Rozdział 13

11.4K 587 54
                                    

Właściwie czy miłość to dobre uczucie? Czy można je zdefiniować dla wszystkich? Właściwie to wszystko było nie tak.

Tom obudził się. Głowa niezwykle go bolała. Dawno coś takiego się nie zdarzyło. Chciał przewrócić się na drugi bok, jednak poczuł obok siebie człowieka. Spojrzał w tam tym kierunku, uśmiechnął się. Mimo wszystko, życie było piękne i miało swoje tajemnice, które warto odkrywać. A dla niego właśnie takim zakazanym owocem, było uczucie w stosunku do kobiety, która tkwiła u jego boku.

Hermiona Granger niedawno przybyła Ślizgonka. Tak jak on, uczęszczała do ostatniej klasy w Hogwarcie - szkoły magii i czarodziejstwa. Tak właśnie. Byli czarodziejami, oboje półkrwi, przynajmniej tak wywnioskował z jej opowieści. Nienawidziła swojego ojca, tak jak on swojego. Zamordował go z zimą krwią. Po prostu podał mu napój, napój śmierci. Żaden mugol nie mógłby wykryć, że maczał w tym palce. On i jego rodzice zmarli w zastygłych z przerażenia oczach, dlaczego? Otóż jego syn pojawił się właśnie wtedy w salonie, gdy upili łyk wina z kielicha i powiadomił ich, że została im minuta życia. Właśnie dlatego był teraz innym człowiekiem.

Tak właśnie, ten dziedzic Slytherina, stworzył swojego pierwszego horkruksa, a był nim pierścień, który ukradł z rodzinnego domu swojej matki tuż z przed nosa własnego wujka. Nie było to trudne, mowa wężów była mu znana od najmłodszych lat. Tak właśnie się stało, nic ciekawego dla niego jednak teraz w zaistniałej sytuacji, wszystkie te obrazy z wtedy zaczęły go męczyć, a pustka jaką poczuł niemiłosiernie kłuła go w piersi. Co to jest do cholery za uczucie? Żaden człowiek nie mógł spokojnie żyć jeśli coś takiego rozrywało go od środka.

— Wstałeś już?

Z rozmyślań wyrwał go głos dziewczyny. Niezwykle aksamitny, była jego lekarstwem na wszystko. To cudowne, że nawet on, osoba, która była tak zepsuta mogła znaleźć trochę ciepła w tak kruchej istocie. Westchnął.

— Chwilę temu — odparł.

Przyłożył głowę do poduszki, patrzył w brązowe oczy swojej wybranki. Jej włosy, długie i kręcone opadały falami na łóżko. Chwycił jeden kosmyk i ucałował go. Czuł, że obcował z kimś zupełnie innym jednak równie inteligentnym i rozumnym. Na jego drodze nie stanęła nigdy podobna istota, a teraz miał ją tylko dla siebie. To trochę samolubne i pozbawione taktu zostawiać ją tylko dla siebie, jednak co miał poradzić, skoro poczuł, że była dla niego kimś więcej.

— Wstajemy?

Znowu ona musiała go wyrwać z jego własnego świata. Skinął tylko głową. Ubierali się w milczeniu, musieli przecież pokazać się na śniadaniu. Po chwili stali już przy drzwiach.

— Dalej mamy się ukrywać?

Zamyślił się. Przecież tak naprawdę nic mogło im zaszkodzić, jednak z drugiej strony nie był to ani czas ani miejsca na takie rozmowy szczególnie przez ostatnią sytuację.

— Poczekamy jeszcze.

Możliwe, że miał rację, jednak z drugiej strony, bolało to dziewczynę, która jedynie uśmiechnęła się do chłopaka, a następnie skradła mu całusa.

— Wyjdę pierwsza, dołącz do mnie za pięć minut.

I tak właśnie zrobili. Gdy drzwi zatrzasnęły się, rozejrzał się. Spędzili w tym pokoju chwilę o jakich mu się nigdy w życiu nie marzyło. Błąd. Chwilę o których nie myślał bo był zbyt zajęty sobą. Był okropnym egoistą, który chciał zmiany, a dla niego zmianą było poczucie bycia dla kogoś wsparciem i kimś więcej niż tylko przyjacielem. Musiał już iść. Popchnął drzwi, próbował przybrać obojętną minę, jednak tym razem, uśmiech sam garnął mu się na usta.

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneWhere stories live. Discover now