Rozdział Osiemnasty

1.2K 129 25
                                    

Zaskoczyć Was? Jest grudzień, a ja jestem w szóstym miesiącu ciąży i od 3 miesięcy mieszkam u rodziców. Odkąd się wyprowadziłam z rodzinnego domu Stylesa, Harry na początku pisał i dzwonił, ale rzadko mu odpisywałam, a telefonów nie odbierałam wcale. Anna odwiedza mnie bardzo często z Robinem. Chcą bym znów u nich mieszkała, ale szanują moją decyzję i będą czekać na mnie kiedy się zdecyduję. Święta spędzam w domu z rodzicami, nie wyobrażam sobie by było inaczej. Już za rok będziemy spędzać świąteczny czas z moim maluszkiem. Dziś są mikołajki wiec zaprosiłam Sarę na kolację. Ostatnio byłam u lekarza i już wiem jaka jest płeć dziecka,  dlatego podczas kolacji chcę powiedzieć rodzicom i mojej przyjaciółce co noszę pod serduszkiem sześć miesięcy i przez które jeszcze trzy miesiące będę nosić.

Nie mogę uwierzyć w to, że jestem już tak blisko porodu. Pamiętam jak byłam w pierwszym miesiącu, a to już jest szósty. Teraz kiedy już wiem czy będę mieć chłopca czy dziewczynkę będę mogła robić zakupy dla maleństwa.

O 17:30 Sara przyszła do mnie pomóc mi w przygotowaniu kolacji. W między czasie rodzice przyszli i troszkę też nam pomogli. W końcu kiedy wszystko było gotowe zasiedliśmy wspólnie do stołu.

- Suzi mówiłaś nam, że chcesz nas o czymś poinformować - przypomniała się matka

- Oh tak, pomyślałam, że fajnie będzie Wam to powiedzieć właśnie w mikołajki

- Nie przedłużaj tylko mów! - pośpieszałam mnie ciekawa Sara

- Byłam ostatnio u lekarza i znam już płeć dziecka

-  Chłopiec? Niee to musi być dziewczynka! - Obstawiała Sara jak na jakieś loterii

- Będę mieć synka! - gdy to powiedziałam złapałam się za wystający brzuszek 

Mama z tatą wstali i przytulili mnie.

- Będziemy mieć wnuczka! - tata wesoło wykrzyczał

- Raczej małego Stylesa...- powiedziała pod nosem Sara, ale ja to usłyszałam, tak jak moi rodzice. Spojrzałam się na nią znacząco, a ona w obronnym geście podniosła ręce do góry.

- No co? Taka niestety prawda... Chociaż czy ja wiem czy niestety, no bo mały będzie słodki jeśli będzie mieć loczki po ojcu.

- Loczki może i będzie mieć słodkie, ale oby charakteru po nim nie odziedziczył... - powiedziałam bardziej do siebie.

Po ataku mojej mamy w sprawie o kolor ścian w pokoju do wnuczka po inne duperele w końcu mogłam zostać sama w domu. Rodzice się umówili ze znajomymi, a Sara szła na randkę z jakimś mega ciachem.

Kiedy szłam do mojego pokoju usłyszałam pukanie do drzwi. Zastanowiłam się kto to może być o 21:30. Otworzyłam z obawą drzwi, a na werandzie stał...

- Harry? Co ty tu robisz? - powiedziałam całkiem zdziwiona jego wizytą 

- Cześć Suzi. Nie odbierasz ode mnie telefonów więc musiałem do Ciebie przyjść zobaczyć czy wszystko okej.

-Teraz zacząłeś się mną przejmować?

- Mogę wejść? - NIE!

- Jeśli musisz - otworzyłam szerzej drzwi by wszedł do środka. Usiadł na kanapie, ja na fotelu jak najdalej Stylesa. Po dłuższej ciszy między nami odezwała się czupryna.

- Jak się czujesz?

- Oh, świetnie! Fizycznie na prawdę bardzo dobrze-odpowiedziałam troszkę sarkastycznie

- A psychicznie? - spojrzał mi się w oczy

- No wiesz biorąc pod uwagę to, że za 3 miesiące zostanę matką, a ojciec dziecka go nie chce to za bardzo nie mogę być wyluzowana. Dziecko to odpowiedzialność która spada na jedną osobę, czyli mnie. 

- Suzan nie dramatyzuj ja...

- Słucham? Mam nie dramatyzować?! Ja?!  Łatwo ci mówić bo to nie ty za jebane trzy miesiące urodzisz dziecko do którego trzeba będzie wstawać, karmić, przewijać i najważniejsze wychowywać na dobrego człowieka, a nie na takiego skurwiela jak ty Harry! Nie zdajesz sobie sprawy, że codziennie wstaje z myślą czy będę wstanie je utrzymać bo jak wiesz przerwałam studia, przerwałam wszystko dla tego dziecka, a ty nie potrafisz je tylko zaakceptować! - w połowie mojej wypowiedzi się rozpłakałam z nerwów i smutku, ale jestem dumna z tego, że w końcu mu to wszystko wygarnęłam w twarz. Tak jak już powinnam to zrobić o wiele wcześniej.

- A jaką ja mam mieć kurwa pewność, że to moje dziecko co?! Miałem przyjść powiedzieć; tak zgadzam się na wszystko bez żadnych pierdolonych podejrzeń? - Harry wstał i ciągnie się za włosy z nerwów.

- Nie... ale gdy ci to mówiłam, że jestem w ciąży to nie musiałeś mnie nazywać kurwą i tym podobne! To był najgorszy czas w moim życiu, a ty go jeszcze pogorszyłeś! Mam nadzieję, że mój  syn nie będzie taki sam jak Ty!

- Będziemy mieli syna? - nagle przestał chodzić po całym mieszkaniu i spytał się łagodnie z delikatnym uśmiechem.

- Ja będę mieć syna, a dla Ciebie jest to tylko Our Mistakes* Harry...

*Our Mistakes-Nasze błędy



Mam nadzieję, że się podoba rozdział! Ten rozdział jest już pisany z przerwami między interpunkcją by każdemu czytało się dobrze i przyjemnie :)

Piszcie w komentarzach czy Wam się podoba rozdział lub jeśli macie jakieś pytania, chętnie przeczytam i odpowiem na nie :)

Dziękuję za gwiazdki i komentarze pod ostatnim rozdziałem! 

                                                                                                                                            Pozdrawiam! :*



Our Mistakes I H.S.Where stories live. Discover now