Rozdział 15

4.8K 312 407
                                    

XDDDD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam się i poczułam jak ktoś ściska moją rękę. Leżę chyba na łóżku... Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam Goldena siedzącego obok mnie. Trzyma moją dłoń i się wpatruje w... Blizny...
Ruszyłam lekko głową i poczułam, że mam założone bandaże wokół szyi i na czole. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na misiastego. Dalej nie oderwał wzroku od mojej ręki. Spuściłam głowę i przetarłam wolną ręką łzy spływające mi po twarzy.

- Dlaczego...? - Podniosłam wzrok na Goldena, lecz on dalej siedzi ze spuszczoną głową. 

- J-ja... Ja nie daje rady... Golden... P-proszę wybacz mi... Ja nie chcę Cię tym krzywdzić, choć wiem, że i tak to robię. Jestem tylko głupim robotem, który nawet nie powinien istnieć... Nie jestem potrzebna... Jestem nikim...

- Nie prawda... Dla mnie jesteś wszystkim. - Ujął swoimi rękami moją twarz, wytarł palcami łzy i spojrzał na mnie. - Tylko powiedz... Czemu Ty to robisz? To i tak Ci nic nie da. Tylko blizny Ci zostaną i ból, że to robiłaś. 

- Nie zrozumiesz! To nie jest takie łatwe, jak Ci się wydaje!

Złotowłosy spojrzał na mnie smutno i westchnął ciężko. Po chwili przytulił mnie, a ja pod wpływem jego dotyku wzdrygnęłam się lekko i rozkleiłam na dobre, odwazjemniając uścisk.

- Foxy komuś coś jeszcze zrobił? - Spytałam.

- Jeszcze małego chłopca ugryzł, przez co zamknęli pizzerię... W ogóle wiesz, co wstąpiło w niego?

Oddech mi się zatrzymał, gdy ujrzałam przez łzy dobrze znaną mi sylwetkę, stojąca przy ścianie. Zacisnęłam mocniej oczy, by pozwolić łzą spłynąć. Pod ścianą stała Marionetka z palcem przystawionym przy ustach. Dobrze wiem, co ma na myśli...

- N-nie wiem... - Dziewczyna się tylko uśmiechnęła i zniknęła. 

- Musimy się dowiedzieć, bo wiem, że to nie on to zrobił z własnej woli.

- A gdzie on tak w ogóle teraz jest? - Wyślizgnęłam się z objęć miśka i wstałam.

- W swoim pokoju... Nie powi...

- Tak, tak wiem. Nie powinnam wstawać. - Podniosłam rękę i zaczęłam ruszać nią jak pacynką. 

- Jesteś upartym lisem.

- A Ty nadopiekuńczym miśkiem. - Uśmiechnęłam się głupio i wyszłam z pokoju, w celu odwiedzenia Lisiastego.

Idąc przez korytarz ściągnęłam te denerwujące bandaże z mojego ryjca. (XD dop.aut.) Zapukałam do drzwi i usłyszałam głośne "Nikogo tu nie ma". Westchnęłam i złapałam za klamkę. Weszłam do środka i ujrzałam Foxy'ego opartego głową na biurku. Zamknęłam drzwi i podeszłam do Lisiastego.

- Foxy dobrze się czujesz? - Położyłam rękę na ramieniu chłopaka, lecz szybko ją strącił i gwałtownie wstał.

- Nie dotykaj mnie! Jeszcze Ci coś znowu zrobię! Odejdź, proszę... - Czerwonowłosy padł na łóżko i schował głowę w rękach. 

- Foxy wiem, że Ty tego nie chciałeś. To nie Ty to zrobiłeś... To Ma... To Twoja wina! Przez Ciebie dziecko zginęło!

Straciłam panowanie nad sobą. Mogłam nie mówić... Marionetka cały czas mnie pilnuje, może mną manipulować... Foxy popatrzył na mnie jak na idiotkę prawie, że z łzami w oczach.

- Sara co Tobie? I czemu masz czarne oczy?! - Pirat odsunął się bardziej ode mnie.

- J-ja... Ja... - Zamknęłam oczy i potrząsnęłam głową. - To nie ja... To Marionetka Tobą manipulowała, a teraz to robi ze mną! Uciekaj!

Nowa |FNAF| √Where stories live. Discover now