41. Jak dawniej

1.4K 134 6
                                    

-...bo cie kocham.

Serce dziewczyny zabiło szybciej razem z wypowiedzianymi słowami. Chłopak otworzył szerzej oczy, gdy tylko usłyszał zdanie, które było ważniejsze niż jakiekolwiek inne. Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i naparł na jej usta, łapiąc jej twarz w dłonie. Deszcz padał coraz bardziej, zmywając z nich cały ciężar ostatnich dni. Pocałunek pełen miłości, namiętności i tęsknoty był zdecydowanie najlepszym co Megan przeżyła. Ciepłe usta chłopaka idealnie współpracowały z jej. Ich ciała były blisko siebie tak, że bliżej się nie dało. Chłopak w końcu odsunął się od dziewczyny i spojrzał w jej oczy.

- A ja kocham ciebie.

Szepnął. Na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech. Szczery i dawno nie widziany. Nagle z domu wybiegła Lily i rzuciła się na swoją przyjaciółke o mało jej, nie wywracając. Meg zaśmiała się cicho.

- Też tęskniłam.

Odwzajemniła gest i również przytuliła Lily.

Wrócili do domu gdzie reszta paczki przywitała Meg.

- Nie spodziewałam się takiego przywitania po jednym dniu rozłąki.

Zachichotała dziewczyna, a wszyscy spojrzeli na nią jak na idiotkę. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się co powiedziała nie tak.

- Nie było cię 4 dni.

Mruknęła Lily uważnie, ilustrując brunetkę wzrokiem. Megan otworzyła szerzej oczy. To przecież niemożliwe, żeby nie było jej, aż tak długo.

Niezręczna cisza została przerwana przez Zena. Zaczęli rozmawiać na luzie. Jak dawniej. Potem nawet przynieśli wino i piwa i impreza się rozkręciła. Spędzali czas jak dawniej. Jak na początku. Bez problemów i bez presji.

- Idę się wykąpać.

Megan cmoknęła Justina w policzek i ruszyła na górę. Weszła do pokoju swojego chłopaka i chciała zamknąć drzwi, jednak zostały one przez kogoś przytrzymane.

- Mogę z tobą?

Spytał Justin z głupim uśmiechem. Megan pokiwała głową bez chwili zastanowienia. Wzięła z szafki wszystko co było jej potrzebne i ruszyła do łazienki, a Justin zaraz za nią. Przez chwilę czuła się nielomfortowo, jednak chłopak przejął inicjatywe i podszedł do niej blisko. Pocałował jej usta po czym zszedł do szyi. Oddech dziewczyny przyspieszył. Chłopak zdjął jej bluzkę powoli. Z każdym odsłanianym centrymetrem jej ciała, dokładnie całował jej skórę. W końcu została w samej bieliźnie, a on ilustrował ją wzrokiem. Powoli sciągnął jej stanik, napawając się widokiem. To była chyba najbardziej intymna rzecz jaką robili oprócz seksu. I czuli się z tym doskonale.

Jego delikatne ręce ściągnęły z niej całą bieliznę, po czym szybkim ruchem zdjęły również jego bokserki. Oboje weszli pod prysznic i odkręcili wodę. Najpierw poleciała zimna przez co Megan pisnęła, a chłopak zaczął się śmiać. Brunetka uderzyła go w klatkę za to, że miał z niej ubaw, a ten wziął do ręki prysznic i ochlapał ją wodę, śmiejąc się jeszcze głośniej. Dziewczyna wzięła do reki i wycisnęła go na chłopaka. Oboje bawili się niczym małe dzieci i byli z tego zadowoleni. W końcu nie zamartwiali się niczym tylko cieszyli z tego co jest.

Szybko umyli się nawzajem i wyszli z kabiny, owijając swoje ciała ręcznikami. Wrócili do pokoju i ubrali się w czyste ubrania. Chłopak położył się do łóżka, a dziewczyna usiadła na parapecie. Patrzyła na ciemny las przed nią.

- Jakim cudem nie zauważyłaś, że nie było cię 4 dni?

Spytał chłopak uważnie, patrząc na Megan. Ta chwilę zastanowiła się nad odpowiedzią i doszła do wniosku, że nie warto opowiadać mu o wszystkim.

- Gdy jesteś w lesie czas płynie inaczej niż byś chciał.

Mruknęła, opierając głowę o kolana. Justin zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc słowa dziewczyny.

- Przeszukałem cały las, ale ciebie nigdzie nie było.

Mruknął nieco zdenerwowany. Naprawdę nie miał pojęcia jakim cudem nie znalazł dziewczyny skoro była w lesie.

- Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego małe dzieci, zamykają oczy podczas zabawy w chowanego?

Justin zmarszczył brwi. Odpowiedź była oczywista.

- Bo nie chcą być zauważone.

Odpowiedział z przekonaniem.

- Kierują się zasadą, którą ja kierowałam się w lesie.

Szepnęła uważnie, patrząc w las jakby chciała tam kogoś dostrzec.

- Patrz, a zobaczysz. Słuchaj, a usłyszysz. Zniknij, a zostaniesz znaleziony.

Justin nie zrozumiał do końca tego co powiedziała dziewczyna.

- Jeśli chcesz zniknąć to zawsze cię znajdą. Wystarczy chcieć być znalezionym by zniknąć na dobre.

Wzruszyła ramionami. Logika zdania, które wypowiedziała była nieco skomplikowana, ale najważniejsze było, że rozumiała ją.

Gdy dostrzegła kilka ruchów w lesie uśmiechnęła się lekko.

- Dziękuję.

Szepnęła ledwo słyszalnie. Ruchy ustały i wtedy dostrzegła parę oczu, wpatrującą się w nią. Wiedziała, że go starsza pani, której zawdzięcza tak wiele. Odeszła od okna i położyła się obok Justina, który od razu objął ją mocno. To było jej życie. I nie chciała go zmieniać.

-------------------------------------------------------------
Dosyć krótki z rana, ale to był taki pokojowy rozdział. Nie wiem czy ciągnąć to ff dalej, bo nie wiem czy uda mi się wymyśleć jakąś akcje jeszcze. A wy co sądzicie? Pisać dalej czy zakończyć happy endem? Czekam na opinie w komentarzach xx

Touch || J. Bieber ✔Where stories live. Discover now