38.

2.9K 220 28
                                    

-Będzie pan miał szycie. Ta rana jest zbyt głęboka.-powiedział starszy lekarz, który odsunął się ode mnie i wpisał coś w moją kartę.

-Przecież tylko rozbiłem szybę.-westchnąłem, a Lukey wywrócił na mnie oczy.

-I jak pójdziesz na bal z Delilah mały podleńcu? Przecież wyjdzież na bad boya, a tak na prawdę jesteś ciotą w damskich majtkach.-spojrzałem na chłopaka z wrogiem zabójcy, a on uniósł dwuznacznie brwi.

-Ja chociaż nie mam gaci w pingwiny Lukey.-powiedziałem, a chłopak spojrzał na mnie jakbym uraził jego dumę. Uśmiechnąłem się do niego, a on odwrócił się do mnie bokiem i wystawił przed moją twarz ręke.

-Mów do dłoni, mały pierdoleńcu, który nie szanuje najzajebistrzych zwierząt na świecie.- zaśmiałem się, a lekarz tylko się zaśmiał.

-Dobrze, że was znam, bo inni lekarze by pomyśleli, że jesteście upośledzeni na mózgu.-powiedział, wstając ze swojego krzesła i wychodząc z pomieszczenia zawołał jedną z pielęgniarek. Patrzyłem w tamtą stronę dopóki postać Harrego nie weszła do pokoi.

-Mam dla Ciebie dwie wieści.-powiedział, a ja uniosłem do góry brew.

-Emm? Jakie?-spytałem, a chłopak wystawił do mnie torebkę.

-Pierwsza to taka, że mam dla Ciebie jedzenie, wszystko co lubisz, a druga to taka, że..-przerwał, drapiąc się po karku i spoglądając wszędzie tylko nie na mnie.

-Harry.. Mów.-powiedziałem podciągając się na łóżku do wygodniejszej pozycji.

-Wygadałem się przed Delilah i zaraz tu będzie.-powiedział na jednym wdechu, a ja miałem ochotę wstać i go zajebać.

-Kurwa... Jak?- spytałem, patrząc na niego wzrokiem, który nie był zbyt przyjazny, a brunet wzruszył ramionami.

-Jakoś tak o..-powiedział, brunet, a Lukey wywrócił na niego oczami.

-Jakoś tak o to może Ci pęknąć gumka.-powiedział, blondyn, a ja miałem ochotę się roześmiać, bo mina bruneta była nie zapomniana. Chciałem coś powiedzieć, ale wtedy do pokoi wbiegła mała osóbka, której włosy były spięte w dwa warkocze. Spojrzałem na jej przerażoną twarzi przez chwile moje serce zaczęło bić mocniej. Uświadomiłem sobie jak dawno jej nie widziałem, jak dawno nie dotykałem jej ciała, jak dawno nie mówiłem, że jest idealna. Jak dawno nie byłem przy niej i nie całowałem jej, kiedy była zła.

-Boże Justin co Ci się stało?- powiedziała, wciągając powietrze i podchodząc do mojego łóżka. Spojrzałem w jej oczy i miałem ochotę ją tak mocno przytulić i nigdy nie puścić.

-Hej, piękna.-uśmiechnąłem się do niej, a jej policzki zrobiły się różowe, uśmiechnąłem się mocniej widząc jak się zawstydziła. Moje serce zabiło mocniej i spojrzałem tylko na chlopaków, a oni wiedzieli, że chce, żeby wyszli. Harry i Lukey z uśmiechem na twarzy wyszli z mojego pokoju, a Delilah usiadła na końcu łóżka.

-Cześć Justin.-powiedziała, a ja wyciągnąłem do niej ręke.

-Usiądź na mnie. Nic mi nie zrobisz.. Nie umieram.-powiedziałem, a dziewczyna zeskoczyła z łóżka i wtedy znów mogłem zobaczyć jaką niziutką osóbką jest. Z trudem wdrapała się na łóżko i miałem ochotę się zaśmiać, ale wiedziałem, że by się obraziła. Kiedy już na mnie siedziała, spojrzała się na mnie, a z mojej twarzy nie mógł zniknąć uśmiech.

-Co? Mam coś na twarzy?- spytała, przecierając swoje policzki, a ja uśmiechnąłem się jeszcze bardziej. Przysunąłem dłoń do jej policzka i delikatnie potarłem go swoim kciukiem.

-Uśmiechnij się. Stęskniłem się za Tobą i za twoim uśmiechem.-powiedziałem, a na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Dziewczyna schyliła się i złączyła nasze usta razem. Szybko oddałem pocałunek, który był zachłanny i pełen energii. Tak dawno nasze usta siebie nie samakowały, że teraz walczyliśmy między sobą o dominację. Delilah włożyła dłonie w moje włosy, a ja swoje położyłem na jej pośladkach, mocno je ściskając, przez co z jej ust wydobył się cichy jęk.

-Cholera.-powiedziałem, chcą ją położyc przed sobą i badać rękami, każdy centymetr jej ciała, ale nie mogłem, bo po pierwsze byliśmy w sali szpitalnej, a po drugie moja ręka dała o sobie znać. Jeknąłem z bólu, a dziewczyna szybko się ode mnie odsunęła prostując się.

-Boże coś Ci zrobiłam.-powiedziała wstając ze mnie, na co jęknąłem jeszcze bardziej, chcą ją mieć przy sobie.

-Jest dobrze, tylko lekko zabolała mnie ręka.-powiedziałem, a dziewczyna zakryła usta dłonią i spojrzała na moją opatrzoną rękę.

-Co zrobiłeś?- spytała, delikatnie przejeżdżając palcem po moim bandażu.

-Usiądź na mnie znów, chce Cię czuć blisko.-powiedziałem, a dziewczyna uśmiechnęła się, całując moje czoło.

-Skarbie ja wiem, ale musisz odpocząć plus boli Cię.-powiedziała, a ja wywróciłem na nią oczami.

-Siadaj i nie każ mi wstawać, bo wtedy wylądujesz podemną.-powiedziałem, przysuwając ją do siebie przez co upadła i spadła na mnie. Zaśmiałem się i mocno ją przytuliłem na co ona zaczeła się wiercić.

-Justin, kochanie no. Puść mnie!- zaczęła się śmiać, a ja miałem duży uśmiech na twarzy.

-Jesteś urocza.-powiedziałem, a ona mocno mnie przytuliła.

-Znów się rumienisz?- spytałem z uśmiechem na twarzy, a ona poruszyła tylko głową. Po chwili podniosła się na rękach i zwisając nade mną, pocałowała mnie,krótko i kiedy chciałem pogłębić pocałunek ona się odsunęła.

-Stęskniłam się z Tobą.-powiedziała i kiedy miałem odpowiedzieć, lekarz wszedł na do pokoju.

-Emm chyba przeszkadzam..-powiedział, a Delilah z różową twarzą zeszła ze mnie, a ja się zaśmiałem. Kocham, kiedy robi się taka urocza i nie wie co zrobić. Jest po prostu moja.

☁☁☁☁☁☁
Hejooo!
Dzisiaj w końcu, po 100000 latch przychodzę do was z rozdziałem :D
Myślę, że jakoś wyszedł i mam nadzieję, że nadrobie to wszystko :D

Kocham was mocno❤❤

Zapraszam was do mnie na snapa : unicornvadera :D
Oraz na ig: niniussia ❤❤❤

Dziękuje za waszą cierpliwość ❤
Kochaaaam ❤

INSTAGRAM |j.b|Where stories live. Discover now