Rozdział.28.

12.2K 705 23
                                    


Weszłam do domu i skierowałam się z maluchem do naszej sypialni. Luke nie ma jest na polowaniu. Boję się pomyśleć co zrobi jak dowie się o dziecku. Kiedy przekroczyliśmy próg sypialni od razu poszliśmy do łazienki.

- Opatrzymy i umyjemy cię okey?- spytałam czule

- Dobzie.- odpowiedział

Rozebrałam malca a porwane rzeczy wyrzuciłam do kosza na śmieć.

~ Bianka przynieś jakieś ubrania dla dzieci. Dla chłopca tak na 3 latka.- przekazałam jednej z omeg

~ Dobrze Luno

- Nazywam się Rose a ty?

- Joey.

- Piękne imię.

Kiedy umyłam malucha opatrzyłam mu liczne rany i ubrałam w to co przyniosła Bianka. Wzięłam go na rączki i położyłam na łóżku.

- Możesz spać ze mną?- zapytał cicho

- Oczywiście.- uśmiechnęłam się czule i podeszłam do chłopca, przytuliłam go do siebie i usnęłam razem z nim

**********************

Obudziło mnie stuknięcie drzwiami.

- Rose skarbie przepraszam, że jestem tak późno ale...co to do cholery jest?- wskazał na dziecko

- Nie tutaj ,poczekaj.- wyślizgnęłam się z uścisku malca i podeszłam do niego- Możemy porozmawiać?

- Nie, my musimy porozmawiać.- warknął

- Posłuchaj, znalazłam go w lesie całego w błocie i krwi, jego rodzice zginęli, on to widział. Był przerażony co miałam zrobić.

- Mogłaś go oddać pod opiekę omeg.

- Nie nie mogłam. To jest dziecko i potrzebuje miłość anie przymusowej opieki.

- Rose ja nic chcę...

- Jeżeli nie uspokoisz się i nie zaakceptujesz Joey'a to razem z nim przeprowadzimy się do pokoju Luny. Nie oddam go.- odwróciłam się i ruszyłam do łazienki.

*Luke*

Teraz to jestem w szoku. Rose jest naprawdę zdeterminowana. I tak nie możemy mieć swoich dzieci, to może wychowamy to.

Mate - Przypadek czy PrzeznaczenieWhere stories live. Discover now