Rozdział 10

180 23 0
                                    

   I nadszedł dzień, w którym Wiktoria musiała stać się z zagubionej dziewczynki, królową z prawdziwego zdarzenia. Nadszedł dzień jej zamążpójścia z znanym jej od lat przyjacielem, oraz doradcą Vincentem Thrusell'em. Przygotowaniem panny młodej zajęły się doradczynie dziewczyny - Christiane oraz Maria układały na jej drobnym ciele śnieżnobiałą suknię, a Anna w tym czasie wpinała w przepięknie upięte ku górze włosy córki delikatny, jasny welon. Łzy tańczyły delikatnie w oczach Anny, choć nie były one do końca szczere. Kiedy tak przyglądała się swojej nieślubnej córce, oraz przyszłej królowej, zastanawiała się jak wiele będzie je kosztowała ta decyzja.

- Wyglądasz przepięknie, Wiktorio - odezwała się łamiącym głosem Anna

- Dziękuję - odparła drżącymi wargami dziewczyna - To już dziś..

- Przygotowania do ślubu trwały dość długo - zażartowała Christiane, uśmiechając się ciepło lecz szczerze

- To już dziś! - pisnęła zachwycona Maria - Wyglądasz przecudownie! Vincent to dobra partia, zaopiekuje się tobą!

- Dziękujmy Bogu, żeś nie wpadła na pomysł aby poślubić tego rozczochrańca! - żachnęła się Christiane

- Popaprańca? - zdziwiona Wiktoria uniosła brew ku górze

- Chodziło zapewne o Matteusa - odchrząknęła Anna - Ale dość tej dyskusji. Czy suknia jest już ułożona?

- Tak, Pani - dwie doradczynie ukłoniły się przed Anną.

   Ta więc odwiodła je ruchem dłoni, by pozostały same z Wiktorią w komnacie. Między nimi panowała wyjątkowa, lecz nieco nerwowa atmosfera. Młoda, przyszła królowa wyglądała niezwykle olśniewająco w swojej śnieżnobiałej sukni. Jej kasztanowe włosy, upięte w pięknego koka z puszczonymi frywolnie lokami, tworzyły idealną parę z jasnym, delikatnym welonem. Patrząc w swoje odbicie w lustrze dopiero teraz do niej dotarło, jak ważną decyzję w swoim życiu zamierza podjąć.

- To już dziś.. - odezwała się półszeptem Anna

- Tak.. A co jeśli popełniam błąd? - odwróciła się gwałtownie do matki

- Nigdy nie wiadomo co jest błędem, a co jest dobrą decyzją kochanie. Swoją drogą, zastanawiam się jak dowiedziałaś się o tym, że jestem twoją matką?

- Ojciec.. ojciec wysłał ostatni list. Małgorzata go przechwyciła, stąd nie wiedziałyśmy co się z nim dzieje. Tam spisał mi prawdę, którą powinnam poznać dawien dawno temu. Wówczas inaczej bym postąpiła.

- Nie zastanawiaj się nad przeszłością. Musisz skupić się na małżeństwie z Vincentem, zebrać sojuszników oraz armię przeciwko Henrykowi Tudorowi. To nie jest takie łatwe zadanie, moja droga.

- Wiem. Przeraża mnie ilość obowiązków, która tak gwałtownie na mnie spadła..

- Nie jesteś sama. Zapamiętaj to - kobieta uśmiechnęła się do córki, jednocześnie próbując nieco złagodzić jej nerwy. Choć prawdę mówiąc sama była tak samo zdenerwowana, lub bardziej. Anna tego dnia postanowiła odziać ciemnoczerwoną suknię, skromnie zdobioną z miękkiego materiału zwanego satyną. Wyglądała pięknie a jednocześnie dumnie - jak na matkę przyszłej królowej przystało. Słowo ''matka'' bardzo bolało Annę. Szczególnie z tego powodu, że musiała ograniczyć kontakt z córką. Mogła jedynie przyglądać się z boku jak jej radość, jej mała miłość dorasta przy swoim ojcu, królu, oraz królowej która nigdy nie szczędziła jej wrogich uwag.

- Spójrz, czy to nie... - zawiesiła głos Wiktoria, wyglądając zza okno. Jej głos łagodnie wyrwał matkę z ciężkich przemyśleń.

- Tak, to powóz - uśmiechnęła się królowa - Zaraz przybędą posłańcy, aby zawieść Cię do kaplicy.

Wbrew TradycjiWhere stories live. Discover now