Rozdział 12 - Mapa Huncwotów

8.2K 465 230
                                    

Pozostała część weekendu była długa. Gdy pani Pomfrey kompletnie wyleczyła Harry'ego, nalegała, by został w skrzydle szpitalnym do poniedziałkowego ranka. Harry nie opierał się ani nie narzekał. Po prawdzie nie mówił prawie nic. Był zbyt zrozpaczony po stracie swojej miotły i ponownym wspomnieniu przerażonego głosu jego matki. Nie powiedział nikomu o usłyszeniu jej lub Voldemorta, ale wiedział, że coś podejrzewają. Ostatecznie może tylko siedzieć na parapecie i gapić się na dziedziniec tak długo, aż ludzie zaczną się martwić.

Bez przerwy odwiedzali go goście, ale Harry odpowiadał na ich pytania jednym słowem, o ile w ogóle odpowiadał. Nauczyciele nawet próbowali, bez powodzenia, podnieść Harry'ego na duchu. Wielu myślało, że Harry wpadł w jakiś rodzaj depresji, ale ci, którzy znali Harry'ego wiedzieli, to nie jest powód jego zbolałego spojrzenia. Ron, Hermiona i Ginny widzieli to spojrzenie w pociągu po wyjściu dementora.

Problem polegał na tym, że w przeciwieństwie do ostatniego razu, Harry nie miał z kim porozmawiać. Nie chciał tym obciążać Rona i Hermiony albo któregokolwiek z nauczycieli. Tak czy inaczej, co mogli zrobić? Profesor Lupin wiedział, co powiedzieć, ale Harry nadal czuł się zraniony nawet myśląc o zbliżeniu się do niego. Harry zaufał temu człowiekowi ponownie po ustaleniu, że Lupin wiedział, że Midnight to faktycznie Syriusz Black, ale tylko po to, by się zorientować, że zaufanie było jednostronne. Profesor Lupin nigdy mu nie ufał, więc dlaczego on miałby zaufać profesorowi Lupinowi? Dlaczego miałby ufać komukolwiek?

Spanie w nocy było niemożliwe. Za każdym razem, gdy Harry zamknął oczy, zostawał wciągnięty w błagania jego matki, szalony śmiech Voldemorta i intensywne zimno dementorów. Pani Pomfrey zauważyła niechęć Harry'ego do snu i skończyło się na tym, że zaczęła uciekać się do używania Eliksiru Bezsennego Snu. Harry był wdzięczny, ale wiedział, że to tylko tymczasowe rozwiązanie. Wiedział, że to niepokoi go tak bardzo, bo nie może zrobić nic, tylko słuchać. Znowu był bezradny.

Powrót do zajęć w poniedziałek przyniósł przynajmniej trochę rozproszenia uwagi i zmiany scenerii. Od kiedy Gryffindor wygrał mecz Malfoy musiał uciec się do szydzenia z Harry'ego wspominając dementorów i upadek z miotły. Jedynym problemem było to, że niewielu śmiało się razem z nim. Harry wydawał się być wyczerpany i nadal wyglądał na przygnębionego. Wszyscy wiedzieli o działaniu dementorów i wywnioskowali, że tym razem jest gorzej niż poprzednio.

Ron i Hermiona zrezygnowali z próbowania wyciągnięcia z Harry'ego informacji i ratowali się staniem przy jego boku przez cały czas, na wypadek, gdyby chciał porozmawiać. Harry wiedział, że to źle odtrącać wszystkich od siebie, jak to robił, ale nic nie mógł na to poradzić. Po prostu wydawało się, że musi to robić. Wszyscy go okłamywali. Midnight... eee... Syriusz Black skłamał o byciu psem. Profesor Dumbledore kłamał o tym, jak jego rodzice zostali zamordowani. Profesor Lupin skłamał... no, a raczej powstrzymał się od mówienia prawdy, ale to to samo.

Przynajmniej dla Harry'ego.

Docierając do klasy Obrony, Harry już miał wejść do środka, gdy został odsunięty przez Rona.

- Nie sądzę, że mogę sobie poradzić ze Snapem uczącym innego przedmiotu - powiedział Ron. - Nie zgodzisz się ze mną, Harry?

Harry wzruszył tylko ramionami w odpowiedzi i wszedł do klasy, zauważając, że profesor Snape nie jest nauczycielem. Wrócił profesor Lupin. Harry nie do końca wiedział, jak się z tym czuć. Tak, Snape był zgorzkniałym i stronniczym dupkiem, ale zobaczenie Lupina było jedynie przypomnieniem o bólu, który Harry starał się rozpaczliwie utrzymać wewnątrz siebie.

Profesor Lupin nadal wyglądał źle i najwyraźniej stracił trochę na wadze. To zbyt wiele zbiegów okoliczności, by je zignorować. Profesor Snape omówił temat wilkołaków tylko z jednego powodu: by uświadomić uczniów o stanie profesora Lupina.

Nocny Strażnik | TłumaczenieWhere stories live. Discover now