Rozdział 9. Damsko-męski wieczór

18.2K 848 1.4K
                                    

UWAGA! Ze względu na pewne problemy ze stroną, polecam odświeżenie jej wraz z wejściem w każdy kolejny rozdział, gdyż dopiero wtedy wyświetli się całość!!    


Hermiona cały czas płakała. Nie miała siły na nic. Chciała wylać swoją złość i rozczarowanie. Nie wiedziała ile tutaj już siedziała. Skulona na łóżku, wtulając się w poduszkę, która była już cała czarna i mokra od słonych łez i tuszu do rzęs. Wzdrygnęła się lekko, gdy do drzwi ktoś zaczął się dobijać. Nie chciała nikogo widzieć. Obawiała się, że to może być Ron. Jego w tym momencie chciała widzieć najmniej.

-NIE MA MNIE! –krzyknęła do nieproszonego gościa, orientując się z niezadowoleniem, że pukanie nie ustaje.

W drzwiach jej pokoju pojawiła się głowa jej współlokatora. No pięknie, jeszcze jego tutaj brakowało. Była trochę zaskoczona jego widokiem. Po co Malfoy miałby do niej przychodzić? Patrzyła na niego oczekująco z mieszaniną złości i zdezorientowana.

-Granger, może Wiewiór by w to uwierzył, ale ja mam więcej mózgu niż on.

-Czego chcesz? –warknęła. Wspominanie o rudzielcu w tym momencie nie było najlepszym pomysłem.

Draco wszedł głębiej do pokoju niezrażony jej warczeniem, lecz nie odpowiedział na pytanie. Sam nie wiedział dlaczego tutaj przyszedł. Czuł, że musi? Ale po co? Co go ona obchodzi? Jest przecież tylko szlamą... Na początku chciał się trochę z niej ponaśmiewać i pogratulować tego, że dała Weasleyowi kosza. Jednak teraz stał przed nią nie wiedząc co zrobić.

-Dlaczego płaczesz? –odpowiedział więc pytaniem na pytanie.

-Nie płaczę. –burknęła wciąż zdezorientowana –A zresztą co cię to obchodzi?!

No właśnie... co?

Nigdy nie znajdował się w podobnej sytuacji. Nie interesowały go ryki dziewczyn. Często spotykał się z tym, że to z jego winy płakały. Nawet Granger. Tylko nie tym razem. Teraz wyglądała tak niewinnie z podpuchniętymi oczami i potarganymi włosami. Spojrzał na nią chłodnym wzrokiem. Nie chciał jej pomagać. Nie był od tego. Miała przyjaciół, a on był tylko jej... wrogiem. Chciał się odwrócić na pięcie i po prostu wyjść, ale słowa z jego ust wypłynęły szybciej niż zdążył się powstrzymać.

-Ślepy nie jestem. Granger, chcę ci pomóc, więc z łaski swojej nie wydzieraj się na takie osoby, które z własnej woli przychodzą z pomocą. –zignorował jej pytanie i podszedł powoli do niej. Usiadł na jej łóżku zachowując bezpieczną odległość. Zdzielił się mentalnie za to co właśnie wyprawiał. Czy to nie było poniżej jego godności? Widział jej spojrzenie. Czekoladowe oczy wpatrywały się w niego z niedowierzaniem. Nic dziwnego, on sam również nie czuł się bardziej komfortowo.

-A więc, Granger? Dlaczego to maltretujesz swoją poduszkę? –zapytał z lekką chrypką. Słowa ledwie przechodziły mu przez gardło.

-Nie mam powodu by ci się zwierzać, Malfoy.

-Oczywiście, że nie. –przewrócił oczami. –Tyle, że jestem tutaj jedyną osobą, która aktualnie zaproponowała ci.. pomocną dłoń.

-I to jest właśnie najdziwniejsze. Dlaczego to jesteś ty? –zapytała cicho. Dlaczego nie było tutaj Harry'ego czy Ginny. Nie zainteresowali się tym, że przez tak długi czas jej nie ma? Dlaczego na ich miejscu siedział Malfoy? Ślizgon milczał nie wiedząc co powiedzieć, a ona wybuchnęła głośnym szlochem. -Ron jest dupkiem!

Na ustach Dracona pojawił się kpiący uśmieszek. Przez jego ciało przeszedł również cień ulgi. W końcu wykazała jakąś chęć rozmowy.

-A teraz powiedz coś, czego nie wiem.

Zakazany Owoc // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz