories live. Discover now