3. Tiara Przydziału

856 61 12
                                    

Ta podróż była jedną z najdłuższych w jej życiu. Wcale nie chodziło tu o kilka godzin trwania. Czas mijał jej tak wolno w towarzystwie tamtych parszywków, że to było wręcz niewyobrażalne. Nie sądziła, że tak ciężko będzie udawać, że nic nie ma do tej paczki wiecznie radosnych przyjaciół. Trójka wspaniałych, kto by pomyślał? Kiedy zaczęli gadać o tym, jak bardzo cieszą się z wygranej bitwy, myślała, że śniadanie zwróci jej się prosto na te niedorobione trzewiczki Weasleya.

Przy bramach szkoły stał jakiś niski nauczyciel. Zabrała się przed nim spora kolejka i wszyscy wiedzieli, dlaczego.

–Mówiłeś, że nie będą przeszukiwać bagaży! – odciągnęła go na bok i zdzieliła mu w ramię.

–Sądziłem, że tak będzie – blondyn pomasował się w miejscu uderzenia. – Co ja ci poradzę?

–Moje księgi Czarnej Magii, Nagini, pierścień... Tam jest wszystko – burknęła.

–Wyluzuj. Stańmy na samym końcu kolejki.

Valerie zajęła swoje miejsce w stresie. Byli coraz bliżej tego małego knypka i zdawało się, że już nic nie poprawi jej sytuacji. Ślizgon uścisnął różdżkę w swojej dłoni, a ona obserwowała go rozważnie.

–Dobry wieczór, proszę pokazać walizkę – powiedział pogodnie nauczyciel.

–Imperio – wyszeptał pod nosem Draco, a twarz Flitwick'a zmieniła całkiem swój wyraz.

–Zapraszam – oznajmił z nijakim tonem.

–Że też o tym nie pomyślałam – uderzyła się z otwartej ręki w czoło, a Draco zaśmiał się krótko.

Przeszli przez ogromne podwórze przed zamkiem Hogwartu. Zanim się obejrzeli, zostawili swoje walizki i wstąpili do Wielkiej Sali. Malfoy musiał usiąść na swoim miejscu, ale podświadomie zajął obok siebie wolne krzesło. Mierzenie Tiary nawet nie było dla niej konieczne. Wiedziała, że przeznaczony jest jej Slytherin.

W końcu nadeszła i ta chwila, gdy wyszła na sam środek i zajęła miejsce na krześle. Większość chłopak z każdego stołu od razu zaczęło uważnie jej się przyglądać. Jedna z nauczycielek, McGonagall, nałożyła jej nakrycie na głowę.

–Bardzo, bardzo trudny wybór – mówiła Tiara Przydziału w zastanowieniu. – Jeden z największych na moim całym stażu, a było tego wiele. Widzę potencjał, ogromny. I zdolności, tak... duże zdolności. Wspaniałość, inteligencja, ambicja, spryt... i do tego uroda. Umysł przywódczy... Ale który dom nią podarujemy...

Czekała na ten moment, chciała to usłyszeć, ale Tiara jakby robiła jej na złość. Czuła, jak wierci się na jej głowie i nadal wstrzymuje się od decyzji.

–Nie potrafię wybrać między Gryffindorem a Slytherinem - mruknęła czapka.

Dziewczynie stanęło serce. Nie chciała trafić do Gryfonów za wszelką cenę, nie lubiła tego domu i ludzi, którzy się w niej znajdują. Zaczęła obawiać się decyzji Tiary. Jak mogła robić jej taki psikus?

–Chyba zostanie Hatstallsem – usłyszała głos jakiegoś nauczyciela. Wydawało jej się, jakby był to Flitwick, którego razem z Malfoyem zaczarowała przed wejściem do szkoły. Zastanawiała się, co oznacza słowo wypowiedziane przez nauczyciela, ale szybko umknęło jej to z głowy. Ważniejszym było dla niej trafienie do wymarzonego domu.

Sekundy mijały jej niemiłosiernie, a Tiara cały czas zrzędziła pod nosem. Czasem wypowiadała głośniej „Slytherin", a czasem „Gryffindor". Rzecz ta wydawała jej się jasna, więc dziwiła się zastanowieniu tego kapelusza. To było nieco dziwne. Jej charakter nie pasował zupełnie do podopiecznych Gryffindoru.

Daughter | Kontynuacja Harrego Pottera [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now