3.

42 9 1
                                    



Ashton po paru minutach jazdy powiedział, że już jesteśmy. Zostawiliśmy samochód na parkingu strzeżonym i pognaliśmy oddać walizki. Byliśmy odrobinkę spóźnieni. Po oddaniu bagażów szybkim krokiem podeszliśmy do naszego gate'u. Do samolotu weszliśmy bez kolejki. Parę dziewczyn poprosiło najwyższego blondyna o zdjęcie. Nieźle. Usiadłam na swoim miejscu. Z lewej miałam moją najlepszą przyjaciółkę a z prawej chłopaka o którym już opowiadałam. Czerwonowłosy.

-Bianka.- powiedziałam półgłosem.- Jak on się nazwa? Ten obok mnie.

-To Michael.- na dźwięk jego imienia nastolatek odwrócił się w naszą stronę.

-Witam.- uśmiechnął się do nas a mój brzuch zrobił fikołka.- Tak to ja, ten najseksowniejszy z zespołu, który wymiata na gitarze elektrycznej, ten najwspanialszy co śpiewa niczym anioł...

-Nie pochlebiaj sobie debilu.- powiedział ciemnooki brunet z blond paskiem na grzywce siedzący obok Michaela z udawaną powagą.- Jestem Calum. Dla przyjaciół Cal.

-Hmm czy zasłużyłam sobie na miano twojej przyjaciółki od tak?- spytałam lekko rozbawiona. Obawiałam się ich towarzystwa ale zrobili na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie.- Ja jestem Luna. Lu dla przyjaciół.- roześmiał się ukazując mnóstwo dołeczków. Usłyszałam lekkie westchnięcie Bianki. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Walnęła mnie w ramię i uśmiechnęła się głupkowato zakładając słuchawki. Blondynka oparła się o okno i przymknęła oczy. Samolot zaczął nabierać prędkości by po chwili wzbić się w powietrze. Patrzyłam na chmury, które szybko znikały z pola mojego widzenia.

-Hej Luna.- powiedział Michael przysuwając się do mnie. Nasze ramiona zaczęły się stykać.- Chcesz może...mhm... no wiesz...

-Co zaparło ci dech w piersi bo z bliska jestem jeszcze piękniejsza? Wiedziałam, zawsze tak działam na mężczyzn.- uśmiechnęłam się zawadiacko stawiając stopę na siedzeniu naprzeciwko mnie. Chłopak wyglądał na zaskoczonego, na szczęście w dobrym znaczeniu. Trochę się rozluźnił.- Wybacz, robię z siebie idiotkę przed nowo poznanym gościem haha.

-Spokojnie nie robisz.- jego oczy spotkały się z moimi a ja odwróciłam wzrok, żeby wyjąc z plecaka słuchawki.- Właśnie chciałem się spytać, czy nie posłuchałabyś ze mną muzyki. Muszę sprawdzić czy swoim gustem muzycznym zasługujesz na siedzenie u boku mistrza.- wskazał kciukami na swoją twarz. Popatrzyłam na niego jak na skończonego idiotę i lekko zachichotałam.

-Dla twojej wiadomości mój gust muzyczny jest g e n i a l n y.- posłałam mu triumfujące spojrzenie.- Posikasz się jak usłyszysz moje ulubione piosenki. Będą takie dobre.

-Oby nie, nie założyłem dzisiaj pieluchy.- powiedział poważnym tonem. Kiedy zaczęłam śmiać się jak opętana, ponowie spojrzał mi w oczy. Były zielone. Wysoki blondyn siedzący przede mną odwrócił się zdejmując kaptur z głowy. Był on jedynym chłopakiem z zespołu, którego imienia nie znałam.

-Słyszę, iż ktoś tu wywołuje szatana.- roześmiał się a Ashton razem z nim.

-Błagam, ja nie wywołuje szatana. Ja jestem szatanem.- odpowiedziałam pokazując im język.- Luna.

-Luke, miło poznać.- kiwnął głową rozbawiony zaistniałą sytuacja.- Niech pani wybaczy, lecę się zdrzemnąć. Przed nami długi lot.- z powrotem nałożył kaptur na głowę.

-Idealnie długi, żeby lepiej się poznać.- powiedział Mikey podłączając słuchawki do telefonu.- Masz śliczny kolor włosów. Znaczy nie, że nie jesteś cała śliczna. Bo jesteś, ale twoje włosy... są śliczne. Jak ty.... Znaczy. Cholera...

-Spokojnie kolego, dziękuje.- zrobiło mi się niesamowicie ciepło.

-Ktoś tu się zarumienił hm.- wymierzyłam cios i mocno walnęłam go w brzuch.- Auć!- Cal i Bianka razem zerwali się ze swoich miejsc przestraszeni krzykiem.

-Chryste Panie czy spadamy, że tak wrzeszczysz?- dziewczyna spojrzała na nastolatka z pode łba. Ten tylko wzruszył ramionami z gigantycznym uśmiechem na twarzy.

-Zgadzam się z tą młodą damą.- powiedział Calum próbując uchwycić spojrzenie blondynki. Ona jednak tak łatwo się nie daje. Znam ją lepiej niż ona samą siebie.

-A ty się nie podlizuj, tak?- kontem oka spojrzała na bruneta.- Zawsze kiedy jestem niewyspana wszystko działa mi na nerwy.- powiedziała cichutko. Zgadzam się. Oj bardzo się zgadzam.

-Obok mnie będzie ci lepiej.-odpowiedział chłopak chropowatym głosem z pewnym siebie wyrazem twarzy. Bian ścisnęła mój nadgarstek, lecz jej mina ukazywała obojętność.- Zamień się z Michaelem. Wiem, że zawsze siada od okna. Wyświadczę i tobie i jemu przysługę. Nie musicie dziękować. Stoi?

-No dobra, stoi. Nie wiem co to zmieni ale okay.- dziewczyna usiadła na miejscu nastolatka z kolorowymi włosami a on od okna.

-Zmieni to, że jesteś bliżej mnie.- był widocznie zadowolony ze swojego chytrego planu.

-Jesteś żałosny Cal.- roześmiała się zakładając jedną słuchawkę na ucho. Zrzuciła obie przez krzyk Mikiego.

-Nawet nie śmiej nazywać mnie Cal, nie jesteś moją przyjaciółką.- zrobił zatroskaną minę odwracając się plecami do dziewczyny, na co ona założyła drugą słuchawkę i przymknęła oczy niewzruszona. Może i grała twardą ale wiedziałam, że najchętniej położyłaby głowę na ramieniu bruneta i rozmawiała z nim przez cały lot. Nastolatek po chwili zmienił zdanie i zwrócił się twarzą do niej. Spojrzał na nią, bezwiednie przygryzając wargę po czym sam zamknął oczy. Oglądałam to wszystko w niemałym osłupieniu. Następna rzecz dodana do listy „pogadać kiedy będziemy na miejscu". Słuchałam muzyki z Michaelem gdy mnie również zmorzył sen. Obudziłam się paręnaście godzin później, po wylądowaniu samolotu w Nowym Jorku.

new york rooms // m.cWhere stories live. Discover now