~~7~~

166 9 2
                                    

Właśnie wyszłam od szefa i przechadzałam się korytarzami. Co ja mam tu robić? Jako niepełnoletnia chyba powinnam kontynuować edukację, nie? Nie ma tu żadnej szkoły?

Nieważne. Żeby nie zapeszyć. Zawsze marzyłam o tym, żeby nie musieć chodzić do szkoły. A teraz? Teraz trochę za nią tęsknię. Tęsknię za normalnością.

Rozbolała mnie głowa od natłoku informacji, musiałam sobie to wszystko poukładać. Skierowałam się do mojego pokoju, który był, jeśli dobrze zapamiętałam, na drugim piętrze.

Wsiadłam do windy i wcisnęłam przycisk z dwójką. Za sekundę byłam na miejscu. Nigdy nie przestanę się zachwycać tą szybkością. Niesamowite...

- Wysiadasz czy nie? - zapytał mnie czyjś ostry głos, który sprowadził mnie z powrotem na ziemię.

Spojrzałam na właściciela głosu. Był to chłopak, mniej więcej w wieku Theo'a. Miał nieprzyjemny wyraz twarzy, a tuż spod kołnierza koszuli wyłaniała się końcówka tatuażu. Był dobrze zbudowany i ogromny. Wyglądał na bardzo groźnego, nie powiem przestraszyłam się i szybko prawie, że wybiegłam z windy, wpadając przy tym na Oliviera. 

Nie powiem, ucieszył mnie jego widok. Czułam się pewniej z kimś znajomym u boku. Olivier mnie postawił i spojrzał gniewnie na strasznego kolesia, który teraz zwijał się ze śmiechu.

- Z czego się tak cieszysz, Sam? - warknął blondyn. 

Tamten się uspokoił i wsiadł do windy.

- Jakaś bojaźliwa ta twoja dziewczyna, Oli? - prychnął Goryl, kiedy drzwi windy już się zamykały.

Ulżyło mi. Boję się takich typów. 

- Wszystko OK? - zapytał Olivier, kierując na mnie swój wzrok.

- Jasne, dzięki - uśmiechnęłam się.

- Do usług - powiedział i skłonił się dostojnie. 

Zaśmiałam się, a on mi zawtórował. 

- Kto to był? - zapytałam.

- To Sam, najgorszy dupek tej agencji - prychnął chłopak.

- Ile ma lat? - drążyłam. 

Szczerze średnio mnie to ciekawiło, ale chciałam podtrzymać rozmowę.

- Chyba jakieś dwadzieścia pięć. Jak chcesz żyć, to nie zadzieraj z nim lepiej - zapewnił. - Najwidoczniej jeszcze nie wie, kim jesteś. Jakby wiedział, to by cię tak nie potraktował.

- Wiesz, że nie jestem jajkiem? Nie potrzebuję specjalnego traktowania - odparłam. - Dobra, zmieńmy temat.

- Ja tam bym nie narzekał - zaśmiał się. - Byłaś już na obiedzie?

- Nie, jeszcze nie. - W sumie byłam nawet głodna.

- Idziesz ze mną? - zapytał z pięknym szczerym uśmiechem.

On jest taki słodki, aż za bardzo.

- Pewnie.

Poszliśmy razem na stołówkę. Gdy tylko przekroczyliśmy jej próg, dobiegła nas wrzawa i piękne zapachy. Wzięliśmy porcje usiedliśmy razem przy stoliku, najdalej od głośnej grupki, gdzie oczywiście był Theo ze swoją panienką.

Zaczęliśmy jeść i rozmawiać.

- To, jak tam? Zadomowiłaś się już? - zagadnął Olivier.

- Niezbyt - westchnęłam. - Szczerze, to czuję się tu jak w więzieniu. 

- Hehh, rozumiem cię. Sam do nie dawna tak się czułem - odpowiedział.

CIA i kryminalne zagadki miłościWhere stories live. Discover now