Siedziałem sam przy wielkim stole w jadalni. Przed sobą miałem małą czekoladową babeczkę z wbitą czerwoną świeczką. Zielona czapeczka urodzinowa powoli zsuwała mi się z czubka głowy pod wpływem kołysania się.
-Stoo lat, stoo lat, niech żyje, żyje nam
Zacząłem śpiewać samemu sobie pod nosem. Mój wzrok był zawieszony na przestrzeni przede mną. To smutne, że wszyscy zapomnieli o moich urodzinach.
-Wszystkiego najlepszego, Tyler!
Piskliwym głosem złożyłem sobie życzenia, po czym zdmuchnąłem świeczkę.
Zawsze Cię zawodzę, przepraszam, że nie potrafię dotrzymywać obietnic -Pomyślał Josh.
-Tyler?- Otworzyłem oczy i ujrzałem przed sobą Jennę. Uśmiechała się od ucha do ucha ze szczerością. W dłoniach zgniatała z nerwów małe pudełeczko.
-O hej Jenna, c-co tu robisz?
-Słyszałam, że ktoś tu ma urodziny? Nie wiesz przypadkiem kto?- Zachichotała. Skrzyżowała nogi i delikatnie stanęła na palcach, sprawiając, że wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Dodam, że jej sukienka w kwiatki wyglądała na niej cudownie.
-Pewnie pomyliłaś adres
Odpowiedziałem, podchodząc do niej bliżej. Wyciągnęła do mnie czerwone pudełeczko i poprosiła abym otworzył. Tak zrobiłem. Otworzyłem pudełeczko i ujrzałem srebrny naszyjnik. Uśmiechnąłem się kiedy ujrzałem małą literkę 'T'.
-Jest śliczny, dziękuję, Jenna
Spojrzałem na nią i odłożyłem prezent na bok.
-Mam jeszcze drugi prezent
-Jaki? Przyszłaś z jed-
Zanim zdążyłem dokończyć, Jenna przyciągnęła mnie do siebie i złączyła nasze usta razem. Z początku nie wiedziałem jak się zachować. Pod wpływem jej słodkich perfum i malinowego błyszczyku, rozluźniłem się.
-Wszystkiego najlepszego, skarbie
Stykaliśmy się nosami, wciąż uśmiechając. Czułem się dobrze przy niej, tak mi się wydawało.
- Szkoda że ty też nie masz dzisiaj urodzin bo też bym ci coś dał
-Załóżmy, że dzisiaj jest czerwiec
Tym razem to ja ją pocałowałem.
Mijały godziny, a ja wciąż świetnie się bawiłem w towarzystwie Jenny. Może i byliśmy dziecinni grając w gry planszowe, ale nam się to podobało.
-Jest późno, Tyler. Muszę iść
Przytaknąłem. Wstaliśmy z zimnej ziemi i skierowaliśmy się do drzwi.
-Odprowadzę Cię
Uśmiechnąłem się, a ona nie odpowiedziała. Wyszliśmy z domu w ciszy. Nie wiem dlaczego się nie odzywała. Późne wieczory tak na nią wpływały? Zamykała się w sobie przez ciemność?
-Co z nami?
Zwróciła się do mnie kiedy stanęliśmy już pod jej domem. Przebierała palcami, tak samo jak ja.
-Będziesz mnie jeszcze całował, mimo że jutro nie będzie już czerwca?
Uniosła swój wzrok na moją osobę. Ktoś musi to powiedzieć, promieniałem kiedy do mnie mówiła.
-Będę Cię nawet całował pojutrze, chociaż nie będzie już czerwca
Odważyłem się złapać ją za biodra i ponownie pocałować jej malinowe usta. Całowałem ją bo lubię Jennę czy jej pomadkę?
Zarzuciła swoje ręce wokół mojej szyi. Czułem jak się uśmiecha podczas pocałunku. Podobało mi się to.
-Jenna? Co robisz?
Ojciec Jenny pojawił się w drzwiach z założonymi rękoma. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie.
-Dobry wieczór
Przywitałem się, jednak nie przypadłem starszemu mężczyźnie do gustu. Przewrócił na mnie oczami, zabierając ode mnie Jennę. Drzwi się za nimi zatrzasnęły. Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać i czułem się z tym źle.
Schowałem dłonie do kieszeni spodni i ruszyłem inną drogą.
Dlaczego rodzice nie zadzwonili z życzeniami? Albo chociaż mogli napisać wiadomość lub cokolwiek.
Usłyszałem za sobą kroki. Głośne kroki. Przeraziłem się. Przecież to mógł być morderca lub jakiś gwałciciel. Przyśpieszyłem swoje tempo.
-Tyler
I wszystko stało się jasne.
-Tyler, wysłuchaj mnie i proszę nie uciekaj
Josh złapał mnie za ramię i szarpnął mną w swoją stronę.
Zaczęło padać.
-Przepraszam, że jedyne co potrafię to wszystko niszczyć
-I nie dotrzymywać obietnic
Przerwałem. Przewróciłem na niego oczami, co mu się nie spodobało.
-Chciałem żebyś poczuł się kochany ale nie potrafiłem tego zrobić, jednak nadal chcę Ci pokazać to wszystko co ostatnio mówiłem i obiecywałem
Złapałem swoją prawą ręką za rękę Josha i ją z siebie zrzuciłem. Spojrzał na to co robię. Bez słowa odwróciłem się od niego. Nie słyszałem jego dalszych słów. Jedyne co słyszałem to krople ciężkiego deszczu uderzające o ziemię. Strasznie padało. Moje ubrania od razu były przemoknięte. Josha też.
-Wszystkiego najlepszego, Tyler!
To było ostatnie co usłyszałem.
YOU ARE READING
Be concerned/joshler
Fanfiction-Josh, proszę, dla mnie -Złapałem go za dłoń jednak ją odtrącił. -Nie Tyler, przykro mi- Zrobił krok wstecz. Poczułem jak drobna łza spada spod mojego oka i rozbija się na ziemi. -Dla mnie..- wyszeptałem patrząc jak odchodzi.