XV

2.1K 168 19
                                    

Spojrzałem na Deatona.
- Czyli jak ja umrę to on też i na odwrót? - chciałem się upewnić.
- Tak. - potwierdził Deaton.
- No to jest wyjście. - oznajmiłem.
- Nie! Nie możesz umrzeć! Nawet tak nie myśl! - wybuchł Scott, a Lydia wtuliła mi się w ramiona.
- Możliwe, że jest inny sposób. - uspokoił nas Deaton.
- Każdy sposób jest lepszy od śmierci Stilesa. - odezwał się Theo.
- Tak, ale będzie ciężko. Jak już mówiłem, Nogitsune posiada połowę duszy Stilesa, więc są do siebie podobni. A co za tym idzie...- zaczął Deaton.
- Nogitsune można uleczyć w ten sam sposób jak Stilesa. - dokończył Scott.
- Dokładnie. Nogitsune potrzebował kawałka duszy by się odrodzić, ale gdy to zrobił nie była mu już potrzebna, więc zbudował wokół niej mur jak w przypadku Stilesa. - wyjaśnił.
- Dobra to już coś tam wiemy. Musimy odbić Isaaca. To jest narazie najważniejsze. - upomniał Scott.
- Nie wiemy gdzie ten sklonowany dupek go zabrał. - zauważył Liam.
- Stiles wie. - stwierdził Deaton.
- Ja? Z jakiej racji mogę to wiedzieć? - zdziwiłem się.
- Tam gdzieś w okolicy lata druga połowa twojej duszy. Musisz ją wyczuwać, bo jest TWOJA. - wyjaśnił Deaton.
- Wyczuwam ją tylko gdy jest blisko. - stwierdziłem.
- Możesz również zlokalizować ją z daleka, ale musisz włączyć w sobie tą złą część siebie. - oznajmił.
- Czyli mam się wkurzyć? - zapytałem.
- I to bardzo. - nakazał Deaton.
Pomyślałem o ONI. Dlaczego zawsze muszę się wkurzyć by kogoś zlokalizować? Tak samo było z Lydią. Wtedy jedyną osobą, która potrafiła wywołać we mnie agresję był Theo.
Podeszłem do niego.
- Powtórka z rozrywki. - stwierdziłem - Wkurz mnie, tak samo jak wtedy na parkingu z ONI. - powiedziałem do Theo.
- Em...no dobra. W sumie to i tak miałem ci powiedzieć...- zaczął - Kiedy byłeś w Echo House, często przychodziłem do twojego domu. Z nudów grzebałem ci w pokoju i twoich rzeczach. Znalazłem twoje listy miłosne do Lydii gdy byłeś mały. - zaśmiał się - Jak to było? "Kocham patrzeć jak bawisz się łopatką w piaskownicy". - wybuchł śmiechem.
Poczerwieniałem ze złości i rzuciłem się na przyjaciela.
- Ty gnoju! - wydarłem się.
- Hej! - odciągnął mnie Scott.
- Zabiję cię! - wykrzyczałem w stronę Theo.
- Dobra robota, Theo. - powiedział Deaton z uśmiechem, po czym spojrzał na mnie - Zamknij oczy i niech gniew cię niesie. Daj się mu porwać. - rozkazał.
Zrobiłem co powiedział i zamknąłem oczy. Skupiłem się na swojej złości. Znalazłem ją, ale nie wiedziałem co dalej robić.
- Zaufaj swojej wściekłości. - poinstruował mnie Deaton.
Bałem się swojego gniewu. Kojarzył mi się z Nogitsune, ale uległem mu.
Czułem, że pustka we mnie zapełnia się i znów jestem całym sobą. Po chwili zobaczyłem strzępki obrazów. Mój sobowtór szedł przez ciemny korytarz. Widziałem jego oczami duże drzwi od szkoły. Był w szkole!
Zerwałem się z miejsca.
- W szkole! On jest w szkole! - ucieszyłem się że mi się udało.
- Dobra jedziemy tam! - rozkazał Scott.

Gdy wychodziliśmy wpadłem na Dereka.
- Spóźniłeś się. - powiedziałem do niego oskarżycielsko.
Warknął na mnie w odpowiedzi.
- Jedziemy do szkoły, tam jest sobowtór Stilesa, który porwał Isaaca. - wyjaśnił krótko Scott Derekowi.
- Dobra, rozumiem. - odparł.
I to wszystko, żadnych pytań. Nic. Derek może i był postrachem wśród wilkołaków...no może nie był gdy był człowiekiem. Do tej pory pamiętam jak rozpłakał się przeze mnie jak dziecko. Byłem z tego dumny. Ale wracając to może i był wielkim, złym wilkiem, ale nie był natarczywy i to mi sie podobało. Nie zniósłbym kolejnych pytań typu "Stiles jest znowu Nogitsune?, Co się stało? albo Jak to się stało, że wierna kopia Stilesa chodzi po mieście i zabija?".
Dlatego odetchnąłem z ulgą gdy Derek o nic nie zapytał. Nie chciało mi się tego tłumaczyć.
Wsiadłem ze Scottem do samochodu. Towarzyszył nam jeszcze Theo i Liam. Reszta zabrała się z Derekiem.
- Gdy uwolnimy Isaaca, trzeba coś zrobić ze Stilesem. - odezwał się Scott, który skupił się na prowadzeniu, więc nie patrzył w naszą stronę.
- Ze mną? - zapytałem.
- Nie, z tym drugim Stilesem. - przewrócił oczami.
- Deaton stwierdził, że trzeba uleczyć go tak jak Stilesa. - odezwał się Liam.
- Bardziej uleczyć drugą połowę duszy niż Nogitsune. - dodał Scott.
- To więc co najbardziej zrani naszego demona obłędu tak żeby mur upadł? - zamyślił się Theo.
- Dobroć? - podsunąłem.
- Albo szczęście? - odezwał się Scott.
- Ta. Albo trzeba zmienić mu fryzurę. - odparł Liam.
- To raczej pasuje do Stilesa. - upomiał go Theo.
- Odwalcie się od moich włosów! - wybuchłem i przeczesałem je palcami robiąc większy nieład na mojej głowie.
- Skupcie się! - wrzasnął na nas Scott - Stiles, ty go znasz najlepiej. W końcu w tobie mieszkał. - zwrócił się do mnie.
Zamyśliłem się. Nogitsune opętał mnie, a potem znikł, ponieważ byłem wilkołakiem i nie mógł już mieć nade mną kontroli. Potem stałem się człowiekiem i on znowu wrócił. Wygnałem go z siebie swoim cierpieniem. A teraz znowu wraca. Czemu ciągle wraca? Myśl, Stiles!
- Mam! Boi się zapomnienia! - krzyknąłem.
- To może być prawda. - zgodził się ze mną Scott.
- Dobra czyli z tego co zrozumiałem, straszymy go, że nikt nie będzie o nim pamiętał i przepadnie zapomniany przez świat. - podsumował Theo.
- Co racja to ra...- zaczął Liam, ale Theo walnął go lekko w tył głowy.
- Przestań z tym zdaniem. Cały czas to powtarzasz. - wkurzył się.
- Racja. - dokończył Liam.
Usłyszałem głośne westchnęcie Theo.
Spojrzałem na przednią szybę. Scott parkował już przed szkołą.

* * *

Po wytłumaczeniu wszystkim naszego planu, rozdzieliliśmy się. Ja poszedłem z Theo, ponieważ Scott zabrał ze sobą Dereka, chcąc mu wszystko wytłumaczyć.
Więc szedłem teraz ciemnym korytarzem, który już wcześniej widziałem oczami mojego sobowtóra.
- Szkoła w nocy jest jeszcze bardziej przerażająca niż w dzień. - stwierdził cicho Theo.
- Fakt. - potwierdziłem.
Po chwili Theo przystanął.
- Usłyszałem coś. - powiedział - Tam. - wskazał na drzwi - Zostań tutaj. - nakazał i ruszył w kierunku hałasu, którego ja sam nie słyszałem.
Theo zniknął za drzwiami. Stałem bez ruchu, nie bardzo wiedząc co robić.
Tym razem usłyszałem coś. Kroki kogoś i ten ktoś zbliżał się do mnie. Odwróciłem się za siebie i zobaczyłem, że stałem przy regale. Zabrałem z półki groźnie wyglądającą metalową rurkę.
- Kto tam jest? - zawołałem, lecz wiedziałem już że to ON. Czułem to.
Usłyszałem cichy chichot za swoimi plecami. Spojrzałem tam gwałtownie.
Drugi JA przyglądał się swoim dłoniom z uśmiechem, po czym spojrzał na mnie. Jego oczy zakryła czarna powłoka (zdj.wyżej).
- Witaj ponownie, Stiles. Mam nadzieję, że tym razem nie zemdlejesz. - zaśmiał się.
Postanowiłem wprowadzić nasz plan w życie.
- Jesteś zły! I co z tego? Nikt nie lubi złych ludzi! Nikt nie będzie za tobą płakał! Nikt nie będzie o tobie pamiętał! NIKT! Nie zostawisz po sobie nawet małego śladu swojego istnienia na tym świecie! - wykrzyczałem.
Jego oczy stały się normalne, ale to mnie nie uspokoiło, ponieważ mój sobowtór trząsł się ze złości. Podszedł do mnie szybko i nim zdążyłem zareagować wyrwał mi moją prowizoryczną broń z ręki i walnął w głowę. Ciemność zalała mnie doszczętnie.

Otworzyłem oczy i podniosłem się z podłogi. Po Nogitsune nie zostało nawet śladu. Otrzepałem ubrania z kurzu i wtedy zauważyłem, że coś jest nie tak. To nie były moje ciuchy! To były ubrania Nogitsune! Teraz każdy będzie myślał, że to ja jestem sobowtórem! Czyli prościej mówiąc, mam przejebane!
Usłyszałem głośne warknięcie. Nie zastanawiając się chwyciłem za rurkę, którą Nogitsune zostawił na podłodze obok mnie. Uniosłem głowę. Przede mną stał Theo, a oczy świeciły mu się na złoto.

Theo ponownie zawarczał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Theo ponownie zawarczał.
Podniosłem ręce w geście poddania.
- Przysięgam na Boga. To ja. - powiedziałem do niego.
- Udowodnij! - odparł.
Zamyśliłem się na chwilę. Jak do cholery mam mu udowodnić, że jestem Stilesem?
- Masz ADHD i wybaczam ci, że grzebałeś w moich rzeczach! - oznajmiłem szybko.
Oczy Theo wróciły do normalności.
- Wierzę ci. Szczególnie z tym ADHD. - przyznał - Ale czemu jesteś inaczej ubrany? - zdziwił się.
- Nogitsune ukradł mi moje ciuchy. - wytłumaczyłem.
- Czyli teraz wszyscy będą myśleli, że on to ty. - przestraszył się Theo - Trzeba ich ostrzec! - powiedział.
- I to szybko. - dodałem.

I Hate, Love, Kill Myself (Teen Wolf Stiles) 4/13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz