Rozdział 26

2.3K 204 12
                                    

Harry przebudził się roztrzęsiony, z czyjąś dłonią naciskającą mocno na jego usta. Próbował podnieść się z łóżka, ale ktoś popchnął go na nie z powrotem. Usłyszał szeptane zaklęcie, a potem ujrzał różdżkę rzucającą światło na twarz intruza.
Malfoy. Trzymał palec na ustach, sygnalizując tym, aby Harry był cicho. Zabrał rękę i wyszeptał kolejne zaklęcie, po czym zatoczył różdżką wokół pokoju. Mały, błyszczący punkcik pojawił się w rogu, blisko sufitu. Harry zmrużył oczy i sięgnął po okulary. Ślizgon ponownie coś szepnął i na końcu jego różdżki pojawiła się bańka światła. Przepłynęła przez pokój i otoczyła punkt w kącie.
- Mugolski podsłuch - powiedział Malfoy cicho. - CIA lubi ich używać, ponieważ mamy skłonność do oczekiwania magicznych metod inwigilacji. Teraz nas nie usłyszą. „Inwigilacja", pomyślał Harry, przypominając sobie poranną rozmowę z Fallinem. - Jak długo to tutaj jest?
- Dosyć gadania - rzucił Malfoy. - Teraz to nieistotne. Harry, musisz natychmiast wyjechać. Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo. - Wstał, wyciągnął rękę i pomógł Harry'emu podnieść się z łóżka. Ślizgon ciągle miał na sobie to samo ubranie, co wcześniej, mimo że był już środek nocy.
- Co? - zapytał Harry, zszokowany. Czy to sen? Jeśli tak, to przynajmniej śniło mu się coś nowego.
Malfoy wyciągnął z kieszeni swoją srebrną bransoletkę i położył ją na nocnym stoliku.
- To świstoklik. Zaczarowałem go tak, aby działał wyłącznie dla ciebie, gdy tylko go dotkniesz. - Ton jego głosu był naglący i inny niż kiedykolwiek wcześniej. - Przeniesie cię przez bariery ochronne, prosto do mojego mieszkania. Tam będziesz bezpieczny.
- Co się dzieje? - spytał Harry.
- Nie mogę tu dłużej zostać - odparł Draco. - Spakuj wszystko, co nie powinno trafić w niepowołane ręce i użyj świstoklika. Pospiesz się.
Jeszcze przez moment patrzył na Harry'ego, po czym aportował się z cichym trzaskiem.
Dobrą chwilę Potter nie mógł się ruszyć. Nie miał żadnego powodu, aby ufać Malfoyowi, a tak trudno było uwierzyć, że to właśnie on znajduje się w niebezpieczeństwie. Wspomnienie tonu Ślizgona pobudziło go jednak do działania. Wszystko, co mógł znaleźć, wepchnął do plecaka. Włączył lampkę i rozejrzał się dokoła, aby sprawdzić, czy nie zapomniał o niczym ważnym.
„Różdżka. Gdzie jest różdżka? Była w płaszczu." Przypomniał sobie, że zdjął go i gdzieś rzucił. „Łazienka!" Znalazł go na podłodze przy toalecie i wyjął z niego zgubę.
I właśnie wtedy usłyszał wyraźny dźwięk aportacji dwóch ludzi. Cicho rzucił na siebie zaklęcie niewidzialności i zerknął przez uchylone drzwi. W środku znajdowały się dwie zakapturzone osoby, przemierzające teraz jego pokój.
- Nasz wywiad doniósł, że tu jest - syknęła jedna z nich.
- Być może jeszcze jest - odparła druga. Głos wydał się Harry'emu dziwnie znajomy. Przycisnął do piersi plecak i podkradł się bliżej. Jeśli nie będzie ruszał się zbyt szybko, nie zauważą go. Musiał jedynie dotrzeć do leżącej na stoliku bransoletki.
Mężczyźni zaczęli przeszukiwać pokój, energicznie zrzucając z łóżka pościel i wysuwając szuflady z komody. Harry wykonał kolejny ostrożny krok do przodu. Czego mogli szukać poza nim samym? Działał teraz pod wpływem adrenaliny i zachowywał emocjonalny dystans, na myślenie będzie mnóstwo czasu później. W tej chwili najważniejsze było skoncentrowanie się na ucieczce. Srebro zdawało się błyszczeć w świetle lampy, przywołując go do siebie.
- Sprawdź łazienkę - polecił jeden z intruzów.
Harry zamarł, stojąc tylko o krok od świstoklika. Mężczyzna znajdował się dokładnie na jego drodze, a Potter nie mógł się z niej usunąć, nie zwracając na siebie jego uwagi. Gryfon zebrał siły i spróbował skupić myśli, szybko przeglądając w głowie listę defensywnych zaklęć, które najlepiej działałyby na tak niewielką odległość. Jego umysł okazał się wyjątkowo pusty.
- Sir, proszę spojrzeć! - Mężczyzna zatrzymał się nagle i wskazał na nocny stolik.
Bransoletka, pomyślał Harry, czując dreszcz lęku.
- Tak - odparł drugi z nich. - To naprawdę bardzo interesujące - dodał. Wydobył z szaty różdżkę i wskazał nią na podarek od Malfoya, wypowiadając jednocześnie: - Accio.
Harry bez zastanowienia zanurkował przed siebie, łapiąc bransoletkę w powietrzu. Tuż przed okropnym skrętem jelit, tuż przed tym, jak pokój wokół niego zniknął, na ułamek sekundy spojrzał w twarz Lucjusza Malfoya.
Moment później stał w pokoju Draco, zasapany i uczepiony własnego plecaka, z ciągle wyciągniętą przed siebie ręką trzymającą świstoklik.
Ślizgon stał obok kanapy i wyglądał, jakby właśnie skończył nerwową przechadzkę. Zesztywniał, kiedy zobaczył Harry'ego.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie. Potter był zbyt zszokowany, aby cokolwiek powiedzieć.
Malfoy wydał z siebie zduszony dźwięk i rzucił się gwałtownie do przodu. Harry upuścił plecak, bransoletkę i różdżkę, i zorientował się, że jego ramiona są pełne.
Draco całował go, trzymając kurczowo i drżąc.
- Och, Boże! Myślałem, że cię straciłem - szeptał tuż przy wargach Harry'ego.
- Skąd wiedziałeś? - zapytał Potter, przyciągając go bliżej i próbując się uspokoić.
Serce łomotało mu jak szalone. Jeśli Malfoy tak się przeraził, musiał wiedzieć, na co się szykuje. Pierwszy raz od lat Harry zadał sobie pytanie, czy aby o włos nie uniknął śmierci lub czegoś gorszego.
- Byłem przerażony - powiedział Draco. - Och, Boże... - powtórzył i pocałował go jeszcze raz, tak gwałtownie, że ich zęby stuknęły o siebie. - Przepraszam - szepnął mu prosto w usta. - Tak bardzo przepraszam, że cię odpychałem.
- Jestem tu - odpowiedział Harry i przytulił Malfoya mocno. - Jestem tu i wszystko ze mną w porządku.
Draco utopił się w jego ramionach, oplótł rękami szyję i łkał cicho, gdy Harry odwzajemniał pocałunek, wkładając w niego wszystkie emocje, które powstrzymywał przez ostatnie dni.
Cała reszta rozpłynęła się - otaczający ich pokój, wspomnienie twarzy Lucjusza w ciemności, zalegający w jelitach strach. Wszystko zostało zastąpione stale narastającym podnieceniem. Harry przerwał pocałunek, zaniepokojony, że jego nagła erekcja jest czymś niewłaściwym. Że to nie czas ani miejsce, aby pozwolić sobie na takie emocje.
Ale Draco przyciągnął go z powrotem, naparł na niego całym ciałem i całował jak ktoś zdesperowany. Także był twardy i tym razem nie odepchnął Harry'ego od siebie.
Umysł Pottera przegrywał bitwę z hormonami, powoli, ale stanowczo.
- Pragnę cię - szepnął, przesuwając wargi w stronę ucha Malfoya i ściskając ich erekcje razem. Gdy wrażliwe miejsca potarły o siebie, obaj jęknęli.
- Sypialnia - rzucił Draco i zrobił krok do tyłu. Potykali się, pokonując salon, nadal ze sobą spleceni, ciągle całując się i dotykając tak bardzo, jak to możliwe. Harry nigdy nie czuł czegokolwiek nawet zbliżonego do tego poziomu pasji, nie mógł oderwać od Draco dłoni ani ust, nawet na czas potrzebny do zdjęcia ubrań.
Dotarli do drzwi, ale uderzyli w nie tak mocno, że się zamknęły. Harry przycisnął Malfoya do ich powierzchni, unieruchamiając mu ręce po obu stronach głowy i całując wystarczająco gwałtownie, aby posiniaczyć skórę. Malfoy naparł na niego i założył mu jedną nogę za kolano, żeby przyciągnąć go jeszcze bliżej.
Harry przesunął się i ich erekcje otarły się o siebie. Jęki zmieszały się w jeden i nawet o tym nie myśląc, Potter zaczął popychać biodra w stronę Malfoya. Uświadomił sobie, że Draco zareagował na to i zakołysał się przeciw niemu. Obaj napierali na siebie coraz mocniej i poruszali się w coraz bardziej szalonym tempie.
Nie wiedział, jak długo to trwało, ponieważ czas zdawał się stanąć w miejscu. Był tylko on i Draco, ich wargi, języki i erekcje, naciskające na siebie przez cienką bawełnę i szorstkie dżinsy, mocniej, szybciej...
Malfoy krzyknął i przerwał pocałunek, unosząc do góry brodę. Harry wpił się w jego wyeksponowaną szyję, czując, że orgazm jest już bardzo blisko. Uderzył czołem o drzwi, ale nawet tego nie zauważył. Wszystko, czego był świadomy, to ucisk w pachwinach, przypływ doznań i nieustanna wędrówka na szczyt, która skończyła się, gdy doszedł. Wydawało się, że trwało to bardzo długo, a potem obaj drżeli, wzajemnie pomagając sobie utrzymać się na nogach. Kiedy umysł Harry'ego wreszcie oczyścił się na tyle, aby mógł jasno myśleć, mężczyzna puścił nadgarstki Malfoya i od razu poczuł, jak Draco obejmuje jego nagi tors.
- Nie do końca udało nam się zrobić to w sypialni - powiedział Harry, wdychając delikatny zapach potu we włosach Malfoya.
Draco wypuścił powietrze.
- Nie zdążyliśmy nawet zdjąć ubrań. Czy to nie żałosne?
Harry zrobił krok do tyłu. Niewątpliwie obaj byli teraz brudni. Spojrzał na zarumienioną twarz Ślizgona.
- Mam to gdzieś.
Patrzyli na siebie przez chwilę, nie do końca pewni, co zrobić. Żaden z nich nie planował tego, co się wydarzyło i gdyby Harry był przy zdrowych zmysłach, powstrzymałby ich. Nie miał bladego pojęcia, co to dla nich oznaczało i co pomiędzy nimi zmieniło. Czy Malfoy zdecyduje się z nim przespać?
Draco patrzył na niego z nieczytelną miną. Harry przełknął ślinę i spróbował nie czuć się winny, że bardziej obchodzi go seks ze Ślizgonem niż to, czy jest teraz bezpieczny. Westchnął z nadzieją, że jego pragnienie nie jest zbyt oczywiste.
- Co teraz? - zapytał.
Draco odsunął się od drzwi na tyle, aby je otworzyć.
- Co powiesz na prysznic? - W jego zachowaniu było coś niemalże nieśmiałego, coś, co poruszyło wnętrzem Harry'ego. W odpowiedzi mógł jedynie kiwnąć głową.
Skierował się za Malfoyem do sypialni i obserwował, jak się rozbiera, zdejmując z siebie jedną część garderoby po drugiej, nie przestając patrzeć Harry'emu w oczy. Potter stał jak zahipnotyzowany, gdy Draco ściągnął przez głowę koszulę, a potem dmuchnął na kilka pasemek włosów, które opadły mu na twarz. Nie odwrócił spojrzenia, gdy jego ręka powędrowała w dół klatki piersiowej, aby rozpiąć spodnie, ani wtedy, gdy zgiął się odrobinę, żeby je z siebie zsunąć, a potem jednym krokiem od nich uwolnić. Coraz więcej bladej skóry pojawiało się przed jego oczami, aż wreszcie Draco stanął przed nim nagi.
Harry niemal nie mógł oddychać. Bał się ruszyć czy cokolwiek powiedzieć, na wypadek, gdyby wszystko rzeczywiście było snem. Poczuł ukłucie lęku, że Malfoy jedynie go drażnił i wcale nie miał zamiaru się z nim kochać. Ale wtedy Draco odwrócił się i poszedł do łazienki. Harry wahał się kilka sekund, zanim odkleił od ciała wilgotną piżamę, po czym ruszył jego śladem.

Komentujcie 🌟🌟

ZAGUBIONE SERCE / DrarryWhere stories live. Discover now