Rozdział 17

1.7K 212 290
                                    

Siedziałem sam przy wielkim stole w jadalni. Przed sobą miałem małą czekoladową babeczkę z wbitą czerwoną świeczką. Zielona czapeczka urodzinowa powoli zsuwała mi się z czubka głowy pod wpływem kołysania się.

-Stoo lat, stoo lat, niech żyje, żyje nam

Zacząłem śpiewać samemu sobie pod nosem. Mój wzrok był zawieszony na przestrzeni przede mną. To smutne, że wszyscy zapomnieli o moich urodzinach.

-Wszystkiego najlepszego, Tyler!

Piskliwym głosem złożyłem sobie życzenia, po czym zdmuchnąłem świeczkę.

Zawsze Cię zawodzę, przepraszam, że nie potrafię dotrzymywać obietnic -Pomyślał Josh.

-Tyler?- Otworzyłem oczy i ujrzałem przed sobą Jennę. Uśmiechała się od ucha do ucha ze szczerością. W dłoniach zgniatała z nerwów małe pudełeczko.

-O hej Jenna, c-co tu robisz?

-Słyszałam, że ktoś tu ma urodziny? Nie wiesz przypadkiem kto?- Zachichotała. Skrzyżowała nogi i delikatnie stanęła na palcach, sprawiając, że wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Dodam, że jej sukienka w kwiatki wyglądała na niej cudownie.

-Pewnie pomyliłaś adres

Odpowiedziałem, podchodząc do niej bliżej. Wyciągnęła do mnie czerwone pudełeczko i poprosiła abym otworzył. Tak zrobiłem. Otworzyłem pudełeczko i ujrzałem srebrny naszyjnik. Uśmiechnąłem się kiedy ujrzałem małą literkę 'T'.

-Jest śliczny, dziękuję, Jenna

Spojrzałem na nią i odłożyłem prezent na bok.

-Mam jeszcze drugi prezent

-Jaki? Przyszłaś z jed-

Zanim zdążyłem dokończyć, Jenna przyciągnęła mnie do siebie i złączyła nasze usta razem. Z początku nie wiedziałem jak się zachować. Pod wpływem jej słodkich perfum i malinowego błyszczyku, rozluźniłem się.

-Wszystkiego najlepszego, skarbie

Stykaliśmy się nosami, wciąż uśmiechając. Czułem się dobrze przy niej, tak mi się wydawało.

- Szkoda że ty też nie masz dzisiaj urodzin bo też bym ci coś dał

-Załóżmy, że dzisiaj jest czerwiec

Tym razem to ja ją pocałowałem.

Mijały godziny, a ja wciąż świetnie się bawiłem w towarzystwie Jenny. Może i byliśmy dziecinni grając w gry planszowe, ale nam się to podobało.

-Jest późno, Tyler. Muszę iść

Przytaknąłem. Wstaliśmy z zimnej ziemi i skierowaliśmy się do drzwi.

-Odprowadzę Cię

Uśmiechnąłem się, a ona nie odpowiedziała. Wyszliśmy z domu w ciszy. Nie wiem dlaczego się nie odzywała. Późne wieczory tak na nią wpływały? Zamykała się w sobie przez ciemność?

-Co z nami?

Zwróciła się do mnie kiedy stanęliśmy już pod jej domem. Przebierała palcami, tak samo jak ja.

-Będziesz mnie jeszcze całował, mimo że jutro nie będzie już czerwca?

Uniosła swój wzrok na moją osobę. Ktoś musi to powiedzieć, promieniałem kiedy do mnie mówiła.

-Będę Cię nawet całował pojutrze, chociaż nie będzie już czerwca

Odważyłem się złapać ją za biodra i ponownie pocałować jej malinowe usta. Całowałem ją bo lubię Jennę czy jej pomadkę?

Zarzuciła swoje ręce wokół mojej szyi. Czułem jak się uśmiecha podczas pocałunku. Podobało mi się to.

-Jenna? Co robisz?

Ojciec Jenny pojawił się w drzwiach z założonymi rękoma. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie.

-Dobry wieczór

Przywitałem się, jednak nie przypadłem starszemu mężczyźnie do gustu. Przewrócił na mnie oczami, zabierając ode mnie Jennę. Drzwi się za nimi zatrzasnęły. Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać i czułem się z tym źle.

Schowałem dłonie do kieszeni spodni i ruszyłem inną drogą.

Dlaczego rodzice nie zadzwonili z życzeniami? Albo chociaż mogli napisać wiadomość lub cokolwiek.

Usłyszałem za sobą kroki. Głośne kroki. Przeraziłem się. Przecież to mógł być morderca lub jakiś gwałciciel. Przyśpieszyłem swoje tempo.

-Tyler

I wszystko stało się jasne.

-Tyler, wysłuchaj mnie i proszę nie uciekaj

Josh złapał mnie za ramię i szarpnął mną w swoją stronę.

Zaczęło padać.

-Przepraszam, że jedyne co potrafię to wszystko niszczyć

-I nie dotrzymywać obietnic

Przerwałem. Przewróciłem na niego oczami, co mu się nie spodobało.

-Chciałem żebyś poczuł się kochany ale nie potrafiłem tego zrobić, jednak nadal chcę Ci pokazać to wszystko co ostatnio mówiłem i obiecywałem

Złapałem swoją prawą ręką za rękę Josha i ją z siebie zrzuciłem. Spojrzał na to co robię. Bez słowa odwróciłem się od niego. Nie słyszałem jego dalszych słów. Jedyne co słyszałem to krople ciężkiego deszczu uderzające o ziemię. Strasznie padało. Moje ubrania od razu były przemoknięte. Josha też.

-Wszystkiego najlepszego, Tyler!

To było ostatnie co usłyszałem.

Be concerned/joshlerWhere stories live. Discover now