A co jeśli odzyskanie wspomnień przez Babet nie jest najważniejsze?
W takim razie co, jest najważniejsze?
Szczęście Babet.
A jeśli szczęście Babet zależeć będzie od tego, czy będzie żyć w spokoju, czy może na każdym kroku będzie cierpiała z powodu własnych wspomnień?
Jeśli miałbym wybierać...
Nawet na chwilę bym się nie zastanawiał.
Przecież nie musi pamiętać...
Sherlock w tej chwili zdał sobie sprawę, jak bardzo był egoistyczny, gdy z całego serca pragnął, by Babet pamiętała. Nie pomyślał, że to może być aż tak dla niej bolesne doświadczenie. Umysł Babet bardzo odczuwa pojawianie się nowych przebłysków. Babet cierpi.
A on chce dla niej jak najlepiej.
Więc...
Musi odpuścić.
Nie zamierza ,,zmuszać" jej, by szukała utraconych wspomnień. Nie będzie sprawiał, że będzie bardziej cierpiała. Jeśli będzie coś sobie przypominać, to tylko dlatego, że taka była jej wola. On na siłę nie będzie aranżował spotkań z przeszłością. Nie będzie robił dokładnie tych rzeczy, których kiedyś była ona świadkiem.
A przecież jeszcze przed chwilą chciał ją zabrać we wszystkie miejsca, jakie razem odwiedzili.
Byłem tak bardzo głupi, tak głupi... egoistyczny dupek.
Trudno powiedzieć, ile czasu tak stali. Ani Sherlock, ani Babet nie chcieli zakończyć uścisku, w którym trwali. Babet w końcu czuła się bezpieczna, odkąd obudziła się ze śpiączki, a Sherlock – w końcu mógł fizycznie doświadczyć bliskości Dziewczyny. Jak on tęsknił za jej zapachem połączonym z jakąś kwiatową perfumą, w której przeważała frezja i peonia.
- Zabiorę ją... - powiedział Sherlock, gdy gdzieś na dole usłyszał Panią Hudson. Powoli odsunął się od Dziewczyny, po czym zabrał plastikowy pakunek i suknię. – Gdybyś czegoś potrzebowała... będę na dole... - przed opuszczeniem pokoju spojrzał na nią jeszcze raz. Wyglądała na spokojną. Uśmiechnęła się nawet lekko i kiwnęła głową.
Gdy Sherlock zamknął drzwi, Babet usiadła na łóżku. Co najlepiej działa na nią ,,resetująco"?
Kąpiel.
Wyciągnęła świeże ubrania z szafy, najpierw przeglądając wszystkie, po czym zeszła na dół. Po drodze do łazienki, nie spotkała Sherlocka. Chyba poszedł do swojej sypialni.
Usiadła na krawędzi wanny, po czym odkręciła wodę. Zaczęła wpatrywać się w spływającą ciecz.
Sherlock po wyjściu z pokoju Babet faktycznie poszedł do swojego pokoju. Najpierw chciał spalić rzeczy, które przysłał Moriarty, ale w końcu zdecydował, że ta suknia może się kiedyś przydać. Na przykład wtedy, gdy Babet zechce ją zobaczyć.
Schował pakunek do samego tyłu szafy, po czym usłyszał, że ktoś wszedł do łazienki – a dokładniej Babet.
Stwierdził, że nie ma to jak codzienne nawyki, które działają na nas uspokajająco – zwłaszcza gorący prysznic lub długa kąpiel.
Dla niego takim nawykiem teraz stały się papierosy. Chwila moment, a zaczną mu żółknąć paznokcie.
Powinien przestać palić. Musi być zadbany. Znaczy... nie może dać się nałogowi.
CZYTASZ
Uczennica Sherlocka Holmesa
FanfictionMoriarty żyje... Johna nie ma... Ściana już dzisiaj oberwała... Lestrade nie ma ciekawych zleceń... Przychodzą do mnie debile, nie klienci... Nudy... Plastry nikotynowe skończone... Struny palą się od ciągłego grania... Potrzebują pr...