Rozdział 39

731 28 1
                                    

Tobias
Gdy wchodzę do mieszkania zauważam, że Tris śpi w moich ramionach. Patrzę na nią i nie mogę uwierzyć. W końcu jest obok mnie. Ale na jak długo? Odganiam od siebie czarne myśli i układam moją ukochaną na łóżku. Jest jeszcze wcześnie i nie mam co robić. Krążę niespokojnie po mieszkaniu, co chwila spoglądając na śpiącą spokojnie dziewczynę. Wydaje się taka krucha i słaba. Christina powiedziała mi, że Tris przez najbliższe kilka dni może się bardzo szybko męczyć. Będzie musiała dużo pracować, by powrócić do dawnej sprawności. Ja jednak w nią nie wątpię. Z tego wszystkiego wyjdzie jeszcze silniejsza. Nie wiem co ze sobą zrobić. W końcu wpadam na pomysł. Ugotuję kolację dla Tris! Sprawdzam lodówkę, ale jest ona całkowicie pusta. Przeklinając siebie i swój styl życia z ostatnich dni ruszam do jednego ze sklepów znajdującego się w Jamie. Żywność ze sklepów z poza Jamy jest świeższa, ale nie chcę za bardzo oddalać się od Tris. Karcę się za to, że ogarnia mnie paranoja. Z drugiej strony Tris tak często znikała i uciekała ode mnie, że chyba mam powody do mojej paranoi. Kupuję produkty potrzebne do zrobienia spaghetti. Jestem kiepskim kucharzem, a tego dania chyba nie da się zepsuć. Kupuję jeszcze truskawki, sos czekoladowy i wino. Mam nadzieję, że Tris będzie spać głęboko i nie zepsuje mi niespodzianki. Zabieram się do gotowania. Gdy kończę robić spaghetti oddycham z ulgą. Nawet jak na tak proste danie, znając mnie i tak mogłem coś zepsuć. Rozkładam biały obrus na stoliku i rozstawiam talerze. Co chwilę zerkam w stronę sypialni, upewniając się, że moja dziewczyna się nie obudziła. W jednej z szafek kuchennych odnajduję świece. Nawet nie wiem skąd się tam wzięły. Wzruszam ramionami i rozstawiam je na stole. Dostawiam kieliszki i ogarniam wszystko wzrokiem. Wygląda romantycznie. Mam nadzieję, że Tris się spodoba. Włączam jeszcze cichą muzykę i idę do sypialni. Siadam na łóżku obok blondynki. Śpi na boku z jedną ręką pod głową, a drugą wyciągniętą po mojej stronie łóżka.
-Tris. - Szepczę cicho ale nic się nie dzieje. Składam na jej szczęce leciutki pocałunek na co słyszę cichy pomruk.
-Kochanie. - Kolejny pocałunek bliżej ust.
- Słonko. - Już prawie jestem u celu.
- Kotku. - Szepczę i składam ostatni pocałunek na jej słodkich ustach. Tris mruczy niczym kot i nie otwierając oczu zarzuca mi ręce na szyję. Odwzajemnia pocałunek i otwiera oczy.
-Cześć. - Szepcze z uśmiechem na ustach.
-Chodź. Mam dla ciebie niespodziankę. - Czuję jak rośnie we mnie zdenerwowanie i niecierpliwość. Pomagam jej wstać i razem kierujemy się w stronę salonu, gdzie wszystko przygotowałem. Wstrzymuję oddech czekając na reakcję Tris. Nagle staje ona w miejscu i wciąga powietrze. Spoglądam na nią. Usta ma rozchylone, a na twarzy niedowierzanie i zachwyt. Nagle rzuca mi się na szyję, całkowicie mnie tym zaskakując. Zamykam ją w ciasnym uścisku zanurzając twarz w jej włosach. W tej właśnie chwili czuję że naprawdę żyję. Gdy zaczynamy jeść z ulgą stwierdzam, że spaghetti jest smaczne. W czasie kolacji opowiadam Tris co się działało przez ostatnie dwa lata. Dowiaduję się, że w czasie gdy Tris była w śpiączce, to słyszała część rzeczy. Rozmowa idzie lekko i przyjemnie. Niemal chłoniemy swoją obecność, nadrabiając dwa lata nieobecności. Robimy przerwę w czasie której sprzątam naczynia, a potem wracam z truskawkami i winem. Otwieram zręcznie butelkę i nalewam nam po kieliszku.

Tris
Tobias karmi mnie truskawkami w czekoladzie. Jest strasznie uroczy. Niemal tak bardzo, że nie mogę go skojarzyć z zimnym instruktorem, którego poznałam w trakcie nowicjatu. Przez ostatnie dwa lata niemal się nie zmienił. Tylko w jego oczach coś widać. Są to cienie wszystkich złych rzeczy, które go spotkały. Opowiada co się działo, gdy byłam w śpiączce wypełniając luki pomiędzy tym co usłyszałam od Christiny. Wpatruję się w niego popijając wino. Ciągle nie mogę uwierzyć, że na prawdę tu jestem. Z nim. Pragnę cieszyć się każdą chwilą. Gdy wstajemy od stołu by iść spać, lekko kręci mi się w głowie. Tobias szybko podchodzi do mnie w obawie, że się przewrócę. Korzystając z okazji wtulam się w jego silne ciepłe ramiona.
-Chyba za dużo wypiłaś. - Słyszę rozbawienie w jego głosie. W odpowiedzi tylko pomrukuję, znów czując ogarniające mnie zmęczenie.
- Idziemy spać. - Mówi, jednak nie doczekawszy się mojej reakcji bierze mnie na ręce i niesie do sypialni. Na miejscu zamieniam przyniesione mi przez Christinę spodnie i bluzkę na koszulkę Cztery, która sięga mi do połowy ud. Odwracam się twarzą do mojego chłopaka. Ciągle nie mogę przyzwyczaić się do tego słowa w odniesieniu do Tobiasa. Ma on na sobie szare dresowe spodnie i czarną koszulkę. Nie mogę się powstrzymać od obserwowania gry mięśni pod czarnym materiałem. Nim zdążę pomyśleć pytanie samo wydostaje się z moich ust.
-Mogę zdjąć ci koszulkę? - pytam a po chwili czuję rumieniec wpływający mi na policzki.
-Co tylko zechcesz. - Odpowiada z uśmiechem. Podchodzę do niego powoli, uporczywie wpatrując się w materiał zakrywający jego klatkę piersiową. Nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy bez przemienienia się w raka. Chwytam brzegi koszulki i ciągnę w górę. Po chwili niestety napotykam pewien problem. Cztery jest ode mnie sporo wyższy i nie sięgam by ściągnąć ubranie. Śmieje się głębokim głosem i pochyla, w ten sposób ułatwiając mi zadanie. W końcu odrzucam koszulkę na bok i śmiało kładę ręce na jego torsie spoglądając mu w oczy. Staję na palcach i składam na jego ustach lekki pocałunek, który on pogłębia.
-Choć. Musisz odpocząć. - Dopiero teraz dopada mnie znów zmęczenie. Kładę się obok Tobiasa, wtulając w jego ramiona.
- Dobranoc. - Szepcze i to ostatnia rzecz, którą słyszę nim zasypiam.

Niezgodna. Dalsze Losy // Zakończone ✔Where stories live. Discover now