Rozdział XVII

1.4K 85 13
                                    

Mustafa wszedł jak najciszej potrafił do niewielkiej komnaty. W środku stały dwa pojedyncze łoża, a na jednym z nich leżała odwrócona plecami do niego, dziewczyna. Sułtan ze zmartwionym spojrzeniem podszedł bliżej i powoli usiadł na łożu obok niej. Delikatnie odgarnął kosmyki włosów, które zasłaniały mu jej twarz. Brunetka spała, ale po jej bladej twarzy i ciemnymi worami pod oczami wiedział, że nie miała spokojnej nocy. 

Dostrzegając jej dłoń, którą miała zaciśniętą na pościeli, złapał ją i podniósł splatając ich palce razem. Dziwił się, że jego faworyta nadal się nie obudziła, ale był trochę z tego powodu szczęśliwy. Podczas snu nie czuje się tak bólu. 

Jego druga ręka, którą miał wolną, zaczęła delikatnie głaskać policzek dziewczyny. Dostrzegł, że jej oczy się powoli otwierają, a ona obraca się w jego stronę. Gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, Mustafa uśmiechnął się delikatnie.

Mehves jeszcze przez chwilę przypatrywała się jego twarzy, a po chwili wybuchnęła płaczem i wyswobodziła swoją dłoń z jego uścisku. Padyszach natychmiast się zasmucił i spuścił swój wzrok, ale czując jak dziewczyna siada na jego kolanach i wtula się w jego klatkę piersiową, jego serce mocniej zabiło. Otulił swoimi ramionami jej drobne ciało i oparł brodę o czubek jej głowy.

- Przepraszam - wyszeptał i złożył pocałunek na jej włosach. Dziewczyna zacisnęła swoje palce na jego szacie. Mehves nie odpowiedziała, ale starała się uspokoić. 

- To boli. Jednego dnia straciłam trzy osoby. Ciebie, Melek i moje niewinne dzieciątko, które nigdy nie ujrzy swojej mamy - mruknęła, a głos w niektórych momentach się załamywał. 

- Nigdy mnie nie straciłaś, mój księżycu. Pomimo iż będę przyjmował do swojej alkowy inne nałożnice, do mojego serca ma klucz tylko jedna osoba. Jesteś nią ty. - I w tym momencie faworyta zaniosła się jeszcze większym płaczem. Mustafa odchylił się do tyłu i otarł swoimi dłońmi łzy dziewczyny. - Kocham cię - powiedział i natychmiast złączył ich usta razem. 

Na wargach czuł słone łzy Mehves, ale nie przejmował się tym. Starał się tym jednym gestem pokazać, że jego słowa są prawdziwe i nie mówi ich tylko dlatego, że dziewczyna jest załamana, a wczorajszy dzień może nazwać najgorszym w swoim dotychczasowym życiu. Jego uczucie do niej było pewne, a on wcześniej obiecał sobie, że powie jej to przy najbliższej okazji.

Nurbanu siedziała wśród innych niewolnic i trzymała swoją dłoń na brzuchu. Słysząc, że Mehves poroniła zrobiło jej się przykro na chwilę z powodu dziewczyny. Pomimo iż nienawidzi jej całym sercem, nie wyobraża sobie jakby to ona miała teraz stracić swoje dziecko. Słysząc jak dziewczyny współczują faworycie sułtana, nawet nie odezwała się. Postanowiła, że ten dzień będzie jedyny, kiedy nie powie złego słowa na nią. 

Podniosła się z wielkiej poduchy i ruszyła w swoją stronę. Czuła obecność swojej najlepszej przyjaciółki, która nie opuszczała jej nawet na krok. Nurbanu westchnęła ciężko i skierowała się do drzwi, które prowadziły do ogrodu. Jako faworyta i kobieta, która nosi dziecko sułtana mogła wychodzić na zewnątrz, aby poczuć uroki lata. 

Minęło lato i jesień, oraz dość sroga zima, a z każdym kolejnym miesiącem brzuch Nurbanu rósł, a dzień przyjścia na świat jej dziecka, był coraz bliżej. Z uśmiechem dziewczyna patrzyła na zaokrąglony brzuch, w którym znajdował się jej książe, lub sułtanka. Siedziała w swojej komnacie, którą ze względu na jej zaawansowany stan, Mahidevran kazała przygotować. 

Rasha oraz jej druga służąca Gizem nie opuszczały jej nawet na krok, ponieważ w każdej chwili mogła rodzić. Była połowa kwietnia, a wszystko zaczęło już rozkwitać. Na zewnątrz było pięknie, ale ciężarna faworyta mogła obserwować ogród z okna swojej komnaty. Ledwo się ruszała, ponieważ to był już dziewiąty miesiąc. 

Sultan Mustafa I || ws ✔️Where stories live. Discover now