XI

2.1K 174 38
                                    

Cały rozdział jest z perspektywy SCOTTA.

Stałem w lesie i zastanawiałem się co zrobić z ciałem Coreya. Trzeba też powiadomić Masona. Westchnąłem głośno.
- Co tu się stało?! - dołączyła do nas reszta, a wydarł się Isaac.
- Uratowaliśmy Liama, Coreya zabił jakiś wariat, a Stiles się wkurzył i uciekł. - wyjaśnił w skrócie Theo.
- Właśnie. - zgodził się Liam.
Hayden rzuciła się mu w ramiona.
- Martwiłam się! - powiedziała do niego.
Liam odwzajemnił uścisk.
- Wiem słońce. - odparł.
- Nic ci nie jest? - zapytała.
- Nie. Pomógł mi Stiles. - wytłumaczył.
- Gdzie on wogóle jest? - zdziwiła się Lydia.
- Em...no bo widzisz...ja wiem coś i...- bełkotał Theo.
Słyszałem ich całą rozmowę. Od tego mam wilczy słuch.
- Theo uważa, że Stiles jest Nogitsune. To niemożliwe. - zaprzeczyłem od razu.
- Ale przecież tylko Nogitsune zrobiłoby coś takiego! - oznajmił Theo.
- Stiles był w Echo House! Jak miałby wymordować tych ludzi? - stwierdziłem.
- Co racja to racja. - zgodził się ze mną Liam.
- O czym wy mówicie? Stiles Nogitsune? Znowu? - zapytała oszołomiona Lydia.
- Lydio nie martw się. Stiles nie jest mordercą. Jest sobą i ja w to wierze. - przyznałem.
- Ja też. - przytaknął Liam.
- I ja. - dodał Isaac.
Spojrzałem znacząco na Theo.
- Ja...nie wiem sam. - spuścił głowę.
- Jesteś jego przyjacielem! Dlaczego mu nie wierzysz? - zapytałem.
- Bo wiem, że to Nogitsune! A Corey sam powiedział, że to Stiles chciał rozwalić naszą watahe! I tak! Wiem, że to mój przyjaciel i chce mu pomóc! - wybuchł Theo.
- Nie przyszło ci do głowy, że Corey kłamał?! - nawrzeszczałem na niego.
- Po co miałby to robić?! - spytał z gniewem.
- Może po to by nas skłócić i rozwalić naszą watahe? - odpowiedziałem z irytacją.
Theo poddał się i machnął ręką.
- Dobra. Trzeba to ogarnąć. - odezwała się Kira, wskazując na Coreya.
- Musimy wezwać szeryfa. On upozoruje wypadek. - odparł Isaac.
Kiwnąłem potwierdzająco głową. Szerf zawsze nam pomagał ukryć niewygodne zbrodnie. Nauczył się tego przy Stilesie, który zabijał jak głupi gdy był Nogitsune. Gdyby nie szeryf, Stiles siedziałby już dawno w więzieniu. (dopis. autora: Łeee tam uciekłby na drugi dzień;D).
Wyciągnąłem telefon, chcąc zadzwonić do szeryfa, ale zobaczyłem nieodczytaną wiadomość od Stilesa. Nie usłyszałem jej pewnie przez kłótnie z Theo.

Stiles: Siedzę pod domem. Chyba ktoś mnie obserwuje.

Zmartwiłem się momentalnie. Zamiast do szeryfa zadzwoniłem do Stilesa. Nie odbierał.
- Scott? Co jest? Wyglądasz na zszokowanego. - oznajmiła Kira.
- Zbieramy się stąd! Natychmiast! - rozkazałem i ruszyłem w stronę mojego auta.
- Co się stało? - zapytał Isaac, biegnąc za mną.
Wyjaśniłem im o co chodzi i kiedy skończyłem byłem już przy samochodzie.
- Spróbuję się do niego dodzwonić jeszcze raz. - mruknął Theo pod nosem patrząc w telefon.
- Dobra. Próbuj do skutku. - zgodziłem się.
- Ja się dopiero co odnalazłem to ten idiota musiał zaginąć. - Liam walnął się w czoło.
Wsiadłem do auta i odpaliłem silnik. Koło mnie usiadł Isaac, a z tyłu Liam, Hayden, Kira i Lydia. Theo powiedział, że się przejdzie i przy okazji poszuka Stilesa.
Zgodziłem się, bo nie miałem innego wyjścia. Theo był człowiekiem, który lubił robić wszystko sam...no albo ze Stilesem.
Ruszyłem do centrum. Po drodze zdecydowaliśmy, że pojadę sam na komisariat, a reszta będzie szukać. To był dobry pomysł.

Zaparkowałem pod posterunkiem. Wysiadłem z auta, ale zamiast wejść do środka oparłem się o ścianę budynku i ześlizgnąłem się po niej do siadu.
Jak mam powiedzieć szeryfowi, że znowu stracił syna? A ja przyjaciela.
Zacząłem płakać. Miałem już wszystkiego dość (zdj.wyżej). Ale nie mogłem się poddać. Byłem alfą. Prawdziwą alfą.
Więc wstałem i zapłakany wszedłem do komisariatu. Skierowałem sie do gabinetu szeryfa.
- Scott? Co ci jest? Czemu płaczesz? - zapytał zdziwiony Stilinski.
Zdecydowałem, że zacznę od tej prościejszej sprawy.
- Corey nie żyje. Jest w lesie. - powiedziałem.
- To straszne! Jak to się stało? - zapytał.
Odpowiedziałem mu wszystko, pomijając rozmowę Stilesa z Theo.
- Przykro mi. Zajmę się ciałem. - zdecydował.
- Em...jest jeszcze coś. - zacząłem.
- Co? - spytał szeryf.
- No bo...- rozpłakałem się na nowo - Jestem beznadziejny! Przeze mnie znowu Stiles zniknął! Mogłem za nim pójść, a nie siedzieć z Liamem! - żaliłem się.
- Scott, Liam potrzebował twojej pomocy. Ale co chcesz powiedzieć przez to, że Stiles zniknął? - zdziwił się.
- Napisał smsa, że ktoś go obserwuje, a teraz nie odbiera telefonu. - wyjaśniłem.
- Scott! Idź go szukaj, a ja w tym czasie zbiorę swoich ludzi. I pamiętaj, że nie jesteś beznadziejny! Jesteś najlepszym przyjacielem mojego syna. - odparł z powagą.
Kiwnąłem głową i wybiegłem z budynku. Słowa szeryfa dodały mi sił. Znajdę Stilesa! Choćbym miał umrzeć to i tak go znajdę!

I Hate, Love, Kill Myself (Teen Wolf Stiles) 4/13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz