fifty

17.3K 1K 224
                                    

Alex

- Po co z nim piszesz? - warknął Luke, kiedy szliśmy w stronę domu, wciąż czekając aż złapiemy jakiegoś stopa.

- Właśnie skończyłam - uśmiechnęłam się do niego, a on tylko przewrócił oczami - Bardzo boli? - stanęłam przed chłopakiem i zaczęłam oglądać jego nos.

- Nie kurwa, swędzi! - krzyknął. Chłopak chciał mnie ominąć, jednakże nie wyszło mu to, gdyż przetrącił mnie, a ja upadłam na chodnik, rozdzierając sobie rajstopy, a razem z nimi kolano. Spojrzałam na chłopaka, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziałam, że ten słodki blondyn może kryć w sobie tak agresywnego człowieka - Luke... - wyszeptałam do niego, na co on spojrzał na mnie z założonymi rękoma.

- Wstajesz czy nie?! - z jego ust znów wydobył się, a ja zrezygnowana podniosłam się z ziemi. Kiedy stanęłam na nodze poczułam ogromny ból wydobywający się z kolana, spojrzałam w dół i wtedy dostrzegłam kawałek zielonego szkła, wbitego w nogę - Luke...moja noga - spojrzałam na niego błagalnie.

- Wyciągnę i będzie po krzyku - zaczął się schylać na co ja stanowczo odskoczyłam - Chory jesteś? A co jeśli jest tak głęboko, że przebiło jakąś tętnice? Wyciągnięcie tego mogłoby mnie zabić! - burknęłam do Hemmings'a, na co on tylko wzruszył ramionami - Nie mogę tu czekać, a ty nie dasz rady iść? - pokręciłam przecząco głową - To sobie tu siedź, nara! - chłopak zaczął odchodzić, zostawiając mnie samą na jakimś osiedlu, w nocy. Miałam nadzieję, że chłopak tylko sobie żartuje. Minęły dwie minuty, dziesięć minut, pół godziny. W końcu unieruchomiona i zapłakana, postanowiłam zadzwonić do Tyler'a.

~*~

- Halo? - usłyszałam głos przyjaciela.

- P-pomocy - powiedziałam cała się trzęsąc.

- Alex?! Kochana gdzie ty jesteś?!

- Nie wiem - stwierdziłam zapłakana, ale po chwili dostrzegłam tabliczkę z ulicą

- Tak mniej więcej, mów szybko!

- *ulica na jakiej jest*

- Zaraz będę trzymaj się!

I wtedy się rozłączyłam.

~*~

Po rozłączeniu się z przyjacielem delikatnie przesunęłam się z chodnika i oparłam się o czyjś płot. Zdezorientowana siedziałam skulona w kompletnie nie znanym mi miejscu. Cała zmarznięta i zapłakana czekałam na cud. Rozmyślałam nad Luke'em. Zastanawiałam się co w niego wstąpiło. Po chwili usłyszałam wibracje telefonu, dzwoniła mama Hemmings'a. Postanowiłam nie odbierać, po prostu nie miałam siły. Po kilkakrotnych próbach połączeniu się ze mną, jednakże na marne, przysłała mi sms'a.

Pani Hemmings: Alex może nie chcesz ze mną rozmawiać, ale napisz czy jesteś bezpieczna.

Ja: Jestem bezpieczna.

Pani Hemmings: Kamień z serca dziecko, Luke już jest w szpitalu, przykro mi że twój przyjaciel go tak potraktował. Dobranoc.

Ja: Dobranoc.

Byłam strasznie zła. Pochwalił się mamusi, a o tym, że Dylan go pobił. A to, że zostawił mnie ze szkłem w nodze, na środku jakiegoś osiedla to już nie? Miałam ochotę roztrzaskać mu tę jego śliczną buźkę, ale zastąpił mnie już Dylan. Po chwili zobaczyłam podjeżdżający samochód. Tyler zdezorientowany wybiegł w moją stronę.

- Wszystko okej? -spytał troskliwie, co wywołało uśmiech na mojej twarzy - Nie za za bardzo - pokazałam chłopakowi moje kolano - O cholera, jedziemy do szpitala, dasz radę wstać? - pokręciłam przecząco głową, na co chłopak wziął mnie w ramiona i usadowił w samochodzie - z Luke'em rozprawię się potem - powiedział zdenerwowany, po czym ruszyliśmy w stronę najbliższego szpitala.

✉ hi, dylan o'brien ✔Where stories live. Discover now