Rozdział 10 - Zaklęcie Patronusa

9.8K 524 319
                                    

Obrona przed Czarną Magią szybko stała się ulubionymi zajęciami większości uczniów. Profesor Lupin robił przyjemne lekcje i nalegał, by brać w nich udział. Było sporo lekcji, na których uczniowie zadawali pytania i wyrażali opinie, co powodowało, że klasa spędzała czas na debatach na różne poglądy. Profesor Lupin często grał mediatora, od czasu do czasu dorzucając swoje dwa knuty, gdy dyskusja wymykała się spod kontroli.

Z drugiej strony, profesor Snape był bardziej wybuchowy niż kiedykolwiek. Informacja o boginie Neville'a szybko się rozprzestrzeniła i podczas gdy dla trzech z czterech domów było to zabawne, dla Snape'a i Ślizgonów nie. Słowa profesora Lupina były prawdą, profesor Snape nie miał poczucia humoru i wyładowywał zakłopotanie spowodowane boginem-Snapem na Gryfonach, gdy tylko miał szansę.

Cóż, na każdym, ale nie Harrym.

Wydawało się zaskoczyć wszystkich, że poza kilkoma złośliwymi komentarzami tu i tam, profesor Snape zdawał się kompletnie Harry'ego ignorować. Harry nie narzekał, ale miał trudności w wyjaśnieniu swoim domowinkom zachowania Snape'a. Mógł tylko przypuszczać, że nauczyciel eliksirów współczuł mu z powodu jego życia w domu, ale to by oznaczało, że profesor Snape ma serce.

Draco Malfoy otwarcie skarżył się wszystkim, którzy słyszeli, że był wciągnięty do gabinetu Snape'a za coś tak trywialnego jak ostrzeżenie. Jak się okazało, profesor Snape w ogóle nie upomniał Malfoya. Mistrz Eliksirów po prostu poinformował ucznia, by powstrzymywał się od tego rodzaju uwag w jego klasie.

Zajęcia Wróżbiarstwa były prawdopodobnie najmniej ulubionymi lekcjami Harry'ego, co sporo mówiło. Profesor Trelawney wychodziła z siebie, by udowodnić, że śmierć dybie na Harry'ego Pottera. Na początku Harry potrafił to ignorować, ale teraz było to po prostu irytujące. Nie lubił być wyróżniany zwłaszcza w sprawach dotyczących życia i śmierci. Ron i Hermiona też zaczynali mieć tego dość i było im trudno nie przekląć kobiety do nieprzytomności. Jak można być tak głupim, by powiedzieć nastolatkowi, że umrze, podczas gdy masowy morderca na wolności chce nic więcej tylko zabić go?

Opieka nad Magicznymi Stworzeniami była interesująca, ale bezpieczna. Hagrid ujawnił, że chciał, by uczniowie pojeździli sobie na Hipogryfach na pierwszych zajęciach, ale profesor Dumbledore sprzeciwił się temu. Nie wolno było opuszczać dziedzińca podczas zajęć, chyba że z nauczycielem i klasa nie mogła być zostawiona bez opieki. Harry czuł się trochę winny, ponieważ większość ograniczeń były wprowadzone w życie, by go chronić, ale wiedział, że to bez sensu cokolwiek mówić.

Harry skończył czytać o Zaklęciu Patronusa i poszedł do profesora Lupina, który postanowił, że zaczną pod koniec października w czasie, gdy większość szkoły będzie w Hogsmeade. Myśl o tym, że musi czekać tak długo zmartwiła Harry'ego, ale nic nie powiedział. Profesor Lupin miał rację. Musieli to zrobić dyskretnie.

Na wierzchu zajęć, Quidditch rozpoczął się w październiku i oczywiście Oliver Wood, kapitan i student siódmego roku, jak zawsze, miał obsesję na punkcie zdobycia Pucharu Quidditcha. Ćwiczyli długo i ciężko pod okiem pani Hooch. Każdy chciał zdobić Puchar Quidditcha, który powinien być ich od dwóch lat, ale okoliczności przeszkadzały, by tak się wydarzyło.

Późnym wieczorem wracając do Pokoju Wspólnego Gryfonów, Harry chciał nic więcej tylko pójść bezpośrednio do łóżka. Całe jego ciało było obolałe, a umysł przeciążony, ale po wejściu, Harry wszedł na scenę przed jego oczami i wiedział, że nie wejdzie do łóżka w najbliższym czasie. Ron i Hermiona piorunowali się wzrokiem, podczas gdy inni obserwowali ich z szeroko otwartymi oczami.

Harry jęknął, gdy zdejmował strój do Quidditcha.

- O co znowu wasza dwójka się kłóci? - zapytał.

Nocny Strażnik | TłumaczenieWhere stories live. Discover now