15... cz.22

820 65 7
                                    


Kantem okaleczonej dłoni Nadia ze złością uderzyła w blat podniszczonego biurka. Stał na nim otwarty laptop.

Wstała, tak gwałtownie odsuwając krzesło, że przewróciło się z rumorem.

– Robisz sobie ze mnie jaja! – syknęła w stronę monitora, na którym widniała obojętna twarz Vlada Krossa. Gniew zleceniodawczyni nie robił na nim żadnego wrażenia, grymas na jego twarzy był czymś pomiędzy pobłażliwą wyrozumiałością a jawną kpiną, co jeszcze bardziej pobudzało wściekłość Nadii. Gdyby miała go pod ręką z rozkoszą wydłubałaby mu oczy za to bezczelne spojrzenie.

– Kpisz sobie ze mnie, draniu! – wrzasnęła w stronę laptopa, nie troszcząc się o to, czy znajduje się w kadrze kamerki. Chodziła od ściany do ściany niewielkiego pokoiku bez okien, jak ranne zwierzę w klatce.

Vlad wywrócił oczyma.

– Histeryzujesz, piękna. Nigdy nie kipę sobie z klientki. To się po prostu nazywa nieprzewidziane okoliczności. Zawsze istnieje ryzyko. Nie mogliśmy przewidzieć, że zniknie akurat teraz, skoro tkwiła tam od miesięcy i miała stałe zatrudnienie. Ale prędzej czy później ją znajdziemy. Mój człowiek zdobył wstępne informacje, więc usiądź i daj sobie powiedzieć, co już mamy.

Nadia prychnęła ze złością, ale podniosła krzesło i postawiła je z trzaskiem, po czym usiadła na nim. Zaplotła ramiona przed sobą i założyła nogę na nogę. Stopa podrygiwała nerwowo.

– Mów, kurwa, zanim stracę cierpliwość – warknęła.

Mężczyzna na ekranie potarł brodę palcami.

– Nie wyrzucono jej z pracy, chociaż ostatecznie skreślono z listy pracowników. Nie odeszła też sama.

– To co się z nią stało? Wyparowała?!

– Nie przerywaj mi, proszę – upomniał grzecznie, choć ton zdradzał wyraźnie, że uprzejmość jest jedynie pozorna. Gdyby był obok po prostu przywiązałby Nadię do krzesła i założył jej knebel. Potem spokojnie wyłożyłby co ma do powiedzenia a na koniec porządnie, by ją przerżnął, dla rozładowania napięcia.

Nadia ze złością zacisnęła usta.

– Annę Subik aresztowano, bo kogoś postrzeliła.

– Brednie – burknęła do siebie. Ale nic nie mogło umknąć czujności Krossa.

– Jeżeli jeszcze raz mi przerwiesz, przerwę połączenie, przyjadę do ciebie, zwiążę cię, zaknebluję i dopiero wtedy dostaniesz informacje.

Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się kpiąco, ale nie skomentowała tej groźby. Doskonale wiedziała, że spełniłby ją bez mrugnięcia okiem, a nawet urozmaiciłby czymś jeszcze pomiędzy zakneblowaniem a przekazaniem wieści.

*****

Odd zapiął pasy i wlepił wzrok w zagłówek fotela przed sobą. Pilot niewielkiego pasażerskiego wahadłowca zaczął odliczanie i po dziesięciu sekundach pionowzlot wystrzelił w górę. Nim urządzenia wyrównały ciśnienie na chwilę przeciążenie wcisnęło pasażerów w siedziska.

Decyzja przełożonego zaskoczyła go, ale przede wszystkim pokrzyżowała mu plany. Nie mógł się bowiem poświęcić czasu na szukanie Anny.

– To osiedle to w tej chwili priorytet ponad wszystkie inne sprawy – tłumaczył przełożony. – Jesteś doświadczonym dowódcą, zawsze doskonale potrafiłeś organizować i motywować podległych ci yennich. Dlatego to ty będziesz odpowiedzialny za jak najszybsze ukończenie budowy osiedla. Od tego zależy nasza przyszłość. Choć może się okazać, że i to nie wystarczy i pokona nas po prostu biologia.

15 godzin... [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz