Grzeczna dziewczynka

52 2 2
                                    




Uśmiechnęła się szczerze od ucha do ucha i przymrużyła oczy. Jej policzki oblały się wyraźnym rumieńcem, więc spuściła wzrok. Stali tak naprzeciw siebie, oboje dumni, oboje szczęśliwi po kolejnej wygranej. Oboje wciąż oddychali. Ich dłonie mimowolnie się złączyły, serca podskoczyły do gardeł i sekundę później już biegli bez opamiętania, śmiejąc się na całe gardła. On w tej swojej marynarce i muszce, ona w długim płaszczu i z szablą przy boku. Najlepsi przyjaciele, pokrewne dusze, dwójka dużych dzieci, spryciarze, flirciarze, żartownisie, a przy okazji prawdziwi koneserzy przygód. Tak. Doktor doskonale pamiętał czasy, kiedy podróżował z piratką. Zaczęło się jeszcze w dziesiątym wcieleniu, ale to były sporadyczne wypady, kiedy on dopiero ją poznawał, a ona bezczelnie wykorzystywała jego zagubienie. Po regeneracji widzieli się częściej, choć dopiero, gdy Pondowie zaczęli bywać na TARDIS sporadycznie, wcześniej nie było sposobności. Wtedy pani kapitan stała się do reszty bezczelna i zaczęła wprawiać go w zakłopotanie przed żoną. Bo jak to tak można było? Niby po co go całowała? I dlaczego zawsze tak, by River widziała? No i potem zawsze się głupio śmiała. Wariatka jedna. Choć jak teraz pomyśleć, to całkiem to lubił. Tak jak i późniejsze podróże z nią na wyłączność. Oddał jej cała uwagę swojej trzynastej regeneracji, a ona nie omieszkała okazywać mu wdzięczności na każdym kroku, besztając go i drażniąc się z nim. Zdecydowanie tęsknił teraz za Marthą, która bardzo dobrze go znała.

Ze skwaszoną miną rozmasował policzek i spojrzał piratce prosto w oczy. Odnalezienie jej nie było zbytnim problemem. Zawsze robiła dookoła siebie zamieszanie. Zupełnie tak, jak on. Przy tym dobra była w bieganiu i uciekaniu. Nic dziwnego, że znalazł ją poza zamkiem z ogonkiem strażników z tyłu. Ze śmiechem podskoczył więc do jej boku i bez pytania złapał za rękę, by pociągnąć za sobą w wybranym z byle powodu kierunku. I w ten właśnie sposób wpakował ich na drugą część straży, która patrolowała okolice. Podsumowując, to właśnie przez Doktora wylądowali ostatecznie w celi za drewnianymi drzwiami i bez broni. To wszystko w sumie usprawiedliwiało Marthę i przyzwalało na zdzielenie Władcy Czasu z liścia. Co właśnie zrobiła.

- Au – jęknął tylko kosmita.

- To przez ciebie – wysyczała kobieta, grożąc mu palcem wskazującym – Gdybyś mnie nie ciągnął za sobą, to bym uciekła. Kim ty jesteś, że na tyle sobie pozwalasz?

W jej oczach widać było czystą złość, wręcz nienawiść do stojącego przed nią osobnika. Doktor próbował i próbował, ale nie mógł, nie potrafił dostrzec w piratce tej bliskiej mu kobiety. Zasępił się więc trochę i podrapał po czubku głowy. Nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. Już wcześniej wyjaśnił wszystko, co mógł.

- Kiedyś to będziesz prosiła o kolejną wycieczkę ze mną – stwierdził.

- Jasne – odbąknęła tylko – I nie łap mnie więcej za rękę. Potrafię biec sama.

To doszczętnie zraniło kosmitę. Wcześniej jakoś nikt nie odtrącał jego dłoni, a przynajmniej on tego nie pamiętał. Ostatecznie jednak uniósł ręce w geście bezradności i ze śrubokrętem sonicznym zbliżył się do drzwi. Mimo, że były drewniane, nie mógł nie spróbować.

Tymczasem nadąsana piratka poczęła rozglądać się za inną drogą ucieczki. Musieli coś wymyślić. Tyle, że nie było łatwego sposobu. Ba, nie było nawet średnio trudnego i trudnego, nie potrafili nic wymyślić. Po godzinie główkowania Doktor nerwowo krążył w kółko, a jego towarzyszka wcisnęła się w kąt i klęła pod nosem.

- Chcę wrócić na mój statek – rzuciła wreszcie, choć niekoniecznie do Władcy Czasu, a raczej do samej siebie.

Powiedziała to tym samym tonem, jakim zagubione dziecko żąda powrotu do mamy. Kosmita nie miał jej tego za złe, miała prawo czuć się niekomfortowo. Bardziej za złe miał jej to, kim była, to że ukrywała te swoją część, którą tak uwielbiał. Gdzie jej humor i kpina z niebezpieczeństwa?! Gdzie śmiałość i zaradność, gdzie te docinki, które zwykle motywowały go do działania. Widząc ją bliską płaczu sam miał ochotę usiąść i załamać ręce.

Jego niebieska budka zwana TARDIS  II Doctor WhoWhere stories live. Discover now