Rozdział 30

616 25 1
                                    

Tobias
Gdy Caleb mnie zauważa spanikowany spogląda na prawy koniec biurka. Chłopak następnie spogląda mi nierozumiejącym wzrokiem w oczy. Wyczuwam iskrzącą pomiędzy nami niechęć. Nie rozumiem tego, ale nienawidzę go bez powodu. Pomimo to potrzebuję czegoś co ma on, więc muszę opanować złość wrzącą w mojej krwi za każdym razem gdy patrzę na brata Tris. Są tak niepodobni. Tris poświęca się za wszystkich i jest odważna, Caleb natomiast wydał własną siostrę na śmierć i jest tchórzem.
-Jak się tu dostałeś? - pyta mnie zimnym głosem.
-Wszedłem przez drzwi. - Odpowiadam głupio. Nie mogę się powstrzymać wiedząc, że to go zdenerwuje. Chłopak kwituje moją odpowiedź gniewnym prychnięciem.
-Czego chcesz? - z powrotem pochyla się nad notatkami. Mam ochotę zmieść mu te notatki z biurka ale się powstrzymuję.
-Serum z testów przynależności. - Postanawiam nie owijać w bawełnę. Słysząc moje słowa znów podnosi na mnie wzrok.
-Dlaczego miałbym coś takiego mieć?
-Nie udawaj. Masz wszystkie rodzaje serum. - Wolno podchodzę do jednej z przeszklonych szafek. Wyjmuję jedną z probówek z różowym płynem i pomimo protestów Caleba potrząsam nią lekko. Znudzony brakiem reakcji odkładam ją z powrotem.
-To jak z tym serum? - pytam z pod uniesionych brwi.
-Nawet jak bym miał to dlaczego miałbym ci je dać? - pyta z kwaśnym uśmiechem. Nie zamierzam zdradzać mu prawdziwego powodu.
-Z wdzięczności, że jeszcze nie zdemolowałem ci biura. - Uśmiecham się złośliwie. Wybieram kolejną probówkę, tym razem z jasno niebieskim płynem. Gdy patrzę przez nią pod słońce ma kolor oczu Tris.
-Jeśli coś zrobisz wezwę ochronę. - Wygraża choć głos mu się trzęsie. Udaję że upuszczam fiolkę na co on wciąga powietrze. Nim probówka spotka się z podłogą zręcznie ją łapię. Gdy się podnoszę z cholewki masywnego sięgającego mi do połowy łydki buta wyciągam mały nóż. Wiem, gdzie znajduje się przycisk wzywający ochronę. Wiedziałem to, gdy tylko tu wszedłem, bo Caleb gdy mnie zauważył spojrzał w jego stronę.
-Jeśli spróbujesz wezwać ochronę to ten nóż - pokazuję mu stalowy nożyk w mojej ręce - wyląduje w twojej dłoni. Więc, jeśli łaska cofnij rękę od przycisku, a nikomu nic się nie stanie.
Caleb cofa rękę jak oparzony.
-Teraz możemy uprzejmie porozmawiać. - zbliżam się i opieram o prawy bok biurka, tuż obok przycisku wzywającego ochronę. Dalej bawię się fiolką, a Caleb wodzi za nią wzrokiem, zapewne modląc się bym jej nie upuścił. - Co znajduje się w tej fiolce? - przełyka głośno ślinę a potem odpowiada.
-Ulepszone serum snu.
-Ulepszone? - pytam zdziwiony i jednocześnie zainteresowany.
-Tak. Jest silniejsze i działa także na niezgodnych.
-Jak widzę jest ono dla ciebie bardzo cenne. - Kiwa głowom na potwierdzenie. - A więc zawrzyjmy umowę. Ja ci oddam serum snu w zamian za serum z testu przynależności. - Rozważa przez chwilę moją propozycję, a potem kiwa głowom. Wstaje i z jednej szafek wyciąga buteleczkę z przezroczystym płynem. Podchodzi i wyciąga rękę w niemym żądaniu fiolki z serum snu.
-O nie nie nie. Nie oddam ci serum pierwszy bo mnie oszukasz.
-To samo ty możesz zrobić.
-Razem dobra? - pytam na co kiwam głowom, a potem myślę, że zachowujemy się jak dzieci. Gdy każdy z nas ma upragnione serum w ręce, ja ruszam do drzwi, a on do biurka. Wybiegam szybko spodziewając się, że gdy tylko wyjdę on wezwie ochronę. Jednak przez całą drogę przez siedzibę erudycji nikt mnie nie zatrzymuje czym jestem mile zaskoczony. Gdy wchodzę w końcu do sali symulacji okazuje się, że spóźniłem się pół godziny, a sala jest pusta. Widocznie Courtney nie zamierzała tyle czasu czekać.

Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔Where stories live. Discover now