~~5~~

210 12 2
                                    

Dłuższą chwilę siedzieliśmy po prostu w ciszy. Ja okupowałam łóżko, a Theo fotel przy wejściu. Siedział, pochylając się z rozstawionym nogami i wbijał wzrok w podłogę. Kilka razy otwierał buzię, jakby coś chciał powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymywał. Patrzyłam bezczelnie, jak się miotał. Może jestem okropna, ale jego widoczne wyrzuty sumienia sprawiały mi niesłychaną radość. 

Powoli zaczęła mnie męczyć ta napięta atmosfera. Postanowiłam przerwać ciszę i zadać bardzo ważne pytanie.

– Gdzie jest mój telefon? - zagadnęłam, a Theo drgnął i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

– Jest sprawdzany pod względem podsłuchów i tego typu rzeczy - odparł beznamiętnie. 

Pokiwałam głową i powróciła niezręczna cisza. Teraz to on zaczął.

– Przepraszam - powiedział. Nie no, tego się nie spodziewałam. Spojrzał na mnie i kontynuował. - Nie chciałem tego powiedzieć..

– Oboje wiemy, że chciałeś - skwitowałam.

– Proszę, chociaż przez chwilę mnie wysłuchaj i mi nie przerywaj - dodał ostrzej. 

Rozłożyłam ręce w geście poddania, tym samym pozwoliłam mu kontynuować.

– Kiedy zaczęłaś liceum, mi przydzielono poważną misję, to było moje pierwsze prawdziwe zadanie. Strasznie się tym jarałem, przynajmniej z początku. Samo to, że mogłem doświadczyć życia normalnego nastolatka, było dla mnie mega ekscytujące - mówił z ogromnym oddaniem, patrząc się nieobecnym wzrokiem na przeciwległą ścianę. 

Widziałam ten lekki uśmiech, błąkający się na jego rozmarzonej twarzy. Chyba pierwszy raz widzę, jak okazuje inne uczucia, niż gniew czy obojętność. Podoba mi się taki Theo. Taki...prawdziwy.

– Jednak trochę się zawiodłem - posmutniał. - Nie mogłem żyć normalnie, tak, jak chciałem. Zabroniono mi się z kimkolwiek spoufalać, kogokolwiek poznawać ani nawet zajmować się tym, czym chciałem. Jedynym zadaniem, które miałem to pilnowanie ciebie na każdym kroku - przerwał i spojrzał na mnie srożej, ale kiedy zobaczył mój smutny wzrok, złagodniał. - Musiałem wciąż cię obserwować, sprawdzać ludzi, z którymi się spotykasz, gdzie chodzisz, co robisz w każdej chwili. Wiesz, jakie to męczące? - zapytał retorycznie. - I tak przez dwa lata, bez przerwy - westchnął. - Przez to można by powiedzieć, że cię jakby znienawidziłem i zacząłem obwiniać o tę cholerną misję - warknął. - Choć wiem, że to przecież nie twoja wina. Przepraszam - jęknął i zaszczycił mnie spojrzeniem.

– Ja też - odparłam po dłuższej chwili. - Nie powinnam cię tak pochopnie oceniać. Wiele przeszedłeś i poświęciłeś dwa lata ze swojego życia, żeby pilnować jakąś głupią nastolatkę.

– Nie uważam, że jesteś głupia, nigdy nie uważałem - powiedział, patrząc mi prosto w oczy. - Zauważyłem, że jesteś inna niż te wszystkie dziewczyny w twoim wieku. Nie powiem, imponowało mi to - uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Lekko się uśmiechnęłam i przewróciłam oczami. - Może i poświęciłem tyle czasu na pilnowaniu ciebie, ale jak przyszło co do czego nie potrafiłem cię ochronić. Spieprzyłem - jęknął rozgoryczony i schował twarz w dłonie, wzdychając przy tym ciężko. 

– Nieprawda! - zapewniłam głośniej. - Nie wiem, co by ze mną było, gdybyś wtedy mnie nie odbił bliźniakom - wyznałam z grozą. - Zapomniałam ci za to wszystko podziękować, więc dziękuję - uśmiechnęłam się.

– To mój obowiązek! - powiedział wyniośle. - Ale dziękuję - dodał i uśmiechnął się miło. 

– Poza tym nic nie spieprzyłeś, przecież jestem tu, cała i zdrowa.

CIA i kryminalne zagadki miłościWhere stories live. Discover now