22. Osaczeni...

6.8K 323 167
                                    


Świat w tej chwili bardzo się skurczył. Była tylko Babet i Sherlock, którzy znajdowali się w salonie na Baker Street 221 B. A przecież Dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że istnieje świat poza tym pozornie bezpiecznym miejscem – okropny świat, okrutny... Czuła, jak wdziera się do jej azylu, czyniąc go sobie podobnym. To było nieprzyjemne uczucie. Jakby do jej organizmu dostał się wirus, a ona czuła każdą umierającą komórkę swojego ciała.

Dlaczego tak było?

Powinna się była tego spodziewać. Spodziewała się tego... a jednak – gdy w końcu doszło do tak wielu emocjonalnych wydarzeń, okazała się krucha i słaba.

Może powinna wrócić do jej dawnego życia?

Nie.

Nie może.

Nie chce.

Tutaj jest jej miejsce.

W takim razie – co powinna zrobić? Jak się zachować?

Z pamiętnika Babet:

,,Nie mogłam wrócić do bezpiecznego miejsca. A nawet jeślibym chciała... ono już nie istniało. I dobrze.

Czasem mam wrażenie, że moje życie zaczęło się wtedy, gdy wsiadłam w taksówkę i powiedziałam kierowcy, by jechał na Baker Street. Może tak właśnie było?

W takim razie – nie ma odwrotu. Zaakceptuję to, co przyniesie los. A ja... będę panią tego losu. Od teraz... - powiedziałam sobie w myślach, gdy siedziałam na fotelu wtulona w Sherlocka.

[...]

Poza tym... nie powinnam pokazywać mu słabości. Jeszcze pomyślałby, że się nie nadaję by zostać przy nim na dłużej. A przecież ja kocham zagadki. I Kocham... Sherlocka... "

Dość...

Babet przetarła mokre policzki rękawem płaszcza. Już się uspokoiła.

- Powiesz mi w końcu, co ci powiedział ten psycholog? – Sherlock zapytał po chwili, widząc, że dziewczyna dochodzi do siebie.

- Nie. – usłyszał szybką, stanowczą odpowiedz. – Już nie chcę do tego wracać... Może kiedyś ci opowiem... Teraz jest za wcześnie...

W jednym momencie jest zapłakaną, kruchą istotą, a w następnej – zimną, stanowczą i opanowaną kobietą. Jak można tak szybko się zmieniać?

- Może... - zaczął niepewnie Sherlock. – Chciałabyś wrócić na kilka dni do domu? – zapytał cicho, mając nadzieję, że jednak nie skorzysta z jego propozycji. To było niebezpieczne, a po drugie: nie wytrzymałby bez niej tych kilku dni. Ledwo wytrzymał jeden a co dopiero trzy?

- Nic mi nie jest... potrzebuję sprawy. Masz jakąś od Lestrada?

Czasem mam wrażenie, że doskonale Ją rozumiem, np. w tym momencie... Ja rozwiązuję zagadki, bo potrzebuję zapomnieć o głodzie narkotykowym, a Ona – by zapomnieć o wydarzeniach, które Ją spotkały. Doskonale wie, czym może zająć swoją uwagę...

Boli mnie to, że ja jestem przyczyną tych złych wspomnień. Pierwszy raz spotkałem Kogoś tak ważnego w swoim życiu i zamiast otaczać Ją tym, co najlepsze – przyczyniam się do Jej bólu. Z drugiej strony – jestem na tyle egoistycznym dupkiem, że nie mogę Jej zostawić. Nie chcę. Chociaż... Ona nie chce odejść. Twierdzi, że tutaj jest Jej miejsce. Ale czy mówi prawdę? Pierwszy raz nie wiem, czy ktoś kłamie – lata uczenia się ludzkich zachowań, by trafić na Kogoś – Kto pozostaje zagadką...

Uczennica Sherlocka HolmesaWhere stories live. Discover now