Rozdział IV

35 10 0
                                    

Poszła za Zackiem do czarnego Bmw stojącego na parkingu przed blokiem. Chłopak w milczeniu usiadł za kierownicą i czekał, aż dziewczyna również zajmie miejsce w samochodzie. Kathlyn wyraźnie niezadowolona jego towarzystwem, usadowiła się z tyłu pojazdu, co rozbawiło chłopaka.
-No wiesz co? - oburzył się -Ja nie gryzę. Chodź do przodu.
Widząc, że nadal nie przekonał dziewczyny, niedostrzegalnie pokręcił głową i mruknął pod nosem coś na temat upartych księżniczek. Dziewczyna zignorowała tę uwagę i wbiła wzrok w widok za oknem. Wyraźnie zaniepokojona faktem, że nadal stoją na parkingu, postanowiła w końcu spojrzeć na swojego towarzysza. Zrozumiała, że coś jest nie tak, kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały i dostrzegła, że chłopak marszczy brwi, jakby się nad czymś zastanawiając. Nie rozumiejąc o co mu chodzi, zaczęła delikatnie wiercić się na siedzeniu z niepokoju. Nie mogąc wytrzymać jego spojrzenia, spuściła wzrok na swoje kolana i odezwała się tak cicho, że Zack musiał się nieźle wysilić, żeby ją usłyszeć.
-No o co ci chodzi, co?
-O nic.- odparł natychmiastowo chłopak- po prostu nie mogę uwierzyć, że tak piękna dziewczyna siedzi w moim samochodzie.
Posłał jej szeroki uśmiech, odsłaniając przy tym swoje proste zęby. Twarz dziewczyny pokrył delikatny rumieniec, a oddech przyspieszył. Chłopak zauważając jej reakcję, lekko ją szturchnął i z przekąsem dodał:
-Spokojnie, powiedziałem dziewczyny. Siostra zawsze towarzyszy mi w czasie jazdy.- dla potwierdzenia swoich słów wskazał palcem zdjęcie znajdujące się na przednim lusterku. -Nie musisz się obawiać, nie mówiłem o tobie.
Posłał jej niewinny uśmieszek, po czym odpalił silnik samochodu i dołączył do ruchu panującego na ulicach.
-Debil.- mruknęła urażona Kathlyn pod nosem.
-Benson, nie wyzywaj.
Dziewczyna fuknęła na niego i skrzyżowała ramiona na piersiach. Obrażona przeniosła wzrok na zaparowaną szybę po jej prawej stronie. Po chwili uświadomiła sobie jednak, że przybranie takiej pozycji nie było dobrym pomysłem, gdyż podkreśliła ona tym jeszcze bardziej swój i tak już duży dekolt. Delikatnie pociągnęła górny kraniec swojej szarej podkoszulki, aż pod szyję, chcąc oszczędzić chłopakowi takich widoków. Jedno spojrzenie na niego wystarczyło, aby domyśliła się, że nawet tego nie zauważył. Poczuła złość na samą siebie, że w ogóle przejęła się czymś takim. Przecież Zack nawet nie uważał jej za dziewczynę... W duchu skarciła samą siebie za te dziecinne zachowanie i wróciła do podziwiana widoków za oknem.
Podróż strasznie się jej dłużyła i ledwo powstrzymywała się od zadawania co chwilę pytań typu "Ile jeszcze? ". Wiedziała, że chłopak zaraz by jej odpowiedział, ale nie chciała dawać mu tej satysfakcji, że się do niego odezwała. Po kolejnych pięciu minutach jazdy, zabudowania za oknem zaczęły się zmniejszać, aż w końcu otaczała ich bezkresna zieleń. Teren naokoło zajmowały same wzgórza, a droga którą jechali zrobiła się bardzo nierówna i wyboista. Ciało dziewczyny bezwiednie podskakiwało na siedzeniu. Chłopaka najwidoczniej strasznie to bawiło, bo musiał zakryć sobie usta ręką, aby powstrzymać śmiech.
-Uważaj, bo jeszcze stracisz dziewictwo z tym fotelem.- rzucił jakby od niechcenia.
-Niby skąd możesz wiedzieć, że nadal je mam?
-A co, może nie masz?- zapytał patrząc jej prosto w oczy. -Bo zachowanie to ty masz jak typowa cnotka.- mrugnął do niej i wrócił do patrzenia na drogę.
-Strasznie chamski jesteś, wiesz?
-Jeszcze mnie takiego pokochasz.- stwierdził przeciągając każdą sylabę.
-Chciałbyś.
-Absolutnie nie.

•••

Hejka~! Nie mogłam, no po prostu N I E  M O G Ł A M się powstrzymać od zrobienia z Zacka takiego typowego zadufanego w sobie głąba. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. ^^ Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania!

Grzeszny Płomień Where stories live. Discover now