Nie wiem

1.2K 85 41
                                    

Wodnik, Marsjanka, Superboy, Kid Flash, Robin, Zatanna i Nightwing przekroczyli próg salonu w Górze Sprawiedliwości. Dick i Zatanna poszli do kuchni, a reszta rozsiadła się na kanapie i fotelach. W kuchni stał Roy.
- Co z Lucy? - zapytała Zatanna siadając na barowym stołku.
- Śpi. A kiedy nie śpi to płacze. - powiedział Roy i przetarł twarz dłonią. - Jak wam poszło?
- Nie złapaliśmy go. - westchnęła brunetka. - Ale wszyscy są cali.
- Nie było żadnych alarmów, jak was nie było. - uprzedził pytanie Dicka, Roy.
- Dobrze. Sprawdzałeś co u...
- Kate? Nie, nie sprawdzałem. - znów uprzedził przyjaciela rudy.
- Jak ty to robisz? - zaśmiał się Grayson.
- Wrodzony talent. - powiedział Roy i ziewnął.
- Idź odpocząć. To był męczący dzień. - powiedział brunet patrząc z troską na przyjaciela.
- Dobra. Zajrzyj później do Kate, okey?
- Jasne.

Harper wyszedł z pomieszczenia, zostawiając dwójkę przyjaciół samych.
- Zat, pomóż... - jęknął Grayson.
- Hm? O co chodzi?
- Kate... Co mam jej powiedzieć...?
- Nie wiem Dick, naprawdę nie wiem. Chciałabym jej pomóc, ale boję się, że nie jestem w stanie. - spuściła głowę czarodziejka.
- Może ty z nią pogadasz? Nie chcę, żeby myślała, że jestem tutaj jedyną osobą, która chce jej pomóc. - powiedział mężczyzna.
- Dobrze. Postaram się też powiedzieć jej delikatnie, o tym, co się stało. - po tych słowach Zatanna odłożyła kubek z gorącą herbatą na kamienny blat i zostawiła Graysona samego w kuchni.

Poszła wąskim korytarzem do części Góry Sprawiedliwości, w której kiedyś mieszkała. Zapukała do drzwi, które jeszcze kilka lat wcześniej, prawie się nie zamykały.
- Proszę. - usłyszała głos dziewczyny.
- Hej, przyszłam zobaczyć, jak się trzymasz. - powiedziała Zatanna przekraczając próg pokoju.
- Lepiej, dzięki. - odpowiedziała cicho blondynka.
- Kate, zdarzył się okropny wypadek... Joker podłożył ładunki wybuchowe na terenie całego Gotham. Nie wiedzieliśmy o wszystkich. Kate, ostatni był w twoim domu... - powiedziała smutno Zatanna.
- Ładunek wybuchowy? W moim domu? Nie, to nie jest możliwe. Po prostu nie. - zaczęła kręcić głową blondynka.
- Przykro mi. - Zat usiadła na skraju łóżka.
- ... Czy Lucy wie? - zapytała patrząc na brunetkę. Jej oczy nie błyszczały od łez, jak można było się spodziewać. Nie błyszczały. One pochłaniały światło żarówki w pokoju. 'Co jest? Dziwne uczucie... Nieważne.'
- Tak, Lucy wie. Teraz śpi. Ty chyba też powinnaś odpocząć.
- Nie... wszystko ok. - powiedziała blondynka patrząc na swoje dłonie.

'I co ja mam jej teraz powiedzieć? JAK się zachować?'

'Może powinnam się rozpłakać?'

'Być smutna?'

'Nie wiem.'

- Przyniosę Ci gorącej herbaty. Musisz dużo pić. Chcesz coś jeszcze do jedzenia? - zapytała Zatanna wstajac z łóżka.
- Nie chcę, herbata wystarczy, dzięki. - odpowiedziała tylko blondynka.

'Coś z nią nie tak.' pomyślała brunetka po zamknięciu drzwi.
- A może tylko mi się wydawało? - powiedziała cicho i ruszyła w drogę powrotną do kuchni.

W tym czasie Dick przeglądał nagrania z kamer w Gotham nadal mając w głowie tajemnicze "Oops."
- Co jest? Czemu nie wracasz do siebie? - do pokoju zakradła się Batgirl.
- Mam kilka niedokończonych spraw. Jest późno, idź już spać, Babs. - odpowiedział brunet.
- O tej godzinie to ja zaczynam trenować. - stwierdziła tylko Barbara. - To ze względu na nią?
- Jaką "nią"? - zamyślił się Dick. - Masz na myśli Kate?
- A kogo innego, obudź się chłopie. Gadaj co leży na rzeczy. - powiedziała ruda zakładając przed sobą ręce.
- A co leży? Chyba nie jestem w temacie.
- Daj spokój. Chciałeś rzucić to wszystko, skończyć życie bohatera, a teraz jesteś samozwańczym liderem Ligi. Powodem musi być ta dziewczyna.
- Jak już mówiłem, mam niedokończoną sprawę i nie chciałem rzucić bycia superbohaterem, potrzebowałem przerwy.
- Skoro tak twierdzisz. - wzruszyła ramionami Babs. - Idę już, tak jakby co. - powiedziała dziewczyna i chwilę później jej nie było.
- Jasne. - odpowiedział Grayson i wrócił do przeglądania ulicznego monitoringu.

Po kilku minutach usłyszał znajomy głos.
- Nightwing, zbieram się już. - przez drzwi zajrzała Rakieta.
- Okej, dzięki, że znalazłaś czas. Pozdrów Ligę. - powiedział z uśmiechem Dick.
- Jasne. Nie ma za co. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Cześć!
- Cześć.

Po upływie około pół godziny do pokoju zajrzała kolejna osoba.
- Nie mów, że jeszcze nie dałeś sobie z tym spokoju.
- Roy? Miałeś odpocząć.
- Ty też.
- Nic mi nie będzie. Muszę coś sprawdzić.
- Co?
- Na detonatorach były zielone napisy, które układały się w instrukcję jak rozbroić bomby. Ostatniego nie sprawdziłem. Dopiero po fakcie. Było na nim napisane "Oops." Mam złe przeczucia. - wyjaśnił Grayson
- Nie dziwię się. Joker jest nieprzewidywalny, ale nie ma co się martwić na zapas. Jak coś się stanie, to się o tym dowiemy. - powiedział Roy i poklepał przyjaciela po plecach.
- Eh, może masz rację. Siedzenie tutaj i zarywanie nocy nic mi nie da. Widziałeś Zatannę?
- Nie widziałem, czemu pytasz?
- Poszła do Kate, ale zastanawiam się, jak jej poszło.
- To Zatanna, znasz ją, jest kochana. Na pewno zajmie się nią po mistrzowsku. - zapewnił przyjaciela.
- Masz rację, czym ja się martwię. - zaśmiał się brunet, chociaż nadal głowę zajmowała mu ta sprawa.
- Musimy w końcu iść na piwo. Przekładasz to w nieskończoność. - powiedział Harper.
- W takiej chwili myślisz o piwie? - zaśmiał się chłopak.
- Muszę być pozytywny. Dla Lucy. I ty też musisz. Kate sama sobie nie poradzi, mimo, że tego nie widać, to ona jest bardzo zagubionym człowiekiem. Jesteś idealnym facetem, żeby ją ruszyć do przodu Grayson. - powiedział Roy.
- Skąd ty tyle o niej wiesz? - zapytał, szczerze zainteresowany Dick.
- Znam ją już trochę. Ten, kto potrafi patrzeć, zauważy, że coś jest nie tak. - powiedział rudy.
- Rany, stary, naprawdę potrafisz gadać z sensem. - stwierdził całkiem poważne Dick.
- Wątpiłeś w to Grayson? - zapytał poddenerwowany chłopak.
- Nigdy w życiu. - powiedział Dick i razem z Roy'em zaczęli się śmiać.

Tymczasem w kuchni było słychać gwizdek dzbanka, w którym gotowała się woda.
- Ta cała Kate, wydaje się być dziwna. - stwierdziła Megan
- Tak uważasz? - zapytała kpiąco Zatanna. - dosyć odważne zdanie jak na... kosmitkę.
- Przeszkadza Ci moje pochodzenie?
- A tobie przeszkadza zachowanie Kate po tym, jak była porwana, torturowana i straciła rodziców? - zapytała brunetka zaparzając zieloną herbatę.
- Daj spokój, nie takie rzeczy dzieją się ludziom. Inni mają gorzej. - prychnęła ruda.
- Megan, aż nie mogę uwierzyć, że TY mówisz takie rzeczy. Nie wiem czego oczekujesz od Kate. Nie wiem też, jak ja zachowałabym się na jej miejscu. Wiem, że byłoby mi ciężko, a takie jednostki jak Ty na pewno nie pomagają. Nie wiem, co teraz przeżywa Kate i nie wiem też jakim jest człowiekiem na co dzień, ale będę przy niej, będę jej podporą. I na pewno nie dopuszczę, żeby tacy jak ty wyciągali pochopne wnioski. - powiedziała spokojnie Zatanna zabierając dwa kubki z kuchennego blatu.
- Pf, nie przesadzasz Ty czasem?
- Dobranoc Megan. - powiedziała tylko Zatanna i opuściła kuchnię.

- Dick, przyniosłam Ci herbatę. - powiedziała czarodziejka wchodząc do pokoju, w którym siedział brunet.
- Wow, dzięki Zat. - powiedział Dick i wyciągnął dłoń po kubek. - Byłaś u niej?
- Tak, zaraz tam wracam, chyba nie poszło aż tak źle, ale lepiej posiedzę z nią jeszcze trochę.
- W porządku. Zostanę w Górze na noc, tak jakby co to będę w pokoju Roy'a.
- Jasne. Idę. Dobranoc Dick. - powiedziała dziewczyna i poczochrała czarne włosy przyjaciela.

- Kate? Mam twoją herbatę. - powiedziała cicho brunetka wchodząc do pokoju. Blondynka leżała skulona na łóżku i miała zamknięte oczy. Zatanna uśmiechnęła się na ten widok i usiadła na krześle przy łóżku.

'W takim razie, zostanę z Tobą.'

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
1147 słów.

Nooooi jest!

Okey, kolejny rozdział, z którym miałam niezliczoną ilość trudności...

Btw, ostatnimi czasy zauważyłam, że mam już ponad 1000 wyświetleń pod tą opowieścią...

I...

Chyba chcę wam podziękować, że każdy z Was poświęca chwilę cennego czasu na czytanie owoców mojego hobby :)

Dzięki!

Do następnego

Kejt ▪

Nightwing x OC [Zakończone]Where stories live. Discover now