Rozdział 30

10.5K 473 13
                                    

Nasz dom zawsze był otwarty, także za życia mojego taty. Nigdy nam nie odmawiał, kiedy chcieliśmy zaprosić przyjaciół na obiad, ale także pozwalał im u nas nocować. Nigdy nie zgodził się na szaloną imprezę do białego rana i żeby chłopak spał w moim pokoju, ale mimo wszystko, był bardzo tolerancyjny. Nie trudno się domyślić, że ja i Sam odziedziczyliśmy to po nim, szczególnie gdy widzi się takie sceny jak tamtego wieczora.

Siedzieliśmy wszyscy razem przy stole, czyli ja z Mattem, Ash i Sam z Clary. Jedliśmy i śmialiśmy się z sucharów mojego blond przyjaciela. Okazało się, że napisał do niego jakiś kolega z klasy, który także jest homo i dlatego banan cały wieczór nie schodził mu z ust. Nie chciał się jednak przyznać, kim jest tajemniczy chłopak.

— Ana w czasie, gdy uczyła się jeździć na deskorolce, chodziła z siniakami na całym ciele. Pewnego dnia, do naszego domu przyszła jej nauczycielka i oskarżyła ojca o znęcanie się nad nią. Tata oczywiście się bronił, ale nie miał przecież żadnych dowodów na to, że nigdy nie uderzył córki. Wpadł jednak na pewien pomysł. — Sam właśnie opowiadał jedną z wielu historii z naszego dzieciństwa. — Zaprowadził tę babę do skateparku, gdzie jeździliśmy oboje pod opieką sąsiadki. Kiedy zobaczyła, jak Ana się wywraca, ale mimo wszystkiego śmieje z własnych porażek, przeprosiła tatę. Później powiedziała, że... zaraz, jak ona to ujęła? — zastanowił się chwilę, a ja dokończyłam.

— Dzięki takiej zabawie dziewczynka nauczy się nie przejmować własnymi błędami. — udałam piskliwy głos starszej kobiety. — Nagle przestały jej przeszkadzać moje posiniaczone nogi i plecy. Ona była jakaś świrnięta, serio. — narysowałam kółko przy skroni palcem wskazującym.

— Jezu, dziewczyno, kto cię nauczył tak gotować? — Clary z zapałem wcinała już trzecią zapiekankę.

Zaśmiałam się pod nosem, na wspomnienie przygotowań do kolacji. Myślałam, że pęknę ze śmiechu, kiedy Ash zaczął kłócić się z Mattem o temperaturę piekarnika. Prawda jest taka, że jeden próbował spalić naszą kolację, a drugi podać surową. W końcu sama nastawiłam urządzenie i włożyłam zapiekanki.

— Miałam świetnych pomocników. — na te słowa brunet i blondyn szeroko się uśmiechnęli, unosząc wysoko głowy.

— To nie jej jedyny ukryty talent. — Sam spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem. Wiedziałam, do czego zmierza.

— Czy ja o czymś nie wiem? — brunet spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Rudowłosa oparła głowę na dłoni, a Ash z Samem uśmiechali się dumnie, jakby znali jakąś niewiarygodną tajemnicę. Wszyscy wyczekiwali, aż coś powiem.

— Kiedyś robiłam zdjęcia. Ale mi odkrycie.

Prawda jest taka, że rzuciłam to po incydencie z Maxem. To on mnie do tego namówił w czasie, kiedy jeszcze się mi podlizywał. Tata podchwycił pomysł i fundnął mi profesjonalny aparat. Cieszyłam się jak dziecko, ale kiedy Maxa zabrakło, nie mogłam się znowu do tego zmusić, bo przypominało mi o naszych wspólnie spędzonych chwilach. Tata z bratem mnie namawiali, abym się rozwijała, bo mam możliwości, ale nie potrafiłam się przemóc.

— I to jakie. — tym razem głos zabrał Ash.

Znaliśmy się już wtedy, więc doświadczył próbki moich zdolności na własnej skórze. Także mojego gniewu, kiedy nie był profesjonalny.

— Serio?! — Clary się podekscytowała. — Zabierasz mnie na sesję. Zawsze marzyłam o profesjonalnym fotografie. — napaliła się jak kornik na szafę.

— Pff. Jaki ze mnie profesjonalista. — stwierdziłam z lekko irytacją.

Męczyło mnie wracanie do tego tematu, ale mimo wszystko, starałam się tego nie okazać.

Time to forgetWhere stories live. Discover now