Tom 2 ~9~

186 11 6
                                    

~Dipper p.o.v~

Właśnie razem z całą ekipą uciekaliśmy przed jakimś dziwnym potworem. Nigdy takiego nie widziałem w dzienniku trzecim. Kiedy jeszcze się ukrywaliśmy zdążyłem wykonać szkice tego potwora. Jednak jak się okazało miał bardzo dobry węch.

- Dipper szybko! - Spojrzałem na Mabel, która mnie pośpieszała. Pewno zastanawiacie się jak do tego doszło. A więc...

*retrospekcja*

Graliśmy właśnie w butelkę. Oczywiście musiało wypaść na mnie, kiedy Mabel zakręciła butelką.

- Wyzwanie. - Zanim zdążyła zapytać rzuciłem odpowiedź.

- Spędź siedem minut z Wendy w szafie. Chodźcie. - Z lekkim zaskoczeniem skierowałem się za sister do szafy. Szafa była dość przestronna więc każde z nas usiadło w osobnym kącie.

- A więc jak układa ci się z Pacyfiką?

- Bardzo dobrze. Zmieniła się też po weirdmageddon'ie. Nie jest już tak zadufana i samolubna. Jutro mamy się spotkać. - Mimo ciemności udało mi się ujrzeć uśmiech dziewczyny.

- A ty masz kogoś na oku? - Dziewczyna pokręciła głową przecząco.

- Od kiedy zerwałam z Robbie'm nie rozglądałam się za nikim innym. Ale powiem ci że kibicuje mu i Tambry w tym związku. - Nagle drzwi od szafy otworzyły się, a my wróciliśmy do pozostałych. Kiedy zakręciłem butelką wypadło na Thompson'a. Jako że wybrał wyzwanie, na żarty kazałem mu wyczarować psa.

- Uważajcie. Czary mary, cztery gary niech pojawi się ty pies brunatny. - Wszyscy zaczęliśmy się śmiać kiedy nagle za chłopakiem otworzył się fioletowo-czerwony portal. Wyskoczyła z niego istota przypominająca psa. Mierzyła 153 centymetry w kłębie, a jego sierść była czarna z przebłyskami rdzawoczerwonych plam, a oczy czerwone.

- Boże ale jedzie siarką. - Moja sister zakryła twarz rękawem swetra. Nagle potwór nas zauważył i zaszczekał. Od tego dźwięku stanęły mi dęba wszystkie włoski na karku.

- Wiejemy do auta! - Wszyscy rzucili się do ucieczki. Niestety bestia pognała za nami. Na szczęście wszyscy zdążyliśmy wsiąść do auta. Thompson naciskał pedał gazu, byśmy zdążyli dojechać do chaty.

- On dalej nas goni bro.

- Thompson co jest z autem? - Poczuliśmy jak auto zaczyna szarpać i zatrzymuje się. Dalej musieliśmy biec. Zostały nam niecałe dwa kilometry.

*koniec retrospekcji*

Jak burza wpadliśmy do domu. Po schodach wbiegł Bill. Spojrzał na nas zaskoczony.

- Co się stało? - Zanim zdążyłem odpowiedzieć ktoś mnie uprzedził.

- Jakiś potwór nas goni! - Usłyszałem krzyk Tambry. W ręce demona pojawił się ogień, a on sam dosłownie wyleciał na dwór. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy. W tym samym czasie pojawili się pozostali domownicy.

- Dipper co się stało? - Mabel lekko zdezorientowana przytuliła się do wujka Stanka.

- Jakaś istota nas goniła. - Szybko odpowiedziałem wujkowi.

- Niczego nie ma na dworzu, jednak da się wyczuć że był tam wcześniej portal. - Do pokoju wszedł Bill.

- Mam szkic jak wyglądał. - Podałem Billowi dziennik pierwszy. Wujek Ford także spojrzał na dziennik.

- Jakim cudem pojawił się tutaj?

- Graliśmy w butelkę i Thompson miał za zadanie udawać że wyczarowywuje psa kiedy nagle otworzył się portal i z niego wyskoczył ten potwór. - Zaczęła tłumaczyć Wendy. Bill zmarszczył brwi i oddał dziennik.

- Ten potwór to Piekielny Ogar. Jeden z demonów z wymiaru 685.

- Ale co on tu robił?

- Prawdopodobnie portal otworzył się przez przypadek. Na szczęście portal znów się otworzył i zabrał go do jego wymiaru. - Odparł spokojnie Bill. Jednak wydawało mi się że coś go trapi. Porozmawiam z nim jutro rano.

- Dobra dzieciaki to przenocujecie u nas w salonie. Róbcie co chcecie, tylko nie hałasujcie. Jeszcze do dziś znajduję jakieś części zombiaków w tym domu, a nie chcę kolejnych. - Kiedy tylko Stanek wspomniał o zombie moja sister spojrzała na mnie. Posłałem jej uśmiech i telepatycznie zapowiedziałem że nie mam zamiaru robić powtórki z tamtego incydentu. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że idziemy spać. Bill podrzucił nam śpiwory, koce i poduszki.

- Jakim cudem cudem w twojej ręce pojawił się ten ogień? Do tego dosłownie wyleciałeś z tego pokoju. - Czyli jednak mimo wszystko zauważyli to. Bill patrzył niepewnie na nich.

- Bo jestem demonem. To ja rozpętałem weirdmageddon. - Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, jedynie ja, Mabel i Wendy spojrzeliśmy na siebie. Z tego grona tylko my znaliśmy prawdę.

- Czyli to ty jesteś tym walniętym nachosem? - Usłyszałem pytanie Robbie'go.

- Tak, to ja. Teraz jednak jestem po waszej stronie. Razem z bliźniakami próbujemy odzyskać Alex. - Robbie spojrzał na niego podejrzliwie. Wstał z podłogi i podszedł do Bill. W końcu jednak uśmiechnął się i klepnął go po przyjacielsku w plecy.

- Witamy po jasnej stronie mocy. - Wszyscy zaczęli się śmiać, a napięta atmosfera w pokoju znikła. Oczywiście nie mogliśmy długo siedzieć i gadać, bo wuj Stan wpadł do salonu i zaczął straszyć, że pogoni nas wężem ogrodowym bo nie może spać.

~Emilia p.o.v~

Spokojnym krokiem wędrowałam do tajemniczej chaty. Po drodze zauważyłam zniszczone drzewa oraz ślady pazurów. To było naprawdę dziwne. Dalej jednak zauważyłam dziwny wypalony krąg w ziemi i koniec zniszczeń. Muszę dziś dowiedzieć się o co tu chodzi i kim jest Alex. Specjalnie ze sobą zabrałam paczkę żelek. Od progu budynku powitała mnie Mabel.

- Hej Emilia.

- Witaj Mabel. Masz czas pogadać?

- Z tobą zawsze. - Uradowana dziewczyna pociągła mnie do salonu. Tutaj chyba nikt nam nie przeszkodzi w rozmowie.

Rozdział trochę krótszy niż ostatni, jednak mam nadzieję że spodobał się wam.

Jak tam po rozpoczęciu roku? Czy tylko mi trafił się po 7 lekcji przez cały tydzień T-T

Tajemniczy Świat| Tom 1 i 2 ~Wodogrzmoty Małe~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz