~8~

1K 104 18
                                    

Kiedy On spostrzegł błogi uśmiech swojej niewolnicy, poczuł niedosyt. Nie był zbyt brutalny? Nie potrafił zmusić więźnia do nie zapadania w sen? Nienasycenie zmieniło się w gniew. Uniósł ją w powietrze i przeteleportował do małego pomieszczenia. Przykuł kucyka do kamiennej płyty łańcuchami z wbudowanymi kolcami. Wcisnął przycisk, który uruchomił dwie ściany pokryte szpiczastymi ostrzami. Zaczęły powoli zbliżać się do księżniczki, by po kilku minutach przekłuć jej całe ciało na wylot i zakończyć żywot.

- Mam nadzieję, że się cieszysz! - wykrzyknął na tyle głośno, by obudzić klacz.

Otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Kolejny śmiertelny mechanizm chciał rozliczyć się z nią. Sombra ciągle stał w drzwiach i uśmiechnięty czekał na jej reakcję. Zaś ona znów zaczęła się bać. Przecież za chwilę miała umrzeć, ale wiedziała, że król do tego nie dopuści. Na pewno jeszcze chciał się nad nią poznęcać. Nic nie wspominał o tak szybkim zakończeniu. Niemożliwym była jej śmierć w takim momencie. Zapewne przetrzyma ją przez kolejne dwa dni. Chociaż ostatnio zawiesił ją na szubienicy po zaledwie kilku godzinach. Skoro powrócił, tym razem torturowanie mogło potrwać dłużej. Na pewno.

Z tych przemyśleń wyrwał ją szyderczy śmiech władcy. Spoglądał na nią, ciesząc się z sytuacji. Kolczasta ściana znajdowała się coraz bliżej lawendowego ciała. Twilight rzuciła wzrokiem na boki. Nie miała już czasu, by myśleć, co będzie dalej. Musiała zacząć działać.

- Uwolnij mnie, a zrobię wszystko, co chcesz! - zawołała.

-Wystarczy, że umrzesz. Nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba - odpowiedział ogier. Wpatrywał się dalej w więźnia. Nic też nie wskazywało na to, że ją uwolni. Czekał. Widocznie chciał zobaczyć, jak metalowe szpikulce przekłuwają skórę klaczy. Były coraz bliżej.

- Proszę, wypuść mnie - prosiła. Jednak król nie ruszył się z miejsca ani na krok. Ciągle stał i czekał. - Nie wolisz sam się ze mną rozprawić? - zapytała, ale tym razem już szeptem. Nie była pewna, czy władca ją usłyszał.

Ciernie już powoli się wrzynały. Otwierały zaschnięte rany. Z przekłutych miejsc wypływała krew i zalewała podłogę, jak i ją samą. Łzy wypływały jej z oczu. Było ich coraz więcej.

Kiedy kolce zatopiły się w klaczy do połowy i dotarły do organów, Sombra wyłączył mechanizm. Ściana zaczęła się rozsuwać i wracać na swoje miejsce. Podszedł do ofiary. Bardzo cierpiała, jednak starała się nie zemdleć. Próbowała się też nie ruszać, bo domyśliła się, że oprawca w kajdanach, które miała na kopytach, wbudował mechaniczne ostrza.

On podszedł do niej i przystawił jej do szyi rozżarzone żelazo. Chciał, by kucyk się poruszył i cierpiał jeszcze bardziej. Jednak Twilight była cała pokłuta. Nie brakowało jej kolejnych świeżych ran. Król z uśmiechem przybliżał gorący metal z nadzieją, że sprawi księżniczce jeszcze większy ból. A ona rozważała w głowie, co jest mniej bolesne. Zdecydowała, że spróbuje odsunąć się od Niego tak, żeby nie poruszyć mechanizmu. Jednak On ciągle przysuwał się do niej. Można było się domyśleć, że chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Kiedy żelazo znajdowało się zaledwie centymetr od jej szyi, przez przypadek poruszyła kopytami. W tej chwili poczuła przeszywające kłucie i znów pokryła ją kolejna warstwa krwi. Sombra wyszczerzył się w lekceważącym uśmiechu. Czym prędzej przytknął rozpalone żeliwo do wyznaczonego wcześniej celu. Niewolnica płakała, wciąż próbując oddalić się jak najbardziej. Jednak z każdym ruchem czuła wrzynające się w jej ciało kolce. Władca trzymał żelazo przez kilka sekund, aż w końcu puścił. Kształt odcisnął się jej w okolicach karku i to na tyle mocno, by przepalić ciemnoczerwoną sierść i skórę. Tradycyjnie wyciekły krople cieczy i po chwili zaschły. Klacz w końcu straciła przytomność. Zbyt dużo miała wrażeń jak na jedną noc.

Gdy ogier zobaczył skutki swoich działań, zaniósł ją do głównej sali tortur. Wyczarował na środku żelazną klatkę, do której wrzucił poturbowanego kucyka bez żadnego współczucia. Zamknął ją na klucz. Przybliżył się do więźnia i włożył do jednej z otwartych ran kilka ziaren soli. To od razu ocuciło księżniczkę i postawiło na równe nogi. Syczała z bólu, ale nie chciała zdjąć wzroku ze swojego oprawcy. Wpatrywała się w Niego, a w jej oczach był ogromny żal, który wkrótce przerodził się w złość.

- Mówiłaś wcześniej, że zrobisz wszystko, co chcę? - zapytał lekceważąco, odwzajemniając spojrzenie. Nalał do szklanki wodę i podszedł do niej. Przybliżył przezroczystą ciecz do ust Twilight, lecz szybko odsunął. - Mam specjalną prośbę. Wybierzesz się dzisiaj do Ponyville i sprawisz, by twoje przyjaciółki tutaj przyszły. Co ty na to?

- Nigdy. Może mnie zamknąłeś w niewoli, ale nie pozwolę tego zrobić z nimi - odpowiedziała. Król uśmiechnął się z przekąsem.

- Ja też tego nie chcę. Pomyślałem, że pomogą mi w pewnych rzeczach. Na pewno zrobią to z największą przyjemnością - zaakcentował przedostatnie słowo i czekał na dalszy dialog ze strony, niegdyś lawendowej, klaczy. Ale ona nie wiedziała, co o tym myśleć. Czyżby jej bratnie dusze miały również znęcać się nad nią? Szybko jednak odrzuciła te skojarzenia. Wstydziła się swojej idei. Chociaż z drugiej strony mogłaby sprowadzić te pięć kucyków, które pewnie pomogłyby jej w ucieczce. Zdecydowała, że pójdzie. Zobaczy znów powierniczki Elementów Harmonii. - Namyśliłaś się już? - zapytał władca, przerywając niewolnicy.

- Kiedy mam wyruszyć?

- Grzeczna dziewczynka - rzekł i z powrotem przystawił szklankę do ust księżniczki. Ta wypiła kilka łyków, ku zdziwieniu, chłodnej wody.

Obok niej natychmiast pojawiła się żelazna obroża, która od razu zacisnęła się jej wokół szyi. Po chwili pojawił się długi łańcuch połączony z kajdanami na końcach. Oplotły jej przednie i tylne kończyny. Wyglądała jak jakiś więzień, co odsiadywał wyrok w więzieniu za najgorsze przestępstwa. Klatka wokół niej zniknęła razem z ciężkim pasem, który krępował jej skrzydła. Ogier pociągnął ją za sobą i wyprowadził z jaskini. Minęli Spike'a, który chrapał w najlepsze. Miał pod dostatkiem jedzenia i picia, czego mogła pozazdrościć klacz. Co najważniejsze smok nie wyglądał na poturbowanego. Był tak samo zadbany, jak w domu, więc Twilight odetchnęła z ulgą. Nie przystanęli nawet na kilka sekund, by zapewnić przyjaciela, że jeszcze żyje.

Księżniczka przeszła razem ze swoim oprawcą przez długi korytarz. Kiedy wychynęła z tunelu, nareszcie mogła nacieszyć się świeżym powietrzem. Słońce powoli wynurzało się zza horyzontu.

✓ My Little Pony: Gdzie Ścieżki Się Kończą... [GORE]Where stories live. Discover now