Rozdział 11 - Gryffindor vs. Slytherin

8.2K 489 214
                                    

Harry poczuł gorąco, ale i wygodę w miękkim łóżku z górą koców i poduszek. W oddali mógł usłyszeć stłumione głosy i ukrył twarz głębiej w poduszkę, próbując trochę zagłuszyć hałas, który dosłyszał. Było mu wygodnie i nie miał w najbliższym czasie zamiaru odpuszczać tego miejsca. Podobało mu się tu. Był bezpieczny.

Bezpieczny.

Chciał tylko odpłynąć w zapomnienie, ale coś go powstrzymywało. Coś dotykało jego włosów. Ruch był zarazem znany, jak i obcy. Zamęt wdarł się w jego umysł, sprawiając, że Harry jęknął z irytacją. Chciał tylko spać. Automatycznie, próbował klepnąć drażniącą rzecz, ale jego ramiona były zdrętwiałe.

- Myślę, że odzyskuje przytomność.

Odzyskuje przytomność? Dlaczego ludzie czekali, aż się obudzi? Harry był teraz jeszcze bardziej zdezorientowany. Myśląc tak mocno, jak pozwalał mu na to osłabiony umysł, Harry próbował poskładać poprzednią noc. Myśląc o tym, nawet nie pamiętał, by szedł do łóżka. Nawet nie pamiętał wejścia do Wieży Gryffindoru.

SYRIUSZ BLACK!

Pamiętał. Przypomniał sobie Blacka przyciskającego go do ściany, żądającego, by wpuścił go do Wieży Gryfonów. Przypomniał sobie, jak próbował się uwolnić i poległ. Przypomniał sobie, że coś uderzyło go w tył głowy.

Harry szybko przewrócił się na plecy i usiadł, panika utrudniła mu oddychanie. Zignorował zawroty, które zalały jego głowę. Rozmazani ludzie pospieszyli do jego łóżka, a dwie pary rąk próbowały delikatnie ułożyć go z powrotem. Harry walczył z nimi, jak tylko potrafił. Nie da się. Syriusz Black nigdy nie dostanie nic od niego.

- Uspokój się, Harry - nakłonił go znajomy głos. - Nie zamierzamy cię skrzywdzić. Blacka tu nie ma. Jesteś już bezpieczny.

Harry przestał walczyć, ale jego ciało nadal było napięte, wciąż odpychał dłonie, które próbowały go położyć z powrotem. Nadal ciężko oddychał, gdy rozglądał się wokół nerwowo.

- Bezpieczny? - spytał cicho. - Odszedł?

Na jego twarz zostały wsunięte okulary, sprawiając, że pokój nabrał ostrości. Harry zobaczył, że to profesor Dumbledore i profesor Lupin byli tymi, którzy próbowali go położyć. Za nimi byli profesor McGonagall, pani Pomfrey i profesor Snape. Harry powoli zwrócił uwagę na profesora Lupina, po czym odwrócił wzrok, gdy jego oczy zaczęły piec od łez.

- Czy wszystko w porządku, Harry? - spytał profesor Dumbledore łagodnie.

Harry przytaknął.

- Ch-chciał dostać się do wieży Gryffindoru - powiedział trzęsącym się głosem. - Wciąż p-powtarzał, że „on jest tutaj, w Hogwarcie". Był zaniepokojony. Myślał, że w Wieży Gryffindoru jest ktoś, kto zraniłby mnie...

- W porządku, Harry - powiedział profesor Lupin. - Jesteś pewny, że Black nie próbował cię skrzywdzić?

Harry przytaknął ponownie, patrząc na swoje dłonie. Nagle poczuł się jak dziecko, które zostało przyłapane na zabawie na ulicy po tym, jak zostało mu to zabronione. Czuł się tak, jakby rozczarował swoją „rodzinę". Harry nie lubił tego uczucia w ogóle.

- Przepraszam - powiedział cicho. - N-nie sądzę, by był w zamku. Nigdy nie powinienem opuszczać uczty.

- Nie masz za co przepraszać, Harry - powiedział profesor Dumbledore poważnie. - To nie twoja wina. Jednak faktem jest, że nie jesteś tutaj tak bezpieczny jak na początku sądziliśmy. Syriusz Black może próbować zdobyć twoje zaufanie, ale póki go nie złapiemy, muszę nalegać, byś nie ryzykował chodzenia gdzieś samotnie.

Nocny Strażnik | TłumaczenieWhere stories live. Discover now