Gdy zabraniają ci biec

36 4 0
                                    


Biegnąc tak bez wytchnienia przed siebie, choć wciąż niebezpiecznie blisko zamku pełnego strażników, Doktor stwierdził po raz bilionowy w swoim życiu, że nie lubi żołnierzy. Zaraz jednak sprostował swoje myśli, uzupełniając je o słówko „większości". Istniały bowiem takie wyjątki jak Bartolo, poczciwy Niemiec, które naprawdę lubił. No i jeszcze brygadier z, w sumie już zamierzchłej, przeszłości kosmity. Wracając jednak do obecnego kompana podróży Doktora, o dziwo mężczyzny, co nie zdarzało się często, to chłopak nie był normalnym żołnierzem. Siłą wcielony do wojska podczas pierwszej wojny światowej, nie znał innego świata, niż ten żołnierski. Na szczęście wielkoduszny Władca Czasu ocalił go od Ziemskiej wojny i pokazał mu uroki Wszechświata.

No właśnie. Bartolo. Wypadało by poszukać jeszcze jego i tej całej lady Paulus zamiast wracać raz jeszcze do TARDIS i kręcić się w kółko. Doktor obejrzał się przez ramię i stwierdziwszy, że nie mają ogonka, zatrzymał piratkę, chwytając ją za ramię. Ciche i stłumione parskniecie Marthy przypomniało mu, że dziewczyna wciąż za nim nie przepada, więc szybko przerwał kontakt fizyczny i uśmiechnął się głupawo.

- Musimy wracać do zamku.

Piratka zatrzymała się w pół kroku, a jej szczęka dosłownie opadła. Zamachała rękoma, próbując wyrazić nie wiadomo co. Widząc jednak, że Doktor za nic ma jej spekulacje, opuściła ręce w geście bezradności i ruszyła szybkim marszem za mężczyzną i jego podskakującym w marszu kucykiem.

Niebawem oboje na palcach i z ogromną ostrożnością wkradli się na powrót do zamku, omijając uzbrojonych strażników. Jednak piratka nadal nie potrafiła zrozumieć, czemu właściwie polazła za tym wariatem prosto w paszczę lwa. W myślach odpowiedziała sobie, że to wszystko przez to, że nie jest na Ziemi. Wolała nie zgubić się na obcej planecie. Pomyśleć, że jeszcze niedawno nie dopuszczała do siebie myśli o tym, że istnieją obce światy.

Przemykanie się znów korytarzami pełnymi dziwacznych dzieł i pokracznych obrazów nie sprawiało im przyjemności. W dodatku między dwójką skradających się bohaterów panowała niezręczna cisza, której nie potrafili przerwać. Wspinali się więc po schodach, kręcili po korytarzach, chowali po kolejnych pokojach, wycofywali tyłem na paluszkach. Wszystko byle uniknąć strażników i służby. W ten właśnie sposób, gdy ostrożnie cofali się w nieznanym kierunku, próbując uniknąć konfrontacji ze strażnikami, którzy zmierzali w drugą stronę, odwróceni do nich plecami, wpadli na kogoś. Szczęk zbroi i obolałe jęknięcie powiadomiło Doktora i Marthę, że bezmyślnie się wydali. Obalonym osobnikiem okazał się osobliwy strażnik. Piratka bez namysłu dobyła wazonu leżącego na pobliskim podeście i rozbiła go o głowę odzianą w hełm, a należącą do drugiego, wciąż stojącego, strażnika.

- Ej! – dobiegło ją w odpowiedzi, gdy wazon roztrzaskał się już na kawałeczki – My przyjaciele – odezwał się raz jeszcze głos, a osobnik w zbroi ściągnął nakrycie głowy, okazując swoją Bartolomeuszową twarz.

Piratka w odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami.

~*~

Bartolo skinął na lady, która właśnie oswobodzona z rąk strażnika, opuściła za nim wielką salę. Pobiegli w głąb zamku, w stronę przeciwną do tej, w którą piratka pociągnęła za sobą zainteresowaną straż. Kierując się instynktem i przeczuciami odnaleźli zbrojownię i w niej się zabarykadowali. Niemiecki żołnierz wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie, podczas gdy Glurianka miała skwaszoną minę.

- Co dalej? – spytała.

- Pobawimy się w przebieranki! – odparł raźno Bartolo, wskazując na stojące na uboczu zbroje.

Jego niebieska budka zwana TARDIS  II Doctor WhoWhere stories live. Discover now