Rozdział 35

1K 72 80
                                    

Tobias

Słyszę krzyk Tris i natychmiast się odwracam. Ten debil wjechał w nich swoim kajakiem, przez co mój syn znalazł się pod wodą. Widzę, że Tris wskakuje od razu do wody. Mam złe przeczucie, więc robię to samo.

To był jeden z jej lęków w krajobrazie strachu.

Dobrze, że nie zdążyłem daleko odpłynąć. Marszczę brwi, bo za długo są pod wodą. Co tam się dzieje? Przyspieszam i nurkuję pod wodę. Widzę, że Teddy macha rączkami, jakby chciał wypłynać na powierzchnię. Chwytam go i wypływam.

- Trzymaj go - mówię roztrzęsiony do Christiny.

Trochę się krztusi i zaczyna płakać. Uspakajam się trochę, ale zaraz jakby żelazna obręcz ściska moje serce.

Tris...

Ponownie nurkuję i szukam jej rozpaczliwie. W końcu ją zauważam, ale nie rusza się. Wyciągam ją na powierzchnię, do kajaka i sprawdzam puls. Czuję go, więc oddycham z ulgą.

- Tris - mówię i delikatnie dotykam jej twarzy.

Nagle zaczyna się krztusić i otwiera szeroko oczy. Natychmiast siada.

- Teddy - odzywa się zachrypniętym głosem.

- Jest cały i zdrowy z Christiną - odpowiadam, pokazując na kajak zmierzający do brzegu.

Tris wzdycha z ulgą i kładzie ręce na klatce piersiowej.

- Coś cię boli? - Pytam z niepokojem i zaczynam wiosłować.

- Trochę płuca - mówi. - Ale to nic takiego.

- Co tam się stało pod wodą?

- Po tym uderzeniu bolała mnie głowa i wskoczyłam do jeziora zbyt gwałtownie. Chyba zemdlałam - wyjaśnia Tris.

- Ukręcę mu ten zielony łeb - cedzę przez zaciśnięte zęby. - Niech go tylko dorwę, to pożałuje że się urodził.

- Ważne, że Teddy czuje się dobrze - stwierdza Tris, a ja kiwam głową. Gdyby coś mu się stało, Uriah już by nie żył.

>>>

Dopływamy do brzegu, więc szybko wychodzę z kajaku i zmierzam w stronę tego zielonego kretyna.

- Cztery, ja nie chciałem! - Woła, ale moja ręka robi zamach i uderzam go z całej siły w twarz.

Uriah jęczy i łapie się za nos, który zaczyna mocno krwawić i wygląda na złamany. I dobrze.

- Nie wiedziałem, że dasz im Teda! - Wyjaśnia niewyraźnie. - Nie zdążyłem wyhamować i w nich wjechałem, ale nie chciałem, żeby mały wpadł do wody! Przepraszam - zwraca się do Tris, która patrzy na niego obojętnie, ale w jej oczach widzę palącą złość.

Może faktycznie chciał je tylko nastraszyć i nie zdążył wyhamować. No cóż, Tris i Christina zasłużyły na zemstę po tym jak tak okropnie potraktowały Billego, ale za mojego syna musiałem mu się odpłacić. Złamany nos to adekwatna kara.

>>>

Tris

Wracamy do Nieustraszoności. Powoli się uspakajam, choć nadal jestem wściekła na Uriaha. Mógł nas oboje zabić. Nieumyślnie, ale jednak.
Trzymam Teda w swoich ramionach i co chwilę daję mu buziaka w policzek.

- Mama, już za dużo - mówi w końcu, a ja uśmiecham się szeroko.

- Mogłabym cię schrupać - odpowiadam, ale przestaję mu dokuczać.

- Mógłbym się jeszcze pobawić z Lynn? - Pyta z nadzieją.

- No dobrze, ale nie za długo. Jest już późno.

- Dziękuję, mamusiu - mówi i tym razem sam daje mi buziaka.

- A ja? - Pyta zazdrośnie Tobias i zbliża się do Teda, który robi to samo.

- Zasłużyłeś - uśmiecham się do męża.

>>>

Tobias odprowadza Teda do mieszkania Shauny, a ja spaceruję z Christiną po Jamie. Zatrzymujemy się przy przepaści, gdzie o dziwo nikogo nie ma. To nawet lepiej, bo możemy porozmawiać w spokoju, a nie przekrzykiwać hałas, który robią wokół siebie Nieustraszeni.

Nagle czuję, że ktoś zakłada mi worek na głowę i przyciska rękę, tam gdzie znajdują się moje usta.
Nie. Proszę, nie chcę znowu przez to przechodzić...

CDN.

INNA (4)Onde histórias criam vida. Descubra agora