62.

3.5K 273 21
                                    

 – Jak to możliwe? – spytała po długiej chwili. – Nigdy nie widziałam karty Nicolasa Flamela, jedynie o nim czytałam.

 Severus nie odpowiedział, za to sam przyjrzał się karcie.

 – Nic z tego nie rozumiem – mruknęła, patrząc na jego skupioną twarz. – Przecież to niemożliwe.

 – Możliwe – zaprzeczył Snape, przekręcając przedmiot w dłoni.

 – Jak to?

 – Planowałem na dziś ukończenie Felix Felicis, to raz. A dwa, chciałem ci go dać.

 – I tak nic nie rozumiem. Dla mnie to był zwykły koszmar – oznajmiła, wstając z łóżka.

 – Nie bagatelizowałbym tego na twoim miejscu.

 – Ale dlaczego? – spytała, sięgając po leżącą na komodzie szczotkę, którą zaczęła rozczesywać swoje włosy.

 – Czy myślałaś ostatnimi czasy o eliksirze na skutki uboczne Cruciatusa? – zapytał, także wstając.

 – Nie, ale mam nadal wszystkie notatki, które robiłam kilka miesięcy temu – odpowiedziała.

 – Nadal nie rozumiesz? – Nachylił się w jej stronę, patrząc głęboko w oczy. – Widziałaś mnie i inne znane ci osoby dotknięte klątwą torturującą.

 – Nie znam żony Lucjusza – odparła, przekrzywiwszy głowę, by ułatwić sobie czesanie włosów.

 – Ale słyszałaś o niej, to wystarczyło. Nicolas Flamel przez sen przekazał ci wiadomość.

 Cassandra zatrzymała szczotkę w swoich włosach, patrząc ze zmarszczonym czołem na Severusa. Był zupełnie poważny. Młoda kobieta odwróciła wzrok i odłożyła szczotkę, rozmyślając głęboko.

 – Czy to możliwe, że Felix Felicis miałby pomóc nam w badaniach?

 – Tobie, Jonkins. To była wiadomość skierowana do ciebie.

 – No... ale, że... – zaczęła, nie wiedząc jak sformułować jakąkolwiek wypowiedź. – Co to znaczy? – wydusiła z siebie.

 – To znaczy, że daję ci tydzień wolnego, dostęp do mojej biblioteki oraz gotowe Felix Felicis, jeśli go nie popsujesz, rzecz jasna.

 Cassandra popatrzyła na niego zdumiona.

 – Nie gap się jak ryba wyjęta z wody. Masz maksymalnie piętnaście minut. Śniadanie czeka tam gdzie zawsze, a jak tylko zjesz przyjdź do laboratorium, zrozumiano?

 – Tak – odparła krótko, a Snape odwrócił się na pięcie i opuścił komnaty swej praktykantki.

 Ślizgonka nie marnując ani jednej chwili, natychmiast rzuciła się w stronę łazienki, chcąc odbyć swój poranny odświeżający rytuał, po którym założyła czyste, przyjemnie pachnące ubrania. Później, kierując się poleceniami Severusa, przeszła do salonu, zjadła swoją ulubioną owsiankę z owocami leśnymi, zostawiła pustą miseczkę na stoliku do kawy i weszła do laboratorium.

 – To wszystko wydaje się bardzo dziwne – oznajmiła, zamykając za sobą drzwi. – Niby dlaczego akurat mi przyśnił się Nicolas Flamel? On w ogóle jeszcze żyje?

 – Już nie. Zmarł parę lat temu – odparł Severus.

 – Więc to tym bardziej dziwne.

 – Może i tak – przyznał. – Ale to nie pierwsze takie dziwne zjawisko – stwierdził, a widząc jej zdezorientowane spojrzenie, wyjaśnił – Jest pewna legenda, która mówi o tym, że wszystkich założycieli Hogwartu odwiedził we śnie sam Merlin, podpowiadając im, że powinni stworzyć bezpieczną przystań dla młodocianych czarodziejów, gdzie mogliby zdobywać niezbędną edukację.

Dziewczyna Ze SlytherinuOù les histoires vivent. Découvrez maintenant