Tobias
Słyszę krzyk Tris i natychmiast się odwracam. Ten debil wjechał w nich swoim kajakiem, przez co mój syn znalazł się pod wodą. Widzę, że Tris wskakuje od razu do wody. Mam złe przeczucie, więc robię to samo.
To był jeden z jej lęków w krajobrazie strachu.
Dobrze, że nie zdążyłem daleko odpłynąć. Marszczę brwi, bo za długo są pod wodą. Co tam się dzieje? Przyspieszam i nurkuję pod wodę. Widzę, że Teddy macha rączkami, jakby chciał wypłynać na powierzchnię. Chwytam go i wypływam.
- Trzymaj go - mówię roztrzęsiony do Christiny.
Trochę się krztusi i zaczyna płakać. Uspakajam się trochę, ale zaraz jakby żelazna obręcz ściska moje serce.
Tris...
Ponownie nurkuję i szukam jej rozpaczliwie. W końcu ją zauważam, ale nie rusza się. Wyciągam ją na powierzchnię, do kajaka i sprawdzam puls. Czuję go, więc oddycham z ulgą.
- Tris - mówię i delikatnie dotykam jej twarzy.
Nagle zaczyna się krztusić i otwiera szeroko oczy. Natychmiast siada.
- Teddy - odzywa się zachrypniętym głosem.
- Jest cały i zdrowy z Christiną - odpowiadam, pokazując na kajak zmierzający do brzegu.
Tris wzdycha z ulgą i kładzie ręce na klatce piersiowej.
- Coś cię boli? - Pytam z niepokojem i zaczynam wiosłować.
- Trochę płuca - mówi. - Ale to nic takiego.
- Co tam się stało pod wodą?
- Po tym uderzeniu bolała mnie głowa i wskoczyłam do jeziora zbyt gwałtownie. Chyba zemdlałam - wyjaśnia Tris.
- Ukręcę mu ten zielony łeb - cedzę przez zaciśnięte zęby. - Niech go tylko dorwę, to pożałuje że się urodził.
- Ważne, że Teddy czuje się dobrze - stwierdza Tris, a ja kiwam głową. Gdyby coś mu się stało, Uriah już by nie żył.
>>>
Dopływamy do brzegu, więc szybko wychodzę z kajaku i zmierzam w stronę tego zielonego kretyna.
- Cztery, ja nie chciałem! - Woła, ale moja ręka robi zamach i uderzam go z całej siły w twarz.
Uriah jęczy i łapie się za nos, który zaczyna mocno krwawić i wygląda na złamany. I dobrze.
- Nie wiedziałem, że dasz im Teda! - Wyjaśnia niewyraźnie. - Nie zdążyłem wyhamować i w nich wjechałem, ale nie chciałem, żeby mały wpadł do wody! Przepraszam - zwraca się do Tris, która patrzy na niego obojętnie, ale w jej oczach widzę palącą złość.
Może faktycznie chciał je tylko nastraszyć i nie zdążył wyhamować. No cóż, Tris i Christina zasłużyły na zemstę po tym jak tak okropnie potraktowały Billego, ale za mojego syna musiałem mu się odpłacić. Złamany nos to adekwatna kara.
>>>
Tris
Wracamy do Nieustraszoności. Powoli się uspakajam, choć nadal jestem wściekła na Uriaha. Mógł nas oboje zabić. Nieumyślnie, ale jednak.
Trzymam Teda w swoich ramionach i co chwilę daję mu buziaka w policzek.- Mama, już za dużo - mówi w końcu, a ja uśmiecham się szeroko.
- Mogłabym cię schrupać - odpowiadam, ale przestaję mu dokuczać.
- Mógłbym się jeszcze pobawić z Lynn? - Pyta z nadzieją.
- No dobrze, ale nie za długo. Jest już późno.
- Dziękuję, mamusiu - mówi i tym razem sam daje mi buziaka.
- A ja? - Pyta zazdrośnie Tobias i zbliża się do Teda, który robi to samo.
- Zasłużyłeś - uśmiecham się do męża.
>>>
Tobias odprowadza Teda do mieszkania Shauny, a ja spaceruję z Christiną po Jamie. Zatrzymujemy się przy przepaści, gdzie o dziwo nikogo nie ma. To nawet lepiej, bo możemy porozmawiać w spokoju, a nie przekrzykiwać hałas, który robią wokół siebie Nieustraszeni.
Nagle czuję, że ktoś zakłada mi worek na głowę i przyciska rękę, tam gdzie znajdują się moje usta.
Nie. Proszę, nie chcę znowu przez to przechodzić...CDN.
VOCÊ ESTÁ LENDO
INNA (4)
FanfictionCzwarta część mojej kontynuacji serii Niezgodna. Przed przeczytaniem tego opowiadania, zapraszam do zapoznania się z pozostałymi częściami: ODRZUCONA SZUKAJĄCA ROZDARTA