These mixed feelings

10K 1K 889
                                    


Rano obudził mnie dźwięk kropli deszczu, obijających się o metalowy parapet. Przetarłem oczy i rozejrzałem się po pokoju, w którym jak się okazało, byłem sam. Sięgnąłem po telefon i odczytałem wiadomość od Hoseoka, w której napisał, że mam się zjawić najpóźniej o jedenastej w sali ćwiczeń. Miałem trzydzieści minut, więc odpuściłem sobie wylegiwanie się w łóżku. Wstałem, zebrałem potrzebne rzeczy i ruszyłem do łazienki. W domu panowała kompletna cisza, więc pewnie jak zwykle jako ostatni wpadnę na ćwiczenia i będę musiał sam się rozgrzewać.

Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Podkrążone, spuchnięte oczy, jak i cała twarz z resztą. Ciężko było mi wczoraj zasnąć przez łzy, które cisnęły mi się co chwilę do oczu, ale musiałem być twardy i nie chciałem zbędnie martwić chłopaków.

Po krótkim prysznicu i przebraniu się w jakieś luźniejsze ciuchy wyszedłem z łazienki i skierowałem się do kuchni na jakieś małe śniadanie. Była to oczywiście zupka instant, którą sobie na szybko przygotowałem. Kiedy kończyłem jeść, do kuchni wszedł Jungkook. Miał roztrzepane włosy, luźne, granatowe spodenki i pognieciony, lekko podwinięty biały T-shirt ukazujący kawałek jego ciała. Umięśnionego ciała z resztą, które miałem okazję oglądać sporadycznie właśnie na ćwiczeniach.

- Dzień dobry. - powitał mnie zaspanym głosem i ziewnął przeciągle.

Zaraz. Co? Od kiedy Jeon wita mnie rano i w ogóle odzywa się do mnie tak po prostu? Skinąłem tylko głową zdezorientowany sytuacją i nawet nie sprzątając po sobie, wybiegłem z kuchni. Włożyłem buty, nałożyłem maskę na twarz i wyszedłem z bloku pospiesznym krokiem. Przez całą drogę do budynku naszej wytwórni, zastanawiałem się skąd ta nagła zmiana u niego. Może było mi w jakimś stopniu miło. Dobra. Było mi naprawdę miło, ale to po prostu nie trzymało się kupy.

Przez zbyt długie rozmyślanie zapomniałem o otaczającym mnie świecie i po prostu wpadłem w drzwi, a potem jeszcze potknąłem się o schodek. Otrząsnąłem się szybko i przywitałem się głośno z wszystkimi, wchodząc na salę, zwracając na siebie tym sposobem uwagę. Wszyscy byli ucieszeni moim widokiem, a to rzadkość, bo zawsze przecież był ktoś, kto musiał prychnąć, czy teatralnie wywrócić oczami, ale że nie było tej osoby, to mogłem nacieszyć się tą krótką chwilą.

- Równo jedenasta. Muszę ci pogratulować, bo zwykle się spóźniasz. - podszedł do mnie Hoseok i poczochrał mnie po włosach. - To zaczynamy rozgrzewkę! - krzyknął do nas wszystkich.

- Nie zrobiliście jej jeszcze? - zapytałem zdziwiony. Zawsze przecież jak przychodzę nawet kilka minut po jedenastej, są już po albo kończą.

- Czekaliśmy na ciebie. Dzisiaj uczymy się nowego układu do piosenki z ostatniego albumu. Wydajemy do niej również teledysk. Tak tylko przypominam, bo znając ciebie, jak tylko ktoś ci przekazał na początku taką informację, to zaraz ci wyleciała gdzieś daleko w kosmos. - pozostali zachichotali się cicho na jego słowa.

Zacząłem się nerwowo śmiać i drapać po głowię. Miał rację. Nie mam talentu do zapamiętywania każdego szczegółu z naszego grafiku. Myślałem, że dzisiaj po prostu poćwiczymy nasze wcześniejsze choreografie i do domu.

- A Jungkook? Nie czekacie na niego? - dotarło do mnie w ostatnim momencie.

- Napisał, że mamy zaczynać bez niego i sam sobie ogarnie to, na czym nie był, przyglądając się nam, a nie od dziś wiemy przecież, że utalentowany z niego chłopak i sprytny, więc po prostu się go posłuchajmy, bo będzie potem się obwiniał nie wiadomo o co.

- No tak. - westchnąłem. To była prawda. Kiedy ćwiczyliśmy jedną z trudniejszych choreografii, Kookie w swoim indywidualnym grafiku miał udział w programie, który kolidował z naszymi ćwiczeniami. Wpadł pod koniec, przyjrzał się, jak tańczymy, pogadał chwilę z naszym nauczycielem i w niecałe trzydzieści minut odwzorował każdy ruch niemalże idealnie. Nikt nawet nie był zaskoczony, bo to po prostu standard.

Behind the scenes | VKookWhere stories live. Discover now