Rozdział 4 - Prezentacje

14K 741 358
                                    


Ciche głosy wyrwały Harry'ego ze snu. Otworzywszy oczy, Harry natychmiast został oślepiony przez jasność i musiał zamknąć je z powrotem. Odwrócił się na bok i zdumiał się, gdy nie poczuł żadnego bólu. Coś było nie w porządku. Pamiętał karę. Pamiętał ból. Pamiętał Midnighta.

Oczy Harry'ego znowu się otworzyły i chłopak szybko usiadł. Wszystko było rozmyte, ale w ogóle go to nie obchodziło. Midnight był jego psem bez względu na to, co ktoś mógł powiedzieć. Musiał znaleźć Midnighta i upewnić się, że wszystko z nim w porządku.

Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Harry już miał wyskoczyć z łóżka, gdy obecni w sali uświadomili sobie, że Harry się obudził. Wciąż był trochę zdezorientowany i widział za dobrze. Czyjeś ręce chwyciły go za ramiona, zapobiegawczo przyciskając go do łóżka, podczas gdy inni mówili do niego słowa, które kompletnie nie miały sensu. To było tak, jakby mówili w innym języku.

Pomimo, że było to teraz nielogiczne, Harry nie przestał się wyrywać silnym rękom, trzymającym go do czasu, aż jego ciało zwiotczało, a cała wola walki go opuściła. Nagle poczuł się wyczerpany, ale wiedział, że nie może zasnąć. Wciąż musiał znaleźć Midnighta.

– Harry? – znajomy głos przebił się przez mgłę w umyśle Harry'ego. Zajęło mu dłuższą chwilę zorientowanie się, że to Dumbledore do niego mówi. – Harry, musisz się uspokoić. Rozumiesz?

Harry powoli pokiwał głową, próbując się skupić na białej plamie, którą był profesor Dumbledore. Miał tak wiele pytań, ale nie mógł zebrać w sobie siły, by zadać je na głos. Chciał wiedzieć, gdzie się znajdują, ale naprawdę nie obchodziło go to tak długo, jak był z dala od Privet Drive. Chciał zapytać, co się stało, ale miał dziwne wrażenie, że naprawdę nie chce wiedzieć.

Była tylko jedna rzecz, o którą Harry chciał desperacko spytać.

– Gdzie Midnight? – zapytał ochrypłym głosem.

Łagodna dłoń dotknęła czoła chłopca.

– Kto to Midnight, Harry? – spytał Dumbledore, ale w jego głosie było pewne podenerwowanie. Prawie tak jakby starzec bał się tego, co Harry może powiedzieć.

– Mój pies – odparł nerwowo Harry. Naprawdę nie podobało mu się to, dokąd ta rozmowa zmierzała. Co jeśli coś się stało Midnightowi, jego jedynemu przyjacielowi, któremu mógł powiedzieć wszystko? – Proszę... On tylko próbował mnie bronić przed wujem Vernonem. Cz-czy coś mu się stało?

Nastąpiła chwila ciszy, która tylko powiększyła niepokój Harry'ego.

– Harry, nie zabraliśmy cię od ciotki i wuja – powiedział ostrożnie Dumbledore. – Zajmiemy się tym później, ale najpierw miałem nadzieję, że wyjaśnisz mi, dlaczego potrzebowałeś psa do obrony przed wujem?

Harry natychmiast odwrócił wzrok. Jak niby miał powiedzieć Dumbledore'owi, że nie umiał się przeciwstawić swojemu wujowi, podczas gdy tyle razy stawał twarzą w twarz z Voldemortem? Co jeśli Dumbledore i reszta zgodzą się z mężczyzną, który mówił, że Harry jest niczym więcej niż bezwartościowym dziwakiem?

– Remusie, Arturze, możecie go puścić – powiedział miękko Dumbledore, podając Harry'emu okulary i czekając, aż chłopak je założy. – Harry, zrozum, proszę, że nie jesteśmy tutaj, by cię sądzić. Pomimo tego, co mówił ci twój wuj, nie jest w porządku, gdy dorosły bije dziecko. To, czego nie rozumiem to, dlaczego nigdy nikomu nic nie powiedziałeś?

Czując większy wstyd niż kiedykolwiek wcześniej, Harry przewrócił się na lewy bok i podciągnął kolana do klatki piersiowej. Ukrył twarz w kolanach i modlił się, by trzej mężczyźni zrozumieli aluzję. Nie chciał teraz mówić o swoim wuju. Chciał wiedzieć, czy z Midnightem wszystko w porządku. Tylko to się teraz liczyło.

Nocny Strażnik | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz