11 grudnia

4 0 0
                                    

Dalsza część historii...

Nela po szkole wróciła do domu. Ledwie otworzyła drzwi, zostawiła plecak na przedpokoju i już wyszła na pole z trójką przyjaciół. Viki, Olivią i Caroliną. Lepiły bałwana do 17. Tak. Pomimo że to zima nadal było jasno. Jak??? Nela była jedynie o śniadaniu, a głód ją nie doskwierał do teraz.
19:30. Nela wróciła do domu. W tym momencie kiedy weszła do domu zaczęło się ściemniać. Zjadła tosty, pograła na komputerze itp.
Wtorek. Tego właśnie dnia miał być sprawdzian z matematyki. W prawdzie Nela bardzo dobrze ogarniała temat, ale nic nie powtarzała. Zdenerwowała się nie co. Godzina 12:35, właśnie miała rozpocząć się matematyka. Ale... jakby na życzenie Neli... Nauczycielka od matematyki się rozchorowała. Mieli wprawdzie zastępstwo z inną matematyczką, ale ona nie miała dla nich sprawdzianów. I dobrze. Gdy dziewczyna wróciła ze szkoły, dostała smutne wieści. Jej pies został potrącony przed auto, i weterynarze nie dają mu szans na przeżycie.

-CO!? KTÓRY TO!? NIECH NO JA GO ZNAJDĘ! ON NIE UMRZE! NIE MOŻE! NIE MA TAKIEJ OPCJI! NIE! PO PROSTU NIE!

Nela wybiegła z domu w stronę weterynarza. Po drodze spotkała mężczyznę który ją zatrzymał.

-Przepraszam dziecko...
-To ty potrąciłeś mojego psa...

Popchnęła mężczyzną który poślizgnął się na lodzie. Nie spodziewała się że go spotka...Biegiem do weterynarza. Tam zastała swojego psa z łapą w gipsie, i weterynarza, który właśnie miał do nich dzwonić, że o dziwo piesek przeżył.

-Stało się jak chciałam! Chciałam żebyś przeżył? Przeżyłeś! Chciałam spotkać tego faceta i mu dokopać? I tak się stało! Chciałam żeby nie było sprawdzianu? No chciałam i nie było!

WattmasWhere stories live. Discover now