13. Paczka z domu

1K 65 2
                                    

Od wyjawienia prawdy minęło kilka dni. Stardust musiała odbudować nadszarpane zaufanie u Botów. Najłatwiej było oczywiście z Bumblebee. Zwiadowca nawet długo się nie obrażał, (jeśli w ogóle był obrażony). Wystarczyło jedynie pomóc mu przy przenoszeniu paru rzeczy i z porannymi patrolami. Trudniej było natomiast z Arcee. Dlatego kiedy granatowa Botka musiała udać się na misję, Stardust zaproponowała, że odbierze Jack'a ze szkoły, zamiast niej. Arcee niechętnie się zgodziła, ale tylko dlatego, że Cliff poganiał ją do wyruszenia na misję.


Jak tylko dwójka Botów zniknęła w portalu mostu ziemnego, Star zmieniła formę i wyjechała z bazy. Będąc blisko miasta, CINE zajęła miejsce za kierownicą motoru. Zbliżając się do centrum, z przeciwnej strony nadjechał motor z limonkowym lakierem i ciemnozielonymi płomieniami. Stardust spodobał się koncept umaszczenia i zeskanowała motor, kiedy go minęła. Czerwona farba zaczęła schodzi i odrywać się, ustępując miejsca limonce.

Motor zajechał pod opustoszały plac przed szkołą. Zaparkował na jednym z miejsc parkingowych, wyłączył silnik, a projekcja CINE zniknęła. Niedługo później rozległ się dzwonek oznajmiający koniec zajęć w miejscowej placówce oświaty. Z grupy uczniów opuszczających budynek, Stardust wypatrzyła Jack'a. Wyglądał na zamyślonego. Widząc motor z innym kolorem niż swojej strażniczki, chłopak rozejrzał się niepewnie, podchodząc do maszyny. Spostrzegł lśniący srebrny znak przynależności Autobotów z trzema parami skrzydełek.

- A gdzie Arcee? - spytał, sięgając po kask i zakładając go na głowę.

- Na misji z Cliff'em. Niedługo powinni wrócić. Wskakuj i jedziemy. Obiecałam jej, że przywiozę cię na czas.

Nastolatek wsiadł na motor.

- Dalej nie jest do ciebie przekonana?

Femme westchnęła w odpowiedzi.

- Chyba tak. Ale nie dziwię się jej.

Włączyła silnik i, z Jack'iem za kierownicą, opuściła teren parkingu szkolnego, kierując się na obrzeże miasta, do bazy.

Droga minęła bez niespodzianek. Miła odmiana w porównaniu z gonitwami za Decepticonami i ucieczkami przed wrogiem. Femme zauważyła, że Jack nie bardzo skupia się na jeździe. Żeby wyrwać go ze stanu zamyślenia, przygazowała.

- Woah! - nastolatek złapał mocniej za kierownicę, kiedy motor podniósł przednie koło. Maszyna ponownie upadła na płaszczyznę drogi.

- Wybacz, ale musiałam cię jakoś zachęcić do patrzenia na drogę. - zaśmiała się Stardust. Ale po chwili przybrała nieco poważniejszego tonu. - Jack. Coś się stało?

- Nie, nie. Tylko... - zawahał się z odpowiedzią. - Ech, to nic takiego. Miałem drobną sprzeczkę z takim jednym. - wzruszył ramionami.

- Coś poważnego?

- Nie. Po prostu... Mamy inne poglądy. - widać było, że nie bardzo chciał o tym rozmawiać, więc Star tylko mruknęła porozumiewawczo.

Nim się obejrzeli, byli już pod bazą, gdzie wrota już się otwierały. Wjechali w korytarz, do centralnego pomieszczenia. Motocykl zatrzymał się, a jeździec opuścił kierownicę. Chłopak ściągnął kask i ruszył na platformę, gdzie siedziała Miko, strojąc swoją gitarę. Stardust zmieniła formę, rozglądając się po bazie. Wiało pustką; jedynie Ratchet stał przy konsoli, jak zwykle zajęty swoimi sprawami.

- Grupa wypadowa jeszcze nie wróciła? - spytała femme, zaglądając medykowi przez ramię, żeby zobaczyć, czym się aktualnie zajmował.

- Nie dostałem od nich jeszcze żadnych informacji. Pewnie są zajęci. - odpowiedział jej stary mech, nie przerywając swojego klikania w klawiaturę. To chyba oznaczało, że rozmowa jest zakończona. Stardust nie chciała wchodzić Ratchet'owi w drogę, więc wyszła z głównego pomieszczenia do korytarza. Nie zamierzała siedzieć bezczynnie. Trochę treningu jej nie zaszkodzi.

Kiedy tak szła, usłyszała za sobą znajome kroki. Zatrzymała się i spojrzała za siebie. To Miko biegła za nią, a w ręce trzymała kolorowy plecak, w którym coś pobrzękiwało. Dziewczyna zatrzymała się przy Botce i uniosła plecak w górę.

- Miałyśmy malować twój pokój, pamiętasz? - wyszczerzyła się w uśmiechu Miko. Stardust nie mogła powstrzymać śmiechu. Kiwnęła głową i Japonka przejęła prowadzenie, w podskokach kierując się do pokoju Dustie.

Femme miała trochę czasu, który spożytkowała na sprzątanie pokoju. Teraz nadawał się do wykończenia. Jak obiecała, Miko kupiła farby w spray'u i przyniosła ze sobą plakaty ulubionych kapel i gier. Puszki z farbą były dla Stardust za małe, więc malowaniem zajmowała się Miko, a Dust asystowała jej przy dosięganiu do miejsc, które miała pomalować. Najtrudniejszą częścią był sufit. Mimo swoich niedużych rozmiarów, zajęło sporo czasu, zanim powierzchnia była całkowicie pokryta granatową farbą.

Kiedy sufit przypominał nocne niebo, Miko miała już całe ręce z farby, a Stardust drętwiały siłowniki od ciągłego trzymania ich w górze. Dodały jeszcze kropki białej farby, które miały imitować gwiazdy. W tym pomogła im CINE. Inteligencja dzieliła się swoją wiedzą na temat konstelacji, które pobrała z danych nawigacyjnych statku i map gwiezdnych. Dziewczyna stawiała białe kleksy farby tam, gdzie podpowiadała SI. Z tego co widziała Stardust, Miko całkiem dobrze dogadywała się z CINE. Rozmawiały jak równy z równym. O muzyce, ciekawych zajęciach i mękach szkolnych, jakie przeżywała dziewczyna z wymiany. Miło było posłuchać o czymś przyziemnym, jak wkurzająca koleżanka z klasy albo niedobre jedzenie na stołówce, czymkolwiek to 'jedzenie' było.

Przy luźnych pogawędkach czas mijał szybko. Plakaty wisiały na ścianie przy łóżku, a ściana z wejściem do pokoju upstrzona była kreskami czerwonej i jasnozielonej farby. Był to artystyczny nieład, jak to określiła Miko.

- W końcu tu jakoś wygląda! - dziewczyna podparła się dumnie pod boki, stojąc na progu pokoju Star. Femme musiała przyznać, że teraz było tu o wiele przytulniej niż z szarymi ścianami.

- I to wszystko dzięki mnie. Nie ma za co.

Femme wywróciła optyką z rozbawieniem.

- Ej, jakby nie ja, w ogóle byś nigdzie nie dosięgnęła. - upomniała się.

- No niech ci będzie. Też trochę pomogłaś. - machnęła ręką, na co Dustie zachichotała cicho. Wtem do jej receptorów słuchu dobiegł dźwięk otwieranego mostu ziemnego. To musiał być Cliffjumer i Arcee. Femme odwróciła się do wyjścia i ruszyła do głównego pomieszczenia. Dziewczyna z pofarbowanymi włosami ruszyła za nią.

Stardust miała rację. Grupa wypadowa wróciła. A z nimi i Bulkhead. Wywnioskowała, że pewnie potrzebowali dodatkowej siły ognia, a że jej nie było, były Wrecker musiał im asystować. Grupie udało się przejąć kilkanaście kostek Energonu i surowych kryształów. Dust zaoferowała się pomóc w przenoszeniu paliwa, jednak ubiegł ją Bublebee, który musiał niedawno przyjechać ze swoim podopiecznym; femme spostrzegła małego chłopca w okularach wchodzącego po schodach, gdzie dołączył do swoich przyjaciół.

Dust poczuła na ramionach ciężki siłownik, który przysunął ją do blach znajomego Bota.

- Jack bezpiecznie wrócił ze szkoły. Jednak jesteś odpowiedzialna. - zaśmiał się Cliffjumper. - Może też znajdziemy ci człowieka.

- Daj spokój. Wydaje mi się, że Ratchet ma dosyć z trzema dzieciakami. - uśmiechnęła się, unosząc jeden kącik ust. - Poza tym, ja już mam kim się opiekować. Tobą. Jakby nie ja, teraz byś rdzewiał w tej górskiej jaskini.

Czerwony Bot zaśmiał się szczerze.

- Aha. I dlatego też mieniłaś lakier? Muszę przyznać, że czuję się zawiedziony. Nie chcesz już trzymać się naszego koloru? - dał jej lekkiego kuksańca w bok.

- Chcę w końcu być oryginalna. - podążyła wzrokiem za bratem, który kierował się do korytarza, prowadzącego w głąb bazy.

- Mi bardzo się podoba twój nowy lakier. - wtrącił nieśmiało zwiadowca, który do tej pory przysłuchiwał się rozmowie rodzeństwa. Stardust spojrzała na niego i uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję. - odwróciła głowę w stronę oddalającego się Cliffjumper'a. Przyłożyła zgięte serwo dłoni do ust i krzyknęła:

- Widzisz? Powinieneś być bardziej wspierający.

W odpowiedzi dostała tylko leniwe machnięcie siłownikiem ręki. Bot musiał być zmęczony, skoro nawet nie wykorzystał okazji, żeby rzucić jakimś zabawnym komentarzem, czy uwagą. Stardust nie chciała go bardziej męczyć. Położyła serwo dłoni na szyi, rozmasowując spięte części miękkiego Transformium. Od tego ciągłego patrzenia w malowany sufit, cały kark jej zesztywniał.

- Coś cię boli? - w głosie zwiadowcy słychać było nutę niepokoju. Femme uniosła ręce w geście zaprzeczenia.

- Nie, nie. To nic takiego. - uśmiechnęła się.

- Dobrze. Um... Miałabyś ochotę na mały sparing? Oczywiście zrozumiem, jeśli jesteś zmęczona... To była taka luźna sugestia... - żółty Bot zaczął się trochę jąkać, co idąc w parze z kondycją jego przetwornika mowy, brzmiało dość komicznie.

- Z chęcią. - odpowiedziała mu radośnie Stardust. - Dobrze będzie się sprawdzić, przeciwko komuś... - jednak nie dokończyła, gdyż w procesorze usłyszała głos CINE: "Star. Odebrałam dziwną transmisję. To chyba ważne."

Nie minęła chwila, kiedy odezwał się Ratchet.

- Optimusie. Odebrałem zaszyfrowaną transmisję. - wspomniany Bot właśnie wchodził do pomieszczenia, a zaraz za nim Arcee i Bulkhead. Stardust nawet nie wiedziała, kiedy Prime wrócił z patrolu. Wysoki mech stanął za medykiem, spoglądając na ekrany konsol.

- CINE. Czy dasz radę ją odszyfrować? - lider Autobotów zwrócił się do Inteligencji, która tylko na wydźwięk swojego imienia zmaterializowała swój hologram przed Optimusem.

- Oczywiście. Zajmie mi to moment. - skinęła głową, znikając. Minął moment, kiedy na ekrany konsoli wyskoczył obraz mecha. Stardust podeszła bliżej. Znała ten panel twarzowy. Ostre ozdobniki okalające głowę, bogato zdobione naramienniki i kilka orderów zawieszonych na piersi. Nie było wątpliwości, kim był ten Bot. Mina femme z ciekawej zmieniła się w zaniepokojoną. Nie uszło to uwadze Prime'a.

- Stardust? Rozpoznajesz tego mecha?

- Tak. To generał Victus. Przed wojną był nadzorcą w Gwardii, a potem dowodził oddziałem odpowiedzialnym za straż Archiwum Iakońskiego. Nie mieliśmy od niego wieści od czasu... - pokręciła głową. - To nieważne. Lepiej wysłuchajmy tej wiadomości.

Optimus kiwnął głową w stronę czekającego Ratchet'a. Medyk wcisnął odpowiedni przycisk. Nagranie zaczęło się odtwarzać. Z początku nagrania mech wystukiwał coś na klawiaturze przed kamerą. W tle dało się usłyszeć huk wybuchów i strzały z blasterów. Obrazem zatrzęsło, kiedy doszło do bliskiego wybuchu. Mech spojrzał w kamerę, salutując.

- "Nazywam się generał Victus. Archiwum Iakońskie jest pod ostrzałem. Staramy się utrzymać tę pozycję, ale nie jestem przekonany, że wytrzymamy. - ponownie zawisnął nad klawiaturą. - Wprowadzam procedurę OMEGA. Potężne bronie i artefakty zostaną wysłane w przestrzeń, żeby nie wpadły w ręce wroga. Każda przesyłka ma własne szyfrowanie i współrzędne, w które ma się udać. - spojrzał ponownie w stronę kamery. - Jeśli ktoś to odbierze, odszyfrujcie współrzędne i zdobądźcie broń. Niech Primus będzie z nami." - zasalutował ponownie. Doszło do wybuchu i obraz zniknął, a pojawiło się powiadomienie o braku sygnału.

- Nic więcej nie ma. Tylko lista zaszyfrowanych współrzędnych i kodów do przesyłek. - odezwał się Ratchet, przerywając ciszę.

- Rozpocznijcie razem z CINE deszyfrację. Pozostali; powracamy do standardowych procedur, do czasu odszyfrowania danych. - oznajmił Optimus. Zebrani w pomieszczeniu kiwnęli głowami i rozeszli się do swoich zajęć. Stardust jeszcze przez chwilę stała w miejscu, wpatrzona w ciemny ekran nagrania. Odwróciła się do stojącego za nią zwiadowcy.

- Sparing wciąż aktualny? - uśmiechnęła się lekko. Soczewki optyk Bee przekręciły się i widać było w cyjanowej tafli, że się uśmiecha. Kiwnął głową i gestem kazał podążyć Dust za sobą. Dotarli do przestronnej sali treningowej, którą Star poznała na zwiedzaniu. Nie zmieniło się tu nic od ostatniej wizyty. "Piłka" do rzucanki wciąż leżała w tym samym kącie, a tarcze strzelnicze zbierały kurz od kilkunastu cykli solarnych (dni).

Po krótkiej rozgrzewce, którą było przeciągnięcie siłowników ramion, dwa Boty rozpoczęły walkę. Oczywiście nie była na poważnie, a dla czystej rozrywki i zabicia nudy, dlatego Stardust ignorowała wszystkie podpowiedzi jakie podrzucała jej do głowy CINE. Razem ze zwiadowcą uczyli się na wzajem nowych ruchów i technik. Stardust pokazywała Bee technikę, której nauczyła się w Gwardii, a w zamian Bot pokazywał jej kopnięcia i uderzenia, jakich nauczył się w biegu, podczas wojny.

Mimo tego, że zwiadowca nie odbył żadnej nauki w szkole dla wojowników, jego wiedza imponowała Botce, co oczywiście komplementowała z każdą możliwą okazją. Bee reagował oczywiście niezdarnymi podziękowaniami i, gdyby było to w jakiś sposób możliwe, na jego całym panelu twarzowym widniałby czerwony rumieniec. Rumienić może się nie rumienił, ale czuł intensywne ciepło w całych swoich systemach, kiedy zafascynowane optyki femme podążały za jego ruchami albo kiedy śmiała się z własnego nieudolnego naśladownictwa. Jej śmiech był taki cudowny. Delikatny, ale pełen radości.

Kiedy każde z nich poznało nowe techniki, Stardust stanęła nagle w pozycji bojowej, mrużąc niebezpiecznie optyki, a jej usta wykrzywiły się w figlarnym uśmiechu.

- Pokaż, czego się dzisiaj nauczyłeś. I żadnych hamulców! - zakrzyknęła, podskakując na serwach stóp. Zwiadowca uniósł pięści przed siebie, gotowy na przyjęcie pierwszego ataku. Który oczywiście nadszedł tak szybko, jakby można się tego było spodziewać po nieco nadpobudliwej Wreckerce. Wykonywała szybkie ciosy, zmuszając na zwiadowcy cofanie się pod ścianę. Bee blokował większość z ciosów, uskakiwał przed kilkoma kopnięciami, ale nie odważył się samemu wymierzyć ciosu.

- No dalej! - zachęcała Star. - Chyba się nie boisz? - uniosła kpiąco brew, wykonując kolejny atak. Bumblebee uchylił się przed ciosem, złapał femme za przegub nadgarstkowy, ciągnąc w dół i podłożył jej siłownik nogi, wytrącając ją z równowagi.

Jednak Dustie nie upadła, jak powinna. Poczuła nagłe ukłucie blisko pompy Energonu, co sprawiło nagłe zwolnienie czasu. Musiała dostać zastrzyk adrenaliny, o który nie prosiła. Zamiast upaść, wybiła się z siłowników nóg, zrobiła przewrotkę nad siłownikiem ramienia zwiadowcy, i kiedy nad nim przeskoczyła, uderzyła go w tył przegubu kolanowego, przed co Bee wywrócił się do tyłu wprost w ramiona Stardust. Femme złapała go, jakby wykonywali końcową figurę taneczną. Ich panele twarzowe były zaledwie centymetry od siebie. Patrzyli sobie w optyki przed długi czas, zanim Star nie zaśmiała się szczerze.

Pomogła zwiadowcy wstać i otrzepała ręce. Do ich komunikatorów dobiegł głos Prime'a, który zwoływał członków zespołu do centralnego pomieszczenia. Ratchet i CINE rozszyfrowali współrzędne nadane we wiadomości.

- Zła wieść jest taka, że większość przesyłek wysłanych z Archiwum znajduje się poza naszym zasięgiem. W innym układzie planetarnym, daleko od Układu Słonecznego. - Stardust i Bee właśnie weszli, kiedy Ratchet tłumaczył, co odkryli.

- Zgaduję, że dobra wiadomość dotyczy mniejszości przesyłek? - wtrącił się Cliff.

- Owszem. A właściwie jedna. Tylko jest jeden problem... - medyk odwrócił się do konsoli i wpisał współrzędne do nowego systemu nawigacyjnego, zainstalowanego przez CINE. Współrzędne nakierowane zostały na wielką, błękitną połać.

- To niemożliwe... - szepnęła Arcee.

- Przesyłka jest pod wodą?! - niemal wykrzyknęła Stardust.

Transformers Prime: Ostatni Anioł [Podczas Renowacji]Where stories live. Discover now